Przejdź do treści
Źródło artykułu

Raport: załoga reagowała w sposób wykraczający poza standardy

Załoga Tu-154M, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia zeszłego roku, reagowała na ekstremalne sytuacje "w sposób daleko wykraczający" poza standardy bezpieczeństwa - wynika z raportu komisji szefa MSWiA Jerzego Millera.

W części raportu dotyczącej analizy psychologicznej działania załogi samolotu zaznaczono, że informacja o bardzo trudnych warunkach atmosferycznych na lotnisku w Smoleńsku, znacznie niższych od minimum załogi i lotniska, nie spowodowała zmiany decyzji o wykonaniu podejścia. Może to "wskazywać, że piloci podejmowali tę bardzo ważną decyzję pilotażową, kierując się nie tyle przesłankami lotniczymi, ile faktem, kogo i w jakim celu przewozili na pokładzie".

"Oczywiste jest, że załoga działała na takim poziomie, na jakim została wyszkolona. Reagowała na sytuacje ekstremalnie trudne w sposób daleko wykraczający poza standardy bezpieczeństwa, ale właśnie te standardy w 36. specpułku uległy poważnemu obniżeniu" - zaznaczono.

Jak wskazano w raporcie, "deprecjacja standardów bezpieczeństwa i nieumiejętność działania w sytuacjach trudnych były spowodowane zaniżeniem poziomu szkoleń lub ich brakiem (...) skutkiem tego było systematyczne obniżanie jakości wyszkolenia o charakterze pełzającym, które powodowało przyzwyczajenie do pogarszającego się poziomu bezpieczeństwa". "Dało to także efekt w postaci akceptowania coraz gorszych warunków pracy i służby oraz przyzwyczajenia się do latania na granicy bezpieczeństwa" - konkluduje raport.

Według raportu, na przygotowanie załogi samolotu podczas tragicznego lotu wpływ mogło mieć także:

- skompletowanie załogi na dzień przed wylotem i brak omówienia zadania w pełnym składzie na etapie wstępnego przygotowania załogi do lotu;

- spóźnione przybycie załogi, w stosunku do wytycznych dowódcy 36. specpułku, co spowodowało, że bezpośrednie przygotowanie załogi do lotu odbyło się w bardzo krótkim czasie na pokładzie samolotu, już w czasie wchodzenia na pokład pierwszych pasażerów;

- nieprzekazanie przez dyżurnego meteorologa mniej korzystnej prognozy pogody na lot sporządzonej przez synoptyka Centrum Hydrometeorologicznego Sił Zbrojnych, przez co nie stała się ona przedmiotem szczegółowej analizy przez załogę.

Podczas lotu do Smoleńska, jak stwierdza raport, wpływ na postępowanie załogi miały także: brak jednorodnej informacji o pogodzie w Smoleńsku i reakcja zaskoczenia na wiadomość o rzeczywistych warunkach atmosferycznych; niewystarczający poziom współpracy załogi; osobowości dowódcy statku powietrznego – "wysoki poziom inteligencji i współtowarzysząca jej duża skłonność do improwizacji".

"Tym ostatnim czynnikiem można tłumaczyć zachowanie dowódcy statku powietrznego, polegające przede wszystkim na liczeniu na własne możliwości i umiejętności, a także mające związek z niewystarczającym doświadczeniem załogi, czego dowódca musiał być świadomy" - stwierdza raport. (PAP)

mja/ abr/ malk/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony