Raport: komisja nie mogła szczegółowo ocenić akcji ratowniczo-gaśniczej
W raporcie napisano, że jedynym dokumentem opisującym przebieg akcji gaśniczej i ratowniczej, do którego komisja miała dostęp, jest raport MAK. W raporcie MAK brakuje jednak informacji, na jakiej podstawie sporządzono opis czynności ratowniczych na miejscu zdarzenia.
Z zapisów w raporcie MAK wynika, że na lotnisku w Smoleńsku był lekarz dyżurny (felczer). Pierwszy zespół ratownictwa medycznego przybył na miejsce zdarzenia 17 minut po wypadku; siedem zespołów pogotowia ratunkowego przybyło na miejsce wypadku po 29 minutach.
W raporcie zaznaczono, że materiały te nie pozwoliły szczegółowo ocenić przebiegu działań ratowniczych (w świetle zasad działania podczas wypadku lotniczego); ustalić zakresu przedsięwzięć podnoszących skuteczność akcji ratowniczo-gaśniczej; ustalić stopnia wykorzystania sprzętu ratowniczego użytego podczas akcji ratowniczo-gaśniczej, ani ocenić organizacji akcji ratowniczo-gaśniczej.
Według raportu, pożar powstał po zderzeniu samolotu z ziemią w co najmniej dwóch miejscach, obejmując szczątki samolotu oraz część terenu zadrzewionego. Zaznaczono, że pożar był lokalny i nie rozprzestrzeniał się, bowiem teren był błotnisty, rzadko zadrzewiony, a powietrze wilgotne i wiał słaby wiatr.
W raporcie napisano także, że strona rosyjska nie przekazała pełnych informacji o ilości i rodzaju środków gaśniczych do zabezpieczenia operacji lotniczych na lotnisku Smoleńsk Północny, ze szczególnym uwzględnieniem gaszenia pożaru paliw lotniczych oraz środków użytych w trakcie akcji ratowniczo-gaśniczej.
Polska nie otrzymała informacji, czy jednostki ratownicze do zabezpieczenia operacji lotniczych oraz uczestniczące w akcji ratowniczo-gaśniczej na lotnisku Smoleńsk Północny dysponowały odpowiednim rodzajem i ilością środków gaśniczych do gaszenia pożaru samolotu wielkości Tu-154M.
W raporcie znajdują się fotografie z prowadzonej akcji gaśniczej, jednak - jak napisano - nie mogą one stanowić podstawy do oceny jej przebiegu.
W momencie wypadku w zbiornikach samolotu Tu-154M znajdowało się około 11 ton paliwa.
Raport stwierdza, że konfiguracja samolotu w momencie zderzenia z ziemią nie dawała pasażerom i załodze żadnej możliwości przeżycia wypadku.(PAP)
mca/ abr/ jbr/
Komentarze