Przejdź do treści
Źródło artykułu

Przyczyna wypadku śmigłowca SG - za kilka miesięcy

25.01. Białystok (PAP) - Kilka miesięcy mogą jeszcze potrwać prace komisji badającej przyczyny wypadku śmigłowca Kania, Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, w którym w październiku 2009 roku zginęła trzyosobowa załoga - dowiedziała się w poniedziałek PAP ze źródeł w komisji. Na ustalenia czeka białostocka prokuratura.Śmigłowiec Kania, wykonujący lot patrolowy wzdłuż wschodniej granicy z Białegostoku do Mielnika, rozbił się 31 października ok. godz. 18. Po nocnych poszukiwaniach, jego szczątki znaleziono po stronie białoruskiej, ok. 200 metrów od granicy, na wysokości miejscowości Klukowicze (Podlaskie).Zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Andrzej Bura powiedział PAP, że w ramach śledztwa zabezpieczona została dostępna dokumentacja maszyny i jej lotu. "Oczekujemy na rezultat prac komisji" - podkreślił prokurator. Dodał, że w ramach pomocy prawnej śledczy otrzymali już część materiałów zebranych w śledztwie na Białorusi. Wciąż oczekują m.in. na wyniki sekcji zwłok.Prokurator Bura nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy na Białorusi nadal prowadzone jest śledztwo w sprawie wypadku polskiego śmigłowca. "Ale najprawdopodobniej oni również prowadzą jakieś postępowanie, bo do nas wniosek o pomoc prawną stamtąd trafił" - dodał.Według informacji uzyskanych w poniedziałek przez PAP ze źródeł w komisji badającej przyczyny wypadku, wyniki mogą być znane za kilka miesięcy. Przedstawiciele komisji, która składa się z ekspertów różnych dziedzin, nie chcą mówić o szczegółach.Jednym z poważniejszych problemów jest fakt, że w tym modelu śmigłowca nie ma rejestratora lotu, więc członkowie komisji muszą innymi metodami dojść do ustaleń, które pozwolą poznać przyczyny wypadku. (PAP)rof/ abr/
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony