Prokuratura wszczęła śledztwo ws. ataku hakerskiego na LOT
"W piątek otrzymaliśmy pismo z LOT-u, z którego wynikało, iż nie są oni pewni co było przyczyną zakłócenia pracy systemu, natomiast po wewnętrznych badaniach mają oni podejrzenie, że był to jednak atak hakerski i wynik działania osób z zewnątrz" - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak. Dodał, że w związku z takim stanowiskiem LOT-u prokuratura była zobowiązana wszcząć śledztwo, aby ustalić przyczyny awarii.
Śledztwo zostało wszczęte jeszcze w piątek, 7 sierpnia. Chodzi o artykuł Kodeksu karnego, zgodnie z którym do pięciu lat więzienia grozi osobie umyślnie zakłócającej pracę systemu komputerowego lub sieci teleinformatycznej. "Będziemy starali się ustalić, czy to rzeczywiście był atak hakerski, a jeśli tak, to kto był jego sprawcą" - dodał prok. Nowak. Wcześniej - od końca czerwca - prokuratura prowadziła postępowanie sprawdzające w tej sprawie.
W przesłanej PAP w poniedziałek informacji LOT podał, że analiza zewnętrznej firmy jednoznacznie stwierdza, że LOT stał się ofiarą ataku.
"Niezależna analiza zewnętrznej firmy stwierdza jednoznacznie, że LOT stał się ofiarą ataku – sieć firmy została bezprawnie wykorzystana. Wysycenie łączy uniemożliwiło komunikację systemów planowania lotu z Eurocontrol, co w konsekwencji doprowadziło do zatrzymania operacji lotniczych. LOT przedstawił analizę prokuraturze z jednoczesnym wnioskiem o kontynuowanie postępowania, którego celem jest wykrycie sprawcy incydentu" - wskazał narodowy przewoźnik.
Dodał, że firma zdaje sobie sprawę, iż wykrycie sprawców "jest niezwykle trudne czy praktycznie niemożliwe". "Naszym obowiązkiem jest jednak zgłoszenie przestępstwa organom ścigania i dążenie do wykorzystania wszelkich możliwych środków by zidentyfikować i pociągnąć do odpowiedzialności osobę lub osoby, które popełniły przestępstwo" - podkreślono w komunikacie.
W poniedziałek radio RMF podało, że w związku z czerwcową awarią pracę stracił szef informatyki w Polskich Liniach Lotniczych LOT. P.o. rzecznika przewoźnika Adrian Kubicki poinformował w rozmowie z PAP, że dyrektor sam złożył rezygnację i "była to jego decyzja".
W czerwcu doszło do awarii systemu informatycznego, który jak informował LOT, miał być atakiem hakerskim na system naziemny. Zaatakowany wówczas system odpowiadający za ustawianie planów lotu, bez których nie odbędzie się żaden rejs, mimo gotowości maszyny i załogi.
Utrudnienia dotknęły w sumie 1,4 tys. pasażerów. Odwołano 10 lotów, m.in. na linii Warszawa - Kraków, Wrocław, Rzeszów i Gdańsk, a także na trasach międzynarodowych. Opóźnienia miało też kilka rejsów europejskich.
Incydent analizowała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która już wcześniej przekazała raport do prokuratury. W końcu czerwca szef ABW gen. Dariusz Łuczak, powołując się na ustalenia wstępnej analizy tej sprawy, mówił, że teza o ataku hakerskim na system teleinformatyczny LOT jest wątpliwa, zaś uziemienie samolotów PLL LOT mógł spowodować błąd przy wdrażaniu nowego rozwiązania technicznego.
Kubicki wtedy - odnosząc się do wypowiedzi ABW - mówił, że według LOT "wszystko wskazuje na to, że doszło do ingerencji zewnętrznej w nasze systemy". (PAP)
mja/ mick/ jzi/
Komentarze