Prezes LOT: planowany strajk będzie nielegalny
"Jest to dla nas bardzo smutny dzień" - skomentował prezes zapowiedź strajku.
Według władz LOT, zapowiadany strajk będzie nielegalny. Wskazują one, że na sześć związków zawodowych będących w sporze zbiorowym z firmą, decyzję o proteście podjęły tylko dwa.
"Namawianie pracowników do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu jest nawoływaniem do wzięcia udziału w nielegalnym strajku ze wszystkimi tego konsekwencjami" - dodał dyrektor Biura Komunikacji Korporacyjnej LOT Adrian Kubicki.
"Jako zarząd i pracownicy LOT dołożymy wszelkich starań, żeby do tej nielegalnej akcji strajkowej nie doszło. W razie gdyby doszło do strajku, dołożymy największych starań, żeby to nie miało konsekwencji dla naszych operacji lotniczych, aby podróże naszych pasażerów przebiegały w niezakłócony sposób" - powiedział Milczarski.
Prezes poinformował, że w kwestii strajku, LOT skierował wniosek do sądu pracy w Warszawie o udzielenie zabezpieczenia, poprzez zakazanie pozwanym związkom zawodowym ogłoszenia oraz przeprowadzenia strajku.
Milczarski dodał, że niezależnie od zapowiadanego przez związki protestu (Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych), spółka powołała sztab kryzysowy, którego zadaniem będzie zaplanowanie obsady lotów przewoźnika na 1 maja. Jednocześnie przyznał, że na razie LOT jeszcze nie wie, ile lotów może być "zagrożonych".
"Będziemy rozmawiać z załogami, zaplanowanymi na ten dzień, tłumaczyć sytuację, że to jest (protest - PAP) niezasadne" - zapowiedział prezes LOT.
Milczarski odniósł się też do treści pytania w referendum strajkowym i ocenił, że budzi ono wątpliwości prawne. Wskazał, że związki zawodowe pytają się pracowników, czy są oni za przeprowadzeniem akcji strajkowej, powołując się na brak uregulowania przez LOT zasad wynagradzania pracowników. Chodzi o wypowiedziany przez spółkę regulamin z 2010 roku.
"Jest to czysta manipulacja i wprowadzanie pracowników w błąd. W zeszłym roku Sąd Najwyższy uznał, że spółka miała prawo wypowiedzieć regulamin wynagradzania z 2010 roku i wprowadzić ramowe wytyczne. Uważam, że timing tej akcji (strajkowej - PAP) jest ściśle zwiany z tym, że w maju mają nastąpić istotne sądowe rozstrzygnięcia w tej sprawie" - ocenił szef LOT.
Milczarski przypomniał, że wypowiedzenie regulaminu z 2010 roku było związane z trudną sytuacją spółki, stojącej wtedy de facto na granicy bankructwa. Firma musiała uzyskać zgodę Komisji Europejskiej na pomoc finansową państwa. "Spółka miała wybór, albo wprowadzić ramowe wytyczne, albo upaść" - zaznaczył.
Prezes dodał, że obecnie firma się rozwija, co ma odzwierciedlenie m.in. w awansach dla pracowników (pilotów i stewardes), którzy otrzymują większe wynagrodzenia.
"Liczę na rozsądek i odpowiedzialność naszych pracowników i współpracowników, w tym również tych, którzy latają. Jestem przekonany, że te osoby w przeważającej większości zachowają się odpowiedzialnie, bo widzą, jak ta spółka dzięki naszemu współdziałaniu się rozwija" - podsumował Milczarski.
W czwartek Monika Żelazik, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego poinformowała PAP, że pracownicy LOT zdecydowali o wszczęciu strajku generalnego 1 maja. Pytana, jak długo będzie trwał protest - wyjaśniła, że nie będzie miał on ograniczenia czasowego. "Będziemy protestować, dopóki nie zostaną spełnione oczekiwania pracowników" - dodała.
Jak tłumaczyła, protest to wynik ponad 3-letnich nieskutecznych negocjacji z LOT. Chodzi o zasady wynagradzania m.in. personelu latającego. "Referendum strajkowe, mimo iż zgodnie z prawem jest organizowane przez związki zawodowe, to generalnie jest pracownicze. Mamy ponad 1,6 tys. pracowników. Kworum zostało spełnione, bo w referendum strajkowym wzięło udział ok. 900 pracowników. Poza paroma głosami nieważnymi, 92 proc. było za podjęciem strajku" - wyjaśniła Żelazik.
W ubiegłym roku PLL LOT przewiozły ponad 6,8 mln pasażerów, o niemal 1,5 mln więcej niż w 2016 roku. W 2020 r. LOT planuje przewozić ponad 10 mln pasażerów rocznie.
Udziałowcami PLL LOT są: Skarb Państwa (99,856 proc. akcji) oraz TFS Silesia (0,144 proc. akcji). (PAP)
autor: Michał Boroń
edytor: Jacek Ensztein
Komentarze