Data publikacji:
20.04.2010 20:20
Źródło artykułu
PLL LOT przygotowuje raport o stratach z powodu odwołanych rejsów
20.04. Warszawa (PAP) - Polskie Linie Lotnicze LOT przygotowują dokument z szacunkami strat poniesionych przez spółkę w powodu odwołanych od piątku rejsów - poinformował we wtorek PAP rzecznik LOT Jacek Balcer. Według ekspertki ds. transportu, straty mogą być liczone w milionach."W tym momencie najważniejszym wyzwaniem dla nas jest uruchomienie połączeń, tak aby nasi pasażerowie mogli znowu latać. Nie policzyliśmy jeszcze strat. Przygotowywany jest taki dokument na najbliższe posiedzenie Rady Nadzorczej PLL LOT" - powiedział rzecznik. Ta zbiera się w piątek."Zbyt wcześnie jest na podawanie liczb, ponieważ problem jeszcze się nie skończył" - dodał.Pytany, czy spółka zwróci się o ewentualną pomoc do rządu w związku z poniesionymi stratami odparł, że decyzja należy do rady nadzorczej.We wtorek wieczorem spółka zdecydowała o tym, że z amerykańskich lotnisk do Warszawy przylecą dwa samoloty; ich lądowanie jest przewidziane w środę rano. Do północy we wtorek spółka nie będzie wykonywała żadnych innych rejsów.W opinii prof. Elżbiety Marciszewskiej z Katedry Transportu SGH, choć zamykanie i częściowe otwieranie przestrzeni powietrznej jest niekorzystne dla wielu linii lotniczych, to najważniejsze jest bezpieczeństwo pasażerów i operacji lotniczych."LOT, jak również inne linie lotnicze w tej chwili nie uzyskują przychodów zarówno z operacji rejsowych, jak i przewozów cargo. Przewoźnik ma koszty stałe oraz zmienne. W ramach tych pierwszych ponosi opłaty wynikające m.in. z leasingu samolotów, utrzymania załóg. Z kolei koszty zmienne zależą m.in. od liczby wykonywanych lotów czy zużycia paliwa" - wyjaśniła PAP prof. Marciszewska.Pytana, ile mogą wynieść straty LOT z powodu odwołanych rejsów, odparła, że na pewno mogą one być liczone w milionach. "Trudno jest w tej chwili to szacować, gdyż nie wiemy, jak długo firma nie będzie wykonywała lotów i jakie koszty ponosi w stosunku do pasażerów, np. zwracając im za niewykorzystany bilet czy opłacając noclegi w hotelach" - podkreśliła. Dodała, że dane z amerykańskiego rynku lotniczego mówią o stratach ok. 80 mln dolarów poniesionych za ostatnie trzy dni ograniczenia operacji lotniczych.W ocenie prof. Marciszewskiej ważne jest, aby podejmowane decyzje o otwarciu przestrzeni danego kraju w Europie były koordynowane. "Cóż z tego, że Polska otworzy np. dziś swoje niebo dla samolotów pasażerskich, jeśli np. nasi sąsiedzi Czesi będą mieli zamkniętą przestrzeń powietrzną. Samoloty muszą mieć możliwości dotarcia do lotnisk docelowych" - zaznaczyła.Pytana o ewentualną pomoc dla LOT ze strony rządu, odparła, że spółka może o nią wystąpić, ale decyzje będą zapadały raczej na poziomie Komisji Europejskiej. Zaznaczyła, że KE dość restrykcyjnie podchodzi do wszelkiej pomocy, szczególnie rządowej i przewoźnicy będą musieli wykazać, że otrzymaną pomoc rzeczywiście przeznaczyli na straty wywołane pyłem wulkanicznym.Od czwartku Polska Agencja Żeglugi Powietrznej zamyka i częściowo otwiera przestrzeń powietrzną nad naszym krajem. Ma to związek z pyłem wulkanicznym wydobywającym się z wulkanu Eyjafjoell na Islandii. Ogranicza on widoczność i może zagrażać bezpieczeństwu ruchu lotniczego. Zamknięto wiele lotnisk europejskich. Od piątku każdego dnia LOT odwołuje ok. 200 rejsów. (PAP)Aneta Oksiutaaop/ bos/ gma/
Źródło artykułu
Komentarze