NPW: informacja o odwiezieniu trzech ofiar do szpitala - nieprawdziwa
Prokuratura wojskowa kolejny raz zdementowała wypowiedzi "w środkach masowego przekazu, jakoby istniały dowody na to, że katastrofę Tu-154M przeżyły trzy osoby".
"Kilkudziesięciu przesłuchanych w charakterze świadków obywateli polskich, którzy bezpośrednio po zaistnieniu katastrofy byli na miejscu zdarzenia, zeznało, że na miejscu katastrofy nikogo żywego nie odnaleziono" - zaznaczył rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa.
Prokurator zaznaczył, że "w aktach śledztwa znajdują się zeznania świadków, którzy przekazują pogłoskę o odwiezieniu trzech osób do szpitala". "Jednakże świadkowie, w tych samych zeznaniach, jednoznacznie stwierdzają, że informacja ta była natychmiast dementowana zarówno przez polskich przedstawicieli, którzy bezpośrednio po zaistnieniu tej katastrofy znaleźli się na miejscu zdarzenia, jak i funkcjonariuszy strony rosyjskiej" - wskazał płk Rzepa. Wyjaśnił, że jeżeli chodzi o polskich obywateli, byli to: przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP, Biura Ochrony Rządu oraz służb dyplomatycznych i konsularnych.
"Warto w tym miejscu również przypomnieć, że zaraz po katastrofie pogłoski o odwiezieniu trzech osób do szpitala przekazywały również polskie media, które następnie w sposób jednoznaczny je zdementowały" - dodał prokurator.
Prokuratura już w sobotę powtarzała, że nie ma dowodów, by ktokolwiek przeżył katastrofę smoleńską. Podkreślały to zarówno Prokuratura Generalna, jak i Naczelna Prokuratura Wojskowa.
W zeszłym tygodniu Antoni Macierewicz (PiS), który jest szefem parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, mówił: "Po blisko trzech latach badań, mogę powiedzieć z olbrzymią dozą pewności, czy prawdopodobieństwa, że relacje o tym, że trzy osoby przeżyły (katastrofę), są wiarygodne". Powoływał się przy tym na "trzy niezależne źródła", z których dwa pochodzą, "od ludzi, którzy zawodowo zajmują się weryfikacją informacji i nie podają wiadomości niesprawdzonych".
W sobotę Macierewicz pytany o tę wypowiedź podkreślił, że "dotyczyła ona relacji, jakie istnieją na temat przebiegu tego tragicznego wydarzenia, a przede wszystkim tego, że prokuratura nie dopełniła swoich obowiązków i niczego nie zbadała".
Szef SLD Leszek Miller wysłał do Prokuratury Generalnej zawiadomienie dotyczące tych wypowiedzi Macierewicza. "Jeżeli pan Macierewicz posiada tego typu informacje, to musi się nimi podzielić, bo być może wie coś więcej. Niech zdradzi swoje tajemnice prokuratorowi" - mówił Miller.
Prokurator Maciej Kujawski z PG powiedział we wtorek PAP, że zawiadomienie szefa SLD wpłynęło w poniedziałek i jeszcze w tym tygodniu zostanie przekazane do prokuratury apelacyjnej. Z kolei to prokuratura wyznaczy prokuraturę okręgową bądź rejonową, która przeprowadzi postępowanie sprawdzające w związku z zawiadomieniem.
We wtorek były wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny w wydanym oświadczeniu zaprzeczył medialnym spekulacjom i wypowiedziom, jakoby wkrótce po katastrofie "meldował o trzech rannych w Smoleńsku". (PAP)
mja/ bno/mag/
Komentarze