Niemcy: Sąd Najwyższy odrzucił roszczenia ofiar nalotu w Afganistanie
Do incydentu doszło we wrześniu 2009 roku w okolicach Kunduzu w północnym Afganistanie. Pułkownik Klein wydał rozkaz zniszczenia dwóch uprowadzonych przez talibów cystern, ponieważ obawiał się, że mogą one zostać użyte przez dżihadystów do ataku na pozycje wojsk NATO.
"Podjęta decyzja była z punktu widzenia prawa międzynarodowego dopuszczalna" - oświadczył przewodniczący składu sędziowskiego Ulrich Herrmann. Orzeczenie BGH wyklucza możliwość wysuwania przez cywilne ofiary konfliktów zbrojnych roszczeń odszkodowawczych wobec Niemiec - pisze agencja dpa.
BGH - Trybunał Federalny pełni w Niemczech funkcję sądu najwyższego w sprawach cywilnych i karnych.
Podejmując decyzję, niemiecki oficer opierał się na informacjach przekazanych przez afgańskich informatorów, według których w pobliżu cystern miało nie być osób cywilnych. Na jego rozkaz myśliwce amerykańskie dokonały nalotu. Jak się okazało, w wyniku eksplozji cystern zginęło wielu cywili, którzy - korzystając z okazji - chcieli zaopatrzyć się w paliwo na własną rękę.
Adwokat dwojga krewnych ofiar, którzy zdecydowali się na proces, domagał się w imieniu swoich klientów od Niemiec odszkodowań w wysokości 40 tys. i 50 tys. euro. Jego zdaniem nalot był zbrodnią wojenną.
Niemieckie władze wypłaciły wcześniej dobrowolnie wszystkim rodzinom po 5 tys. dolarów (4470 euro) za każdego zabitego. Berlin zastrzegł, że nie oznacza to uznania winy.
Postępowanie toczy się od trzech i pół roku. Sądy niższych instancji oddaliły pozwy o odszkodowanie.
Telewizja publiczna ARD podkreśliła w komentarzu do procesu, że przedmiotem sporu jest kwestia, czy indywidualne osoby z danego państwa mogą występować o odszkodowanie od władz innego państwa. Prawo międzynarodowe stanowi, że takie roszczenia mogą być rozstrzygane jedynie w negocjacjach między państwami.
Adwokat rodzin ofiar zapowiedział skargę konstytucyjną - podała dpa.
Prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko oficerowi.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
Komentarze