Nałęcz: stanowisko prezydenta ws. raportu Millera - w tym tygodniu
Raport końcowy z prac polskich ekspertów został upubliczniony w piątek. Nałęcz pytany był w poniedziałek w Polsat News, kiedy Polacy usłyszą głos prezydenta ws. raportu. "Myślę, że już niedługo. Jestem pewien, że jeszcze w tym tygodniu" - odpowiedział prezydencki doradca.
Jak dodał, prezydent poznał raport "wcześniej niż my wszyscy". "To jest zrozumiałe, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, jest pierwszym obywatelem" - dodał.
Podkreślił, że obecnie raport starannie analizuje Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, które "służy swoją pomocą w tej sprawie prezydentowi". "Są kwestie interesujące przecież wszystkich Polaków, dotyczące bezpieczeństwa państwa, polskich Sił Zbrojnych, za które prezydent konstytucyjnie jest bezpośrednio odpowiedzialny" - mówił Nałęcz.
Zaznaczył, że Polacy poznają stanowisko prezydenta w tej sprawie oraz "w sprawie działań, które trzeba podjąć". "Bo to przecież nie wystarczy szukać jakichś kozłów ofiarnych, warto jest uzdrowić mechanizmy, które doprowadziły do tej katastrofy" - podkreślił.
Nałęcz, pytany czy prezydent planuje zwołać w tej sprawie specjalną konferencję prasową, zaprzeczył. "Nie, nie sądzę, myślę że nie zabraknie okazji. Zobaczymy, będzie jutro nominacja nowego ministra obrony narodowej, być może wtedy znajdzie się okazja, być może następnego dnia" - powiedział. Według niego, prezydent nie chce "z tego czynić jakiegoś (...) wydarzenia medialnego, ale na pewno nie będzie ukrywał swego stanowiska".
Pytany, jak Komorowski odebrał raport komisji Millera, Nałęcz powiedział: "Odbiór prezydenta wiąże się z działaniami, które prezydent od dłuższego czasu już podejmuje jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, o funkcjonowanie polskich Sił Zbrojnych".
Nałęcz dodał, że prezydent "zdobył się na rzecz w pierwszej chwili wręcz szokującą", tzn. zawetował ustawę o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie. "Prezydent, bardzo ceniąc tę placówkę, uważa że jej dalszy rozwój nie powinien iść w kierunku uczelni na poły cywilnej, zajmującej się lotnictwem, ale to powinna być uczelnia stricte wojskowa, specjalizująca się w mistrzostwie latania" - tłumaczył prezydencki doradca.
Jak mówił, wojsku jest potrzebna wyspecjalizowana placówka, która "w większości nie będzie kształciła cywilów na użytek lotnictwa nie tylko wojskowego, tylko właśnie będzie kształciła wysokiej klasy lotników".
Jak dodał, Sejm ponownie zajmie się prezydenckim wetem "już wkrótce, w drugiej dekadzie sierpnia". "Prezydent ma nadzieję, że wnioski płynące z raportu komisji Millera też będą istotne przy rozpatrywaniu tej konkretnej sprawy, wydawałoby się - na pierwszy rzut oka - nie wiążącej się z katastrofą" - oświadczył.
W raporcie polskiej komisji pod przewodnictwem ministra SWiA Jerzego Millera, wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej eksperci podkreślili m.in., że były braki w szkoleniu dotyczącym współpracy załogi pomiędzy sobą - efektem było to, że dowódca załogi był "nadmiernie obciążony". Wskazali również na nieprawidłowości w wyposażeniu lotniska i pracy rosyjskich kontrolerów - m.in. polska załoga mylnie była informowana, że jest na właściwej ścieżce i kursie.
Z raportu wynika m.in., że załoga Tu-154M, który 10 kwietnia ubiegłego roku rozbił się na lotnisku w Smoleńsku, chciała wykonać jedynie próbne podejście do lądowania, nie wykonała jednak automatycznego odejścia m.in. z powodu braków w wyszkoleniu w 36. specpułku. Komisja stwierdziła m.in., że piloci przewożący najważniejsze osoby w państwie nie ćwiczyli na symulatorach lądowania w skrajnie trudnych warunkach, przy wykorzystaniu systemu TAWS.
W efekcie raportu do dymisji podał się minister obrony narodowej Bogdan Klich. Została ona przyjęta przez premiera. We wtorek prezydent powoła na stanowisko szefa MON obecnego wiceszefa MSWiA Tomasza Siemoniaka. (PAP)
sdd/ mok/ ura/
Komentarze