Przejdź do treści
Źródło artykułu

Miss Polski 2018: nie przestanę latać

Olga Buława, niedawno wybrana Miss Polski 2018, przez najbliższy rok będzie królować zarówno w chmurach, jak i na ziemi. Najpiękniejsza Polka ani myśli porzucać pracy stewardessy. Wgląd w jej podniebne życie daje program telewizyjny „No to lecę!” (Więcej – TUTAJ).

PAP Life: Witaj, Królewno Śnieżko.

Olga Buława: (śmiech) Trafiłeś w sedno, bo za Królewnę Śnieżkę byłam przebrana podczas inauguracyjnego rejsu LOT-u do Los Angeles. Sama wybrałam tę postać, bo w takiej roli się widziałam. Pamiętam, że miałam piękną suknię. W naszej lotniczej ekipie byli też Marilyn Monroe, Superman i Batman. Później w pracy dostałam nawet pseudonim „Śnieżka".

PAP Life: Czy po tym, jak zostałaś wybrana Miss Polski, dalej pracujesz jako stewardessa?

O.B.: Jak najbardziej, nie przestałam latać i nie przestanę. Nigdy nawet nie rozważałam, żeby zostawić dotychczasową pracę, dlatego, że jest to część mnie, to jest moja pasja i lubię ten zawód. Oczywiście, kiedy założono na moją głowę koronę, ogarnął mnie strach, czy uda mi się połączyć nowe obowiązki z wymagającą czasowo pracą w LOT, ale gdy po finale porozmawiałam z organizatorami konkursu, poczułam się spokojna. Swój pierwszy rejs po zwycięstwie – z Warszawy do Szczecina, odbyłam w koronie. To był kierunek nieprzypadkowy, bo jestem ze Świnoujścia, a urodziłam się w Szczecinie.

PAP Life: A co działo się później?

O.B.: Przez cały miesiąc normalnie latałam. Nie mam jakiejś taryfy ulgowej. Dostajemy grafik na cały miesiąc i swoje aktywności jako miss oraz prywatne sprawy wpisuję pomiędzy loty.

PAP Life: Tak się wyjątkowo złożyło, że właśnie ruszyła emisja programu „No to lecę!" na Travel Channel, w którym możemy co nieco podpatrzeć, jak wygląda Twoje życie „w chmurach".

O.B.: Lubię ten program i bardzo chętnie się do niego sama zgłosiłam. Pokazuje on pracę personelu pokładowego – takie jej aspekty, których nie widać, gdy się jest pasażerem. Program daje też wgląd w to, jak spędzamy czas wolny w miejscach, do których latamy. Widzowie zobaczą, jak bardzo angażuje się w planowanie podróży po nowych miejscach. W pierwszym odcinku będę przewodnikiem widzów po Seulu, a w drugim po Singapurze. Nieoczekiwanie, podczas zdjęć do programu, zostałam awansowana na szefową pokładu – to też będzie pokazane.

PAP Life: Jeśli chodzi o twoje obowiązki jako miss, przede wszystkim udzielasz się akcjach charytatywnych. Jaką są twoje priorytety na tym polu?

O.B.: Pomagam głównie dzieciom – na tym się skupiam. Maluchy spotyka tyle cierpienia, a przecież nie zrobiły nic złego. Historie tych niewinnych istot łapią mnie za serce. To niesamowite, ile radości daje dzieciom to, że pojawia się u nich miss. Maluchy postrzegają mnie jako królewnę z bajki, księżniczkę, bo mam koronę, suknię. Sporo już zrobiłam, mam też wiele planów. Brałam udział w charytatywnym pokazie mody, uczestniczyłam jako wolontariuszka w ulicznej zbiórce pieniędzy, przekazałam na licytację mój pierścień miss, który osiągnął cenę ponad 6 tys. złotych. Wzruszające było dla mnie też to, że odwiedziłam swoją dawną podstawówkę w Świnoujściu, do której chodzi teraz moja siostra. Czytałam dzieciom „Harry'ego Pottera" i odpowiadałam na ich nieraz bardzo szczere pytania.


Królowa na pokładzie (fot. lot.com)

PAP Life: Czy masz w sobie coś, co nie mieści się, twoim zdaniem, w wizerunku typowej miss?

O.B.: Oczywiście. Do samego końca byłam pewna, że nie wygram tytułu. Bo jaka ze mnie miss? – myślałam. Po pierwsze, zawsze byłam chłopczycą. Kiedyś nie malowałam się. Nauczyłam się robić makijaż dopiero, gdy zostałam stewardessą. Wtedy zaczęłam uczyć się kobiecości. Nigdy nie byłam modelką. Pozowanie w sesjach zdjęciowych przy okazji konkursu było dla mnie czymś nowym. Co więcej, moje ulubione buty na co dzień to trampki, nie szpilki. Moje zainteresowania – science-fiction, muzyka rockowa, też nie są w stylu miss.

PAP Life: Idąc dalej tym tropem, nie widziałem też żadnej miss, które jeździłaby na longboardzie, czyli wydłużonej deskorolce.

O.B.: Dla mnie prawdziwi pasjonaci longboardu, to tacy, którzy zjeżdżają z gór i potrafią robić jakieś ewolucje. Ja potrafię tylko utrzymać się na desce, jadąc prosto, ale i tak mam z tego przyjemność. Na longboardzie śmiga się dużo łatwiej, wygodniej niż na zwykłej deskorolce.

PAP Life: A czy dalej uprawiasz jazdę konną?

O.B.: Miałam ostatnimi czasy takie myśli, żeby do tego wrócić. Jednak brak czasu nie pozwala mi, żeby się w to zaangażować. Kiedyś bardzo się poświęcałam jeździectwu. Teraz, może raz w miesiącu, udałoby mi się odwiedzić stadninę. Ale nie miałoby to większego sensu, bo nie robiłabym postępów. A ja muszę cały czas uczyć się czegoś nowego, inaczej się nudzę.

PAP Life: Wiem też, że chciałabyś zdobyć turystyczną licencję pilota. Czy to oznacza, że będziesz oprowadzać turystów po zabytkowych starówkach?

O.B.: (śmiech) Chodzi o licencję pilota samolotowego na jednosilnikowe samoloty, jak Cessna. Taki pilot nie prowadzi działalności zarobkowej i lata dla przyjemności, może na przykład zwiedzać Polskę z lotu ptaka. Chciałabym jednego dnia polecieć sobie nad morze i wrócić. To jest cel na dalszą przyszłość, bo na pewno nie planuję robić kursu jeszcze w tym roku.

PAP Life: Tego nie wyczytałem w żadnym twoim kwestionariuszu, więc zapytam. Czy twoje serce jest wolne czy zajęte?

O.B.: Moje serce jest zajęte.

PAP Life: Czy zauważyłaś jakąś zmianę w sposobie, jaki odbierają cię mężczyźni, od kiedy jesteś królową piękności?

O.B.: Mężczyźni okazują mi zdecydowanie większe zainteresowanie (śmiech). Ale to u mnie nic nie zmienia, bo jestem już zakochana.

PAP Life: Czy już coś wiadomo na temat międzynarodowych konkursów piękności, w których będziesz uczestniczyć jako Miss Polski?

O.B.: Jeszcze nie omówiłem tej kwestii z biurem Miss Polski. Tak czy inaczej, mam plan - idę na siłownię, będę intensywnie trenować, by być przygotowaną na udział w kolejnych wyborach, jeśli zostanę gdzieś wysłana.

Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony