Przejdź do treści
Źródło artykułu

Kluby za ustawą o finansowaniu obrony przeciwrakietowej

Wszystkie kluby zapowiedziały w środę w Sejmie poparcie projektu nowelizacji ustawy o finansowaniu armii. Ustawa ma zagwarantować, że część wydatków obronnych będzie przeznaczania na obronę przeciwrakietową. Głosowanie nad projektem - w piątek.

"Posłowie komisji obrony narodowej uważają, że modernizacja systemu obrony (powietrznej i przeciwrakietowej) jest pilnym zadaniem, ponieważ jest ona jednym z najsłabszych ogniw w siłach zbrojnych" - powiedziała przedstawiając projekt Jadwiga Zakrzewska (PO) z komisji obrony.

„Wprowadzenie stałego mechanizmu finansowania otwiera większe możliwości planowania i zarządzania takim systemem” – przekonywał Marcin Kierwiński z PO. Dodał, że projekt obrony przeciwrakietowej przyniesie korzyści krajowemu przemysłowi dzięki zamówieniom i – w przypadku technologii, której w Polsce brakuje – jej transfer.

Michał Jach (PiS) powiedział, że modernizacja sił zbrojnych to sprawa, która nie wzbudza kontrowersji w Sejmie ani w społeczeństwie; zadeklarował, że jego klub „poprze nawet kiepski pomysł, który może pomóc w rozwoju sił zbrojnych”. Uznał jednak, że „ustawa to zabieg o charakterze propagandowym”, ponieważ nie przewiduje dodatkowych środków na obronę przeciwrakietową spoza budżetu MON. "Zastanówmy się, co jest ważniejsze: obrona granic czy rozgrywki polityczne” – odpowiedział na to Mieczysław Łuczak (PSL).

Bartłomiej Bodio (RP) mówił, że projekt nie zmienia sposobu finansowania polskiej armii, ale narzuca jasno wskazany obowiązek na ministra obrony. Obronę przeciwrakietową uznał za kluczową zdolność współczesnej armii. Wyraził zadowolenie, że komisja dopisała do projektu obowiązek uwzględnienia rodzimego przemysłu.

Stanisław Wziątek w imieniu klubu SLD mówił, że wątpliwości budzi sposób rozwiązania problemu w drodze ustawy, choć intencje stojące za projektem uznał za słuszne. Według niego prace nad systemem powinny uwzględniać nie tylko zakłady przemysłowe, ale i ośrodki badawcze.

„Dobrze, że w toku prac komisji znalazła się wzmianka o wzmacnianiu potencjału polskiego przemysłu obronnego, tylko tego potencjału nie ma” – powiedział Ludwik Dorn (SP). Poseł ubolewał, że „w zbrojeniówce trwa wojna wszystkich ze wszystkimi” - nawiązując do sporów wokół planów konsolidacji zakładów w jeden koncern.

Szef prezydenckiego BBN Stanisław Koziej przypomniał, że brak zdolności obrony przeciwrakietowej został wskazany jako znacząca słabość przez Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego. Podkreślił, że budowa systemu obrony przeciwrakietowej „zapewni konieczne zdolności naszym siłom zbrojnym i umożliwi pełne włączenie się Polski w system obrony przeciwrakietowej NATO”. „Jeśli chcemy korzystać w systemie NATO, musimy w nim uczestniczyć własnymi środkami” – zaznaczył.

Odpowiadając na pytania zapewnił, że administracja amerykańska jest zdeterminowana, aby do 2018 r. w Redzikowie ulokować bazę systemu przeciwrakietowego, służącej ochronie sił USA w Europie i terytoriów sojuszniczych, w tym Polski. Dodał, że dyskusja dotyczy dalszego etapu, w którym w Redzikowie miałyby stacjonować rakiety dalekiego zasięgu mające ochraniać terytorium USA.

„Ten projekt wiąże Amerykanów z terytorium Polski przez ważną instalację, ale w sensie operacyjnym i taktycznym nie dodaje osłony naszego terytorium” – zwrócił uwagę. Zaznaczył, że taka baza wymagałaby ochrony przed bezpośrednim zagrożeniem rakietami krótkiego zasięgu, co mógłby zapewnić polski system lub zestawy przywiezione przez Amerykanów. „Jeśli zrealizujemy nasz program, będziemy dla Stanów o wiele bardziej wartościowym i pożądanym partnerem” – ocenił szef BBN.

Wiceminister obrony Czesław Mroczek podkreślił, że systemy polski i amerykański nie będą się dublować, lecz uzupełniać. Uznał projekt za „bardzo ważną inicjatywę legislacyjną”. Przypomniał, że rząd zgadza się, iż obrona przeciwrakietowa „to jedno z najważniejszych zadań, przed którymi staja siły zbrojne”. Nawiązując do obaw, czy zapis o uwzględnieniu krajowego przemysłu nie jest sprzeczny z prawem unijnym, uspokajał, że rząd nie podziela tych obaw.

Zwrócił uwagę, że „tarcza antyrakietowa” jest pojęciem publicystycznym, a nie oficjalną nazwą polską czy amerykańską.

Prezydencki projekt nowelizacji ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych przewiduje, by w ramach 1,95 proc. PKB przeznaczanych na obronność kwoty wynikające ze wzrostu PKB przeznaczać na obronę przeciwrakietową. Ustawa, skierowana przez Bronisława Komorowskiego do Sejmu we wrześniu ub.r.; ma obowiązywać w latach 2014-23.

Dzięki stabilnemu finansowaniu armia ma do 2023 r. otrzymać mobilny system przeciwrakietowy zapewniający ochronę wybranych obszarów – ważnych obiektów lub dużych zgrupowań wojsk, a w razie potrzeby także kontyngentów za granicą. Polski system ma się nadawać do samodzielnego użycia dla obrony terytorium kraju, ma też być w pełni kompatybilny i zintegrowany z systemem budowanym przez NATO. (PAP)

brw/ ral/ bos/ gma/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony