Jedynak: to nie drzewa były za wysoko, tylko Tu-154M leciał za nisko
Jedynak - podczas pierwszej konferencji prasowej zespołu do spraw wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej - odniósł się do kwestii wysokości, na jakiej podczas zniżania przed lotniskiem w Smoleńsku znajdował się Tu-154M i zderzenia samolotu z brzozą.
"Kilometr przed progiem pasa samolot znajdował się momentami poniżej poziomu lotniska (...) nie mieści się to w żadnych standardach. Mówienie o tym, że samolot znajdował się metr nad brzozą czy 10 m nad brzozą, nie ma żadnego umocowania w materiale dowodowym. Dowody, w tym zapisy rejestratorów, nie budzą żadnych wątpliwości: samolot był bardzo nisko, niebezpiecznie nisko, właściwie ocierał się o ziemię zderzając się z przeszkodami terenowymi" - wskazywał Jedynak.
Jak dodał, nie zna pilota, który "podpisałby się pod takim manewrem i powiedziałby, że jest to prawidłowo wykonany manewr - przekroczenie minimalnej wysokości zniżania". "Tak się tego po prostu nie robi. Jeżeli się to robi, to albo jest to wynik błędu lub innych działań" - zaznaczył.
"Mówi się o tym, że samolot był bezpieczny, bo był na 20 metrach (wysokości). Jest to absolutnie nieprawda. Na wysokości 20 m samolot jest w skrajnym niebezpieczeństwie, blisko ziemi, zderza się z przeszkodami naziemnymi i to jest dla tego samolotu tak naprawdę najbardziej tragiczny finał" - wskazywał Jedynak.
Odnosząc się do uszkodzeń skrzydła, do jakich doszło w wyniku zderzenia Tu-154M z brzozą Jedynak wskazał, że dla osób zajmujących się badaniem katastrof lotniczych nie jest nowością konstatacja, że w "zderzeniu z przeszkodą terenową, drzewami, konstrukcja skrzydła ulega zniszczeniu". "Konstrukcja samolotu nie jest przystosowana do zderzeń z takimi przeszkodami" - powiedział. Dodał, że elementy konstrukcji mogą zostać uszkodzone także np. przez zderzenie z ptakiem. (PAP)
mja/ mca/ malk/ mag/
Komentarze