Przejdź do treści
Źródło artykułu

Francja: błędy pilotów airbusa i awaria prędkościomierzy

Piloci airbusa, który w czerwcu 2009 roku spadł do Atlantyku z 228 osobami na pokładzie, popełnili błędy w pilotażu - podało oficjalnie francuskie Biuro Badań i Analiz (BEA), wskazując zarazem na nieprawidłowe działanie prędkościomierzy samolotu.

BEA, które zajmuje się wyjaśnianiem wypadków lotniczych, ujawniło trzeci już raport w sprawie katastrofy airbusa lecącego z Rio de Janeiro do Paryża. Wszyscy pasażerowie i załoga tego samolotu zginęli.

Oparty na analizie czarnych skrzynek najnowszy raport BEA pozwala na dokładne odtworzenie ostatnich minut lotu airbusa.

Dokument potwierdza wcześniejsze ustalenia, że u podłoża katastrofy leżała awaria techniczna, spowodowana zamarznięciem urządzeń służących do pomiaru prędkości w samolocie, tzw. rurek Pitota. Raport wskazuje jednak równocześnie, że załoga samolotu nie zareagowała prawidłowo, w momencie gdy okazało się, że źle działają prędkościomierze i że maszyna zaczyna spadać.

Według komisji technicznej, piloci bardzo późno zorientowali się, że maszyna traci gwałtownie wysokość, mimo że dwukrotnie rozbrzmiewał w kokpicie sygnał alarmowy trwający w sumie około minuty. Rekonstrukcja wydarzeń wskazuje, że spadanie maszyny trwało około 3,5 minuty. Raport po części tłumaczy niewłaściwą reakcję pilotów na problemy techniczne niedostatecznym wyszkoleniem.

Raport BEA twierdzi, że w chwili gdy nastąpiła awaria prędkościomierzy zastępujący nieobecnego wtedy w kabinie kapitana inny pilot popełnił błąd manewrowy, gdy próbował zapanować nad samolotem. W efekcie, według ekspertów lotniczych, przyspieszyło to upadek samolotu. BEA podkreśla też, że gdy samolot zaczął spadać i nie było w kokpicie kapitana, pozostali piloci nie mieli dokładnych instrukcji, jak "podzielić między sobą role" w tej sytuacji.

W odpowiedzi na piątkowy raport linie lotnicze Air France oraz rodziny ofiar airbusa wzięły w obronę pilotów samolotu. W specjalnym komunikacie dyrekcja Air France zareagowała na dokument, broniąc "profesjonalizmu" pilotów airbusa. "Nic nie pozwala w tym stadium podważać kompetencji technicznych załogi (tego lotu)" - podkreśliły linie lotnicze.

Ze swojej strony rodziny ofiar oświadczyły, że piloci nie byli jedynymi odpowiedzialnymi za katastrofę i że oczekują dokładnego wyjaśnienia "technicznych okoliczności" feralnego lotu. Z kolei Airbus, producent samolotu, który uległ tej katastrofie, przyjął piątkowy raport z zadowoleniem, jako "nowy krok ku pełnemu zrozumieniu łańcucha zdarzeń prowadzących do tego tragicznego wydarzenia".

Eksperci BEA uprzedzili jeszcze w czwartek, że ten trzeci, ale wciąż nieostateczny raport przyniesie "pierwsze elementy analizy i nowe fakty ustalone na podstawie uzyskanych danych" z czarnych skrzynek, co pozwoli na "wskazanie nieprawidłowości, które doprowadziły do katastrofy, ale nie na określenie jej przyczyn".

Według BEA, trzeba poczekać na raport końcowy, aby można było mówić o odpowiedzialności za spowodowanie katastrofy airbusa.

Francuskie organy śledcze oskarżyły w marcu linie lotnicze Air France oraz koncern Airbus o "nieumyślne spowodowanie śmierci" w związku z katastrofą lotniczą z czerwca 2009 roku. Stawką w tej sprawie oprócz ustalenia odpowiedzialności karnej są także ewentualne milionowe odszkodowania dla rodzin ofiar.

Z Paryża Szymon Łucyk (PAP)

szl/ ap/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony