Data publikacji:
01.12.2010 16:50
Źródło artykułu
Edmund Klich spotkał się z członkami polskiej komisji
01.12. Warszawa (PAP) - Płk Edmund Klich spotkał się w środę w południe z członkami polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej. Jak powiedział PAP, rozmawiano o jego uwagach do raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).Polski przedstawiciel akredytowany przy MAK nie chciał ujawnić żadnych szczegółów spotkania. "Wszystkie tematy, które zostały poruszone są poufne" - dodał.Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak (minister Jerzy Miller przewodniczy pracom polskiej komisji - PAP) powiedziała PAP, że członkowie komisji zapoznają się z materiałem, który przekazał im Klich. Ponownie też zapewniła, że polska komisja dotrzyma terminu i przekaże stronie rosyjskiej swoje stanowisko i wnioski do 19 grudnia. Jak dodała, zgodnie z konwencją chicagowską Rosja będzie musiała opublikować tę opinię razem ze swoim raportem końcowym.Projekt MAK dotyczący przyczyn katastrofy Tu-154 z 10 kwietnia został przekazany Polsce 20 października. MAK sformułował w nim 72 wnioski dotyczące pośrednich i bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz siedem rekomendacji dla cywilnych służb lotniczych. Polska komisja, która również wyjaśnia okoliczności tej tragedii, już w ubiegłym tygodniu przygotowała szkic opinii do raportu MAK. Jak mówił PAP Miller polskie stanowisko będzie liczyć ok. 100 stron a jego końcowe redagowanie powinno potrwać ok. 10 dni. Stanowisko Polski zostanie następnie rozpatrzone przez Komisję Techniczną MAK. Przepisy nie narzucają jednak MAK żadnych terminów, w jakich powinien on ustosunkować się do ewentualnych zastrzeżeń strony polskiej.We wtorek Klich przekazał polskiej komisji swoje uwagi do raportu. Jak poinformował, materiał liczy w sumie 46 stron; zawiera 12 uwag i opis okoliczności, które sprzyjały wypadkowi.Pułkownik od początku nie chciał jednak ujawniać żadnych szczegółów dotyczących swoich wątpliwości. Pytany, czy jest ich wiele, powiedział jedynie, że "skoro raport MAK liczy 210 stron, a tylko jego uwagi ok. 40 stron - to chyba nie ma czego komentować".W wywiadzie opublikowanym w środę na stronach "Wirtualnej Polski" Klich powiedział, że z jego analizy wynika, "iż więcej błędów popełniła strona polska". Zastrzegł jednak, że nie może powiedzieć w ilu procentach wina leżała po jednej czy drugiej stronie. Ubolewał też nad tym, że nie wszystkie fragmenty rozmów w kabinie pilotów i na stanowisku dowodzenia zostały odczytane.Klich uznał też, że polska komisja zbyt szybko pracuje nad raportem w sprawie katastrofy smoleńskiej, a współpraca między nim a komisją "przebiegała nieprofesjonalnie". Dodał, że słyszał, "iż jedna z osób z otoczenia premiera kazała go izolować". Zdaniem pułkownika efektem tego mogło być skreślenie go z listy wykładowców Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. (PAP) pru/ bos/ ura/
Źródło artykułu
Komentarze