Przejdź do treści
Źródło artykułu

Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej chce możliwości kopiowania akt

Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej apeluje do prokuratury, aby umożliwiła im wykonywanie kopii akt śledztwa. Mamy utrudniony dostęp do śledztwa - skarży się senator Beata Gosiewska (PiS), wdowa po Przemysławie Gosiewskim.

"W kwietniu 2013 roku prokuratorzy po raz kolejny zabronili nam wykonywania kopii bardzo obszernej dokumentacji. (...) Utrudnia to wielu rodzinom, wręcz uniemożliwia, zapoznawanie się z aktami sprawy, czyli ogranicza nasze prawa jako osób pokrzywdzonych. Prokuratorzy do tej pory tłumaczyli to przeciekami prasowymi. (...) Po raz kolejny apelujemy, prosimy prokuraturę i czekamy na uzasadnienie pisemne, dlaczego nie możemy otrzymać elektronicznej wersji akt. Nikt nigdy nam nie udowodnił, że cokolwiek przekazaliśmy dziennikarzom" - powiedziała Gosiewska na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie.

Z kolei szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy Tu-154M Antoni Macierewicz (PiS) wraził nadzieję, że w najbliższym czasie prokuratura zdecyduje się upublicznić opinię biegłych i wyniki badań dotyczących kwestii ewentualnych pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku samolotu.

Gosiewska zaznaczyła, że rodziny ofiar katastrofy od 27 grudnia ubiegają się o to, aby zapoznać się z opinią Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego.

Podkreśliła, że nie godzą się one na praktykę, że materiały czy opinie ze śledztwa są podawane przez prokuraturę do publicznej wiadomości, zanim zapoznają się z nimi rodziny ofiar. "Niestety do tej pory każde wyniki badań były najpierw przekazywane opinii publicznej. Mamy nadzieję, że tym razem odbędzie się to w cywilizowany sposób" - wskazała.

Według Gosiewskiej istnieje taka szansa. Jak wyjaśniła, reprezentujący część rodzin mec. Piotr Pszczółkowski otrzymał telefon, żeby stawił się w piątek rano w prokuraturze, ponieważ istnieje możliwość zapoznania się z opinią biegłych. "Mamy nadzieję, że swoim dawnym zwyczajem prokuratura nie zrobi do piątku konferencji i nie poinformuje opinii publicznej" - dodała Gosiewska.

"Od czasu ekshumacji ciała mojego męża, od marca 2012 roku, czekam na wyniki badań pirotechnicznych. Inne rodziny, których bliscy byli ekshumowani, też czekają na wyniki próbek pobranych z ich ciał. Do tej pory nie wiemy, czy w tej opinii będą te wyniki" - zaznaczyła. Jak informowała Naczelna Prokuratura Wojskowa prokuratorzy w grudniu otrzymali opinię biegłych dotyczącą kwestii ewentualnych pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M. Śledczy analizują ten materiał.

Sprawa badania próbek z wraku stała się głośna, gdy w końcu października ub. roku "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wielokrotnie wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.

Próbki pobrane jesienią 2012 r. trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku. W końcu czerwca - po przeprowadzeniu badań tych próbek - NPW informowała, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M. Zbadano wówczas łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku.

Prokuratorzy przypomnieli wówczas, że wyniki badań tych próbek są tylko jednym z elementów całościowej opinii biegłych. Dlatego czerwcową prezentację sprawozdania z badań biegłych, która nie była jeszcze końcową opinią - jak zaznaczała wtedy NPW - należy uznać za "wydarzenie bez precedensu".

Całościowa opinia biegłych z Zakładu Fizykochemii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji - jak informowała NPW - sporządzona miała zostać dodatkowo m.in. w oparciu o wyniki przeprowadzonych badań laboratoryjnych próbek zabezpieczonych z ekshumowanych dotychczas zwłok ofiar katastrofy, wyniki badań próbek z brzozy oraz wnioski wynikające z oględzin wraku i miejsca katastrofy.

Ponadto, latem prokuratorzy i biegli podczas pobytu w Smoleńsku zabezpieczyli ponad 300 kolejnych próbek, które pobrano z elementów foteli samolotu, a także z pojedynczych elementów z wraku maszyny znajdujących się w workach zabezpieczających fotele. Z powodu warunków atmosferycznych panujących w Smoleńsku podczas wcześniejszego pobytu polskich śledczych w tym mieście jesienią 2012 r. nie było możliwości pobrania próbek z foteli. Analiza tych próbek też miała znaleźć się całościowej opinii policyjnego laboratorium. (PAP)

tgo/ son/ jbr/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony