Black Hawk – znany śmigłowiec, dla "specjalsów" w specjalnych wersjach
Termin dostawy pierwszych maszyn do końca roku uważają za realny, zaznaczając, że pozostaje pytanie o wyposażenie śmigłowców, które w wersji do zadań specjalnych otrzymują nietypowe wyposażenie.
Znany od końca lat 70. amerykański Black Hawk to średni, dwusilnikowy śmigłowiec wielozadaniowy. W wersji eksportowej, oznaczonej jako S-70i, jest produkowany m.in. w PZL Mielec, które jako własność korporacji Sikorsky należą do koncernu Lockheed Martin. Pierwszy Black Hawk z Mielca został oblatany w 2010 r. Zależnie od wersji, konfiguracji kabiny i wyposażenia żołnierzy, może zabrać maksymalnie 11-17 żołnierzy, jego maksymalna prędkość to 295 km/h, a zasięg ok. 500 km. Black Hawk, wyprodukowany w ponad 30 tys. egzemplarzy, został dotychczas kupiony lub wybrany przez ponad 30 państw. Ostatnio, m.in. na targach w Kielcach, Mielec prezentował jego uzbrojoną wersję.
H225M wielonarodowej grupy Airbus Helicopters to rozwinięcie konstrukcji Super Puma/Cougar, oblatany w 2000 r., do służby wprowadzony pięć lat później. Według danych producenta jego maksymalna masa startowa to 11 ton, prędkość maksymalna 324 km/h, maksymalny zasięg to ok. 900 km. Maszyna może zabrać – poza załogą - do 28 osób, można też wybrać wersję z 14 pochłaniającymi energię uderzenia siedzeniami montowanymi do ścian śmigłowca. Poza Francją, gdzie znajduje się też główny zakład produkujący ten typ śmigłowca europejskiego koncernu, Caracal został kupiony lub wybrany przez Brazylię, Indonezję, Kazachstan, Malezję, Meksyk i Tajlandię.
Obie maszyny można uzbroić m.in. w kierowane pociski.
"To śmigłowce różnych kategorii masy startowej, zatem niełatwo je porównywać. Problem zakończonego przetargu polegał właśnie na tym, że w jednym postępowaniu rywalizowały śmigłowce faktycznie należące do różnych kategorii" – powiedział PAP redaktor naczelny miesięcznika "Wojsko i technika" Andrzej Kiński.
Podkreślił, że dostępna była "wersja Caracala opracowana do wsparcia wojsk specjalnych, dysponująca nieczęsto spotykaną zdolnością do tankowania w powietrzu". "Nie twierdzę jednak, że znaczy to, by Caracal był lepszą maszyną dla wojsk specjalnych" – zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że Black Hawk, jako śmigłowiec mniejszy, ma skromniejsze możliwości transportu ludzi i wyposażenia, "co jest szczególnie istotne w przypadku wojsk specjalnych, gdzie operatorzy często zabierają więcej wyposażenia niż żołnierze wojsk lądowych czy nawet aeromobilnych, ogranicza to w rezultacie liczbę transportowanych osób". "Dlatego powszechnie używane w siłach specjalnych USA śmigłowce Black Hawk przewożą operatorów w miejsce akcji, ale działają przy wsparciu śmigłowców ciężkich Chinook, które zapewniają transport zaplecza operacji – dowożą broń i sprzęt wsparcia" – powiedział Kiński.
Dodał, że maszyny Black Hawk są używane w wielu państwach do wsparcia działań specjalnych, ale są to wyspecjalizowane wersje, zdolne np. do tankowania w powietrzu, wyposażone w dodatkowe środki łączności, walki radioelektronicznej czy opancerzenie.
"Plan skierowania Black Hawków do Wojsk Specjalnych traktowałbym jako rozwiązanie przejściowe do momentu, gdy w drodze innego postępowania WS otrzymają śmigłowiec lepiej przystosowany do tych zadań. Black Hawki w wielu aspektach będą jednak lepsze niż używane w tej chwili przez 7. eskadrę działań specjalnych śmigłowce Mi-17" – ocenił.
Według Kińskiego dostępne informacje wskazują, że zakłady w Mielcu "dysponują obecnie kilkoma gotowymi maszynami". "Część zostanie sprzedana na mocy niedawno podpisanego kontraktu do Chile, część, prawdopodobnie cztery, będzie dostępna w tym roku dla naszego wojska. Przy niewielkim początkowym zamówieniu i zdolnościach produkcyjnych zakładu nie będzie problemu, by Mielec wyprodukował te śmigłowce i na potrzeby polskich WS, i dla odbiorców zagranicznych" – ocenił Kiński.
Bartosz Głowacki ze "Skrzydlatej Polski" oceniając zapowiedź, że pierwsze śmigłowce będą do końca roku, uznał, że "to nie taka prosta sprawa". "Pierwszy +goły+ śmigłowiec rzeczywiście można dostarczyć, ale władze firmy mówiły, że potrzeba roku, by przygotować wersję uzbrojoną, a przede wszystkim potrzebne są wymagania od wojska, by zakład wiedział, co w tym śmigłowcu zamontować" – zauważył.
Zwrócił uwagę, że "według deklaracji producenta Black Hawk z Mielca to wersja międzynarodowa, pozbawiona wyposażenia i uzbrojenia, na którego eksport musi wydać zgodę rząd Stanów Zjednoczonych. Poza tym jest mniejszy od Caracala, może zabrać 12-16 żołnierzy". "Śmigłowiec znany pod nazwą Caracal to wyspecjalizowana wersja do zadań ratownictwa bojowego, my natomiast zamierzaliśmy kupić Caracale w różnych wersjach: zwalczania okrętów podwodnych, poszukiwawczo-ratowniczych, transportowych; chcieliśmy zrobić z jednego kila różnych wersji, podobnie jak Brazylijczycy" – przypomniał.
Również Głowacki zaznaczył, że "Black Hawk i Caracal to inne klasy śmigłowców, trudno je porównywać bezpośrednio".
"Black Hawki w wersji 60M latają w USA i są używane przez +specjalsów+, ale Black Hawk dla tych wojsk jest naszpikowany tajnymi urządzeniami, układami ostrzegania o opromienieniu przez laser, przez radar, wyrzutnikami flar, dipoli, urządzeniami zakłócającymi naprowadzanie pocisków na podczerwień. Jeżeli chcielibyśmy Black Hawka z Mielca przystosować dla +specjalsów+ i miałby być podobnie wyposażony jak śmigłowiec używany przez amerykańskie wojska specjalne, to trzeba by uzyskać zgodę Amerykanów na kupno tych urządzeń, a potem wydać jeszcze dość pieniędzy, żeby je kupić" – powiedział Głowacki.
"Powstaje pytanie, kto byłby odpowiedzialny za montaż tego wyposażenia – czy robiłyby to zakłady w Mielcu, czy z powodu zachowania tajemnicy trzeba przetransportować (je) do Stanów; dochodzi kwestia obsługi tych urządzeń – czy odbywałoby się to w Polsce i robiliby to polscy pracownicy, czy amerykańscy kontraktorzy, czy też trzeba by odsyłać śmigłowce do USA na obsługę lub też wymontowywać same urządzenia" – zaznaczył Głowacki.
Szef "Nowej Techniki Wojskowej" Mariusz Cielma powiedział, że "w Mielcu jest montowana specyficzna wersja – S-70i International – specjalnie opracowana, by ominąć amerykańskie obostrzenia dotyczące eksportu niektórych elementów śmigłowca". "Nie jest to wariant użytkowany przez amerykańskie siły zbrojne, jego wyposażenie jest prostsze" – zaznaczył.
"Warto zauważyć, że Słowacja nie zdecydowała się na zakup S-70i, lecz postanowiła kupić w Stanach Zjednoczonych maszynę, która jest na wyposażeniu amerykańskiego wojska – wersji UH-60M" – dodał.
"Moim zdaniem deklaracja ministra Macierewicza to na razie więcej pytań niż odpowiedzi. Wojska Specjalne, które często działają skrycie, nad terytorium wroga, wymagają dosyć specyficznego sprzętu – śmigłowców uzbrojonych, wyposażonych w systemy łączności i samoobrony. To nie są standardowe śmigłowce transportowe. Stąd może budzić obawy termin dostawy jeszcze w tym roku, a więc w czasie liczonym w tygodniach. Mogłoby to wskazywać, że będą to raczej maszyny prosto ukompletowane, niedostosowane do specyfikacji, jakie dotyczyły Caracali. Raczej nie będzie to wariant docelowy, lecz na pierwszym etapie klasyczna maszyna transportowa. Za mało jest czasu, by zintegrować te śmigłowce z systemami wymaganymi przez wojska specjalne" – ocenił Cielma.
Zaznaczył zarazem, że dostępny wariant mógłby zostać szybko dostarczony, a "firma często deklarowała, iż jest w stanie w bardzo krótkim czasie zrealizować ewentualne zamówienia ze strony MON".
"Zakład w Mielcu nie jest szczególnie obłożony zamówieniami, a w ostatnich pięciu-sześciu latach zostało zmontowanych ok. 40 Black Hawków, widać więc, że firma ma moce przerobowe i jest w stanie szybko zrealizować polskie zamówienie na kilka-kilkanaście egzemplarzy; wygląda na to, że by utrzymać ciągłość produkcji, przygotowała egzemplarze gotowe do przejęcia" – dodał Cielma.
Jakub Borowski (PAP)
brw/ wkt/ itm/
Komentarze