B. prezydent Salah: Jemen może udostępnić Rosji swe lotniska i porty
"Wychodząc naprzeciw rosyjskim zmaganiom z terroryzmem, jesteśmy gotowi zaoferować Federacji Rosyjskiej naszą infrastrukturę lotniczą i morską" - powiedział Salah rosyjskiemu kanałowi.
"Były dyktator może mieć kłopot z urzeczywistnieniem swej oferty, ale trzeba pamiętać, że jego współpracownicy partyjni weszli w skład tzw. rady, która kontroluje dużą część kraju i ściśle współpracuje z szyickimi rebeliantami Huti. Sprzymierzeńcem tych ostatnich jest zaś Iran - od niedawna udostępniający rosyjskiemu lotnictwu swe bazy" - zaznacza w komentarzu agencja Reutera.
Rządzący zjednoczonym Jemenem w latach 1990-2012, oskarżany o liczne zbrodnie oraz prześladowanie opozycji, Salah wypowiedział się w imieniu tzw. rady, która została powołana do życia 6 sierpnia.
Rada została utworzona wbrew rekomendacjom ONZ, po zerwaniu rozmów pokojowych toczących się w Kuwejcie. Wysłannik ONZ do Jemenu Ismail Uld Szejk Ahmed zapowiadał bezpośrednio po zawieszeniu rokowań, że obie strony powrócą do negocjacji za miesiąc, w niesprecyzowanym miejscu.
Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, który został zmuszony do przekazania władzy dotychczasowemu wiceprezydentowi Abd ar-Rab Mansurowi Al-Hadiemu. Po oddaniu steru rządów Salah sprzymierzył się z rebeliantami szyickimi z plemienia Huti, wspierając ich walkę z legalnymi władzami Jemenu.
Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega rządowi uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Arabię Saudyjską. Jego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna, co wykorzystują aktywne na południu i częściowo na wschodzie kraju Państwo Islamskie oraz Al-Kaida.
Sunnicka koalicja arabska zwalcza od marca 2015 roku wspieranych przez Iran szyickich rebeliantów Huti. Saudyjczycy chcą by władzę w kraju całkowicie przejął prezydent Abd ar-Rab Mansur Al-Hadi.
Arabię Saudyjską wspierają Stany Zjednoczone, zapewniając zwłaszcza wsparcie logistyczne i wyposażenie wojskowe. Jednak amerykańska dyplomacja wielokrotnie wyrażała zaniepokojenie dużą liczbą ofiar cywilnych bombardowań przeprowadzanych przez koalicję.
Władze w Rijadzie wielokrotnie były krytykowane przez organizacje praw człowieka za to, że w atakach powietrznych w Jemenie ginie duża liczba cywilów.
Pod koniec lipca w Kuwejcie rozpoczęły się rozmowy pokojowe mające doprowadzić do zakończenia konfliktu w Jemenie. Negocjacje odbywały się pod auspicjami ONZ. Uczestniczyły w nich obie strony sporu. Rozmowy zawieszono po kilku dniach.
W walkach między siłami lojalnymi wobec Al-Hadiego, wspieranymi przez koalicję pod dowództwem Arabii Saudyjskiej, a Huti sprzymierzonymi z byłym prezydentem zginęło ponad 6,5 tys. ludzi, a 2,8 mln zostało zmuszonych do opuszczenia domów. (PAP)
mars/
Komentarze