Przejdź do treści
Dron firmy XAG wyposażony w środki owadobójcze walczy ze szkodnikami (fot. www.xa.com)
Źródło artykułu

Armia chińskich dronów walczy ze szkodnikami atakującymi lokalne uprawy

Chińskie drony firmy XAG wyposażone w środki owadobójcze walczą ze szkodnikami atakującymi uprawy w południowej części kraju – podała w poniedziałek agencja Bloomberga. Jak zapewnia producent urządzeń, odnotowano 98-proc. wskaźnik śmiertelności wśród niszczących plony owadów.

Operację mającą na celu zniszczenie szkodników zagrażających zbiorom w autonomicznym regionie Guangxi XAG przeprowadził we współpracy z niemieckim producentem preparatów do ochrony roślin Bayer Crop Science. Autonomiczne urządzenia, z użyciem środków owadobójcze o niskiej toksyczności, przeprowadziły podobną kierowaną przez rząd operację również w południowo-zachodnim regionie Yunnan.

Jak podkreślił XAG w oświadczeniu, owady atakują ponad 80 proc. różnych odmian upraw. Większość rolników wciąż stosuje tradycyjne sposoby, które rozprzestrzeniają środki owadobójcze zbyt wolno, aby powstrzymywać ataki szkodników mogących w jedną noc przelecieć 100 km – wskazał producent dronów. Ponadto stosowane przez rolników środków mogą zawierać substancje chemiczne niebezpieczne dla roślin.


(fot. www.xa.com)

Z raportu opublikowanego w ubiegłym miesiącu wynika, że epidemia w połowie sierpnia obejmowała 950 tys. hektarów upraw w 24 chińskich prowincjach. Wcześniej owady niszczące ryż, kukurydzę, warzywa, bawełnę i wiele innych gatunków roślin rozprzestrzeniły się również w obu Amerykach i Afryce – zauważył Bloomberg. Zgodnie z danymi zebranymi w raporcie, 90 proc. objętych epidemią obszarów jest obecnie pod kontrolą.

XAG zapewnia, że drony również nocą mogą bezpiecznie przeprowadzać ataki na szkodniki, które są wtedy najbardziej aktywne. Według doniesień lokalnych mediów drony skutecznie pomogły również w zapobieganiu rozprzestrzeniania się szkodników występujących na niektórych polach kukurydzy w prowincji Henan w środkowych Chinach.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony