Arabia Saudyjska gotowa interweniować w Syrii, Asad nie przerwie ofensywy
Prezydent Baszar el-Asad oświadczył w piątek w wywiadzie dla agencji AFP, że będzie prowadził walkę przeciwko terroryzmowi również w trakcie rokowań pokojowych.
Asad zapewnił, że zamierza "odbić cały kraj", ale wymaga to "długiego czasu". "Negocjować nie oznacza zaprzestać walki z terroryzmem" - dodał syryjski dyktator.
Uważa on, że obowiązkiem Europy jest stworzenie warunków, które pomogłyby w powrocie uchodźców do ich kraju.
"Zaapeluję do europejskich rządów, które przyczyniły się do exodusu (z Syrii), dostarczając zaopatrzenia terrorystom i nakładając na Syrię embargo, aby dopomogły Syryjczykom w powrocie do domu" - dodał Asad.
Wiceprzewodniczący opozycyjnego syryjskiego Wysokiego Komitetu Negocjacyjnego (HNC) George Sabra oświadczył w piątek, że syryjska opozycja odmawia prowadzenia rozmów sprawie zawieszenia broni, dopóki nie rozpoczęły się dialog i transformacja polityczna w Syrii.
Według Sabry pierwszym krokiem powinno być dopuszczenie pomocy humanitarnej do wszystkich oblężonych miast i miejscowości, które tego potrzebują.
Lider opozycyjny podkreślił, że HNC nie utrzymuje kontaktów z Waszyngtonem, a "tym bardziej z Rosją, która okupuje syryjskie terytorium i bombarduje ludność cywilną".
Na początku lutego saudyjski rzecznik wojskowy Ahmed Asiri ogłosił, że siły zbrojne jego kraju są skłonne wziąć udział w prowadzonych pod dowództwem USA operacjach wojskowych na terenie Syrii, jeśli wezwie je do tego międzynarodowa koalicja prowadząca bombardowania pozycji dżihadystów.
Zjednoczone Emiraty Arabskie oznajmiły, że gotowe są przyłączyć się do działań wojskowych prowadzonych w Syrii pod przewodem USA.
Saudyjski minister spraw zagranicznych Adil ibn Ahmad ad-Dżubeir powiedział, czyniąc aluzje do możliwej interwencji wojskowej, że "jeśli zawiedzie rozwiązanie polityczne w Syrii, zostanie wdrożony plan B".
Na razie jednak Stany Zjednoczone i Rosja dały sobie tydzień czasu na zawieszenie ognia w Syrii i zaprzestanie oblężenia kilku miast syryjskich. Jeśli dojdzie to do skutku, może zapobiec rozpoczęciu nowej fazy wojny.
Analityk Fundacji Gulf State Analytics, Theodore Karasik, wyjaśnia, że saudyjska interwencja zbrojna, która oznaczałaby nowy ruch wojskowy i polityczny przeciwko reżiomwi Baszara el-Asada i jego przyszłości, mogłaby mieć "nieznane aspekty".
Dyrektor generalny Fundacji Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej, Riad Qahuayi podkreśla, że nie są na razie znane szczegóły dotyczące rodzaju i rozmiarów udziału Arabii Saudyjskiej oraz Emiratów i innych państw w ewentualnej mobilizacji sił lądowych przeciwko Asadowi.
Według obu cytowanych ekspertów w przypadku wysłania przez wymienione wyżej kraje arabskie dobrze wyszkolonych sił specjalnych, miałyby one zapewnione ze strony międzynarodowej koalicji wsparcie z powietrza.
Jednakże zdaniem Karasika Zjednoczone Emiraty Arabskie starałyby się zapobiec zerwaniu stosunków z Rosją, chociaż nie wyklucza on, że na syryjskim teatrze działań wojennych mogłoby dojść do bezpośrednich starć między siłami arabskimi, irańskimi i rosyjskimi.
Cytowany ekspert podkreśla, iż interwencja sił lądowych sprawiłaby, że również Iran skonfliktowany głęboko z Arabią Saudyjską, "nie pozostałby ze skrzyżowanymi rękami".
Z drugiej strony, Karasik dodaje, że celem interwencji byłoby narzucenie Syrii "arabskiego rządu przejściowego o charakterze wojskowym w celu pokrzyżowania prób wykorzystania próżni politycznej przez dżihadystów".
Według Riada Qahuayi Arabia Saudyjska uważa Państwo Islamskie za bezpośrednie zagrożenie.
Jest on zdania, że międzynarodowa koalicja poniosła fiasko w walce przeciwko dżihadystom, ponieważ ataki z powietrza okazały się nieskuteczne.
"Operacja lądowa stała się konieczna i nikt nie powinien być zaskoczony, że do niej dojdzie" - konkluduje ekspert, który skłonny jest traktować poważnie ewentualność bezpośredniego włączenia się Arabii Saudyjskiej do wojny w Syrii.(PAP)
ik/ro/
Komentarze