Przejdź do treści
Źródło artykułu

Akt oskarżenia wobec kontrolera lotniska ws. katastrofy CASY

Brak właściwego współdziałania między załogą a kontrolerem lotniska był powodem katastrofy samolotu CASA w styczniu 2008 r. – ustaliła prokuratura.

Do sądu skierowany został akt oskarżenia wobec por. Adama B., byłego kontrolera zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu.

W czwartek Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu przekazała na konferencji prasowej ustalenia zakończonego śledztwa w sprawie katastrofy samolotu CASA. Śledztwo trwało ponad trzy lata.

Por. Adam B. odpowiadać będzie za umyślne niedopełnienie obowiązków. Grozi mu kara do 3 lat więzienia. Akt oskarżenia został skierowany do Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie.

Prokuratura umorzyła postępowanie wobec ppłk. Leszka L., ówczesnego dowódcy 13. eskadry lotnictwa transportowego z Krakowa. W czasie śledztwa usłyszał on zarzut nieumyślnego niedopełnienia obowiązków organizatora lotu.

Z uwagi na śmierć sprawcy umorzone zostało również postępowanie wobec kapitana CASY, kpt. pil. Roberta K, który miał nieumyślnie spowodować katastrofę w ruchu powietrznym, w efekcie której śmierć poniosła załoga i pasażerowie.

Jak poinformował w czwartek ppłk Tadeusz Cieśla, wojskowy prokurator okręgowy w Poznaniu, śledztwo wykazało, że samolot był sprawny technicznie, a warunki pogodowe były wystarczające do odbycia sprawnego lotu. Zawinił natomiast brak właściwego współdziałania między załogą samolotu a kontrolerem zbliżania i precyzyjnego podejścia.

"Ze strony kontrolera było to nieegzekwowanie od załogi meldowania konkretnych wysokości i kwitowania wysokością wydawanych komend dla załogi, udzielanie też nierzetelnych informacji o położeniu samolotu względem ścieżki schodzenia. Po stronie załogi były to błędy w sztuce pilotażu, brak synchronizacji wysokościomierzy, nieobserwowanie przyrządów. Efektem było doprowadzenia do przechylenia i pochylenia samolotu, utraty siły nośnej i w efekcie katastrofy" - powiedział ppłk Tadeusz Cieśla.

Zdaniem śledczych piloci byli przekonani, że zniżają się w prawidłowy sposób na prawidłowej ścieżce i nie odczuli przechylenia samolotu w lewą stronę.

Por. Adamowi B., byłemu kontrolerowi zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu, w toku śledztwa postawiono zarzuty umyślnego niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.

"Mając obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa samolotu CASA, poprzez kontrolowanie ruchu samolotu na ścieżce zniżania, przekazywania załodze samolotu informacji o pozycji statku w stosunku do ścieżki zniżania, nie egzekwował tych powinności. Akceptował sytuację braku określenia odchyleń w wysokości pozycji samolotu i sytuację braku korekty tego stanu przez załogę, co stwarzało zagrożenie dla bezpiecznego przyziemienia samolotu przez załogę i stanowiło działanie na szkodę załogi i pasażerów" - powiedział ppłk Tadeusz Cieśla.

Jak podkreślił, nie można mówić o bezpośrednim wpływie jego zachowań na katastrofę.

"Gdyby załoga zachowywała się prawidłowo, to samolot przeleciałby nad lotniskiem i nic by się nie stało" - wyjaśnił.

Z głównej sprawy katastrofy samolotu CASA wyłączono do odrębnego postępowania wątek niedopełnienia obowiązków na lotnisku w Mirosławcu, gdzie nie działał system ILS a także wątek wykorzystywania samolotu CASA w Siłach Powietrznych i niewłaściwego szkolenia pilotów i personelu naziemnego.

Wojskowy samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie - Powidz - Krzesiny - Mirosławiec - Świdwin - Kraków; rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Zginęło wtedy 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. (PAP)

rpo/ malk/ bk/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony