Air France oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci
Airbus A330 linii Air France z 228 osobami na pokładzie spadł do Atlantyku 1 czerwca 2009 roku. Wszyscy pasażerowie zginęli. Nie ustalono dotychczas przyczyny katastrofy, gdyż nie odnaleziono czarnych skrzynek samolotu. Jako jedną z prawdopodobnych przyczyn wypadku specjaliści wskazali awarię czujników prędkości maszyny.
Adwokat przewoźnika Fernand Garnault poinformował w piątek, że francuskiemu koncernowi postawiono zarzut "nieumyślnego spowodowania śmierci" i wszczęto przeciw niemu postępowanie. W czwartek podobne oskarżenie sformułowały francuskie organy śledcze pod adresem konstruktora maszyny - europejskiego koncernu Airbus.
Przedstawiciele obu firm twierdzą, że postawienie im formalnych zarzutów jest przedwczesne, gdyż do tej pory nieznane są przyczyny katastrofy. "Sprzeciwiamy się temu oskarżeniu (o nieumyślne spowodowanie śmierci). Wydaje się nam, że jest ono bezpodstawne" - skomentował decyzję francuskiego sądu prezes Air France, Pierre-Henri Gourgeon.
Za kilka dni ma zacząć się kolejna, czwarta już, próba odnalezienia czarnych skrzynek airbusa na południowym Atlantyku w pobliżu wybrzeży Brazylii. Akcja odbędzie się w strefie o promieniu ponad 70 km i może potrwać do czterech miesięcy.
W wyniku dotychczasowych poszukiwań, z których ostatnie zakończyło się w maju ubiegłego roku, wydobyto około 50 ciał ofiar katastrofy i 3 proc. szczątków samolotu.
Wstępny raport francuskiego Biura ds. Śledztw i Analiz (BEA), zajmującego się badaniem katastrof lotniczych, wskazuje, że awaria czujników prędkości samolotu przyczyniła się do wypadku, ale sama w sobie nie wyjaśnia tej katastrofy.
Linie Air France przekazały organom śledczym własny raport w tej sprawie, w którym obciążyły one koncern Airbus oraz producenta czujników prędkości firmę Thales. Francuski przewoźnik twierdzi, że w ciągu 10 miesięcy poprzedzających katastrofę wysyłał wiele sygnałów o licznych awariach czujników prędkości w samolotach tego konstruktora, ale ani Airbus ani Thales nie zareagowały na te ostrzeżenia.
Według dziennika "Le Figaro", dopiero trzy miesiące po katastrofie airbusa na trasie Rio-Paryż Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) nakazała wymienić wszystkie sondy Thales w samolotach europejskich na amerykańskie modele typu Goodrich. Jak zauważa francuska prasa, w tle tej sprawy rozgrywa się walka o uniknięcie płacenia gigantycznych, sięgających milionów euro od osoby, odszkodowań dla rodzin ofiar tragedii.
Z Paryża Szymon Łucyk (PAP)
szl/ cyk/ ap/
Komentarze