Przejdź do treści
Źródło artykułu

Pierwszy motolotniarz - historia Lou Everetta

Nieco przez przypadek – buszując po internecie – natrafiłem na ciekawe, stare, czarno-białe zdjęcia prezentujące coś co przypominało statek powietrzny ze skrzydłem typu Rogallo oraz napędem. Nazwisko osoby publikującej te zdjęcia w sieci wydawało mi się znajome. Był to David Everett. Bardzo szybko okazało się, że David jest synem Lou Everetta – znanego pilota oblatywacza, który jako pierwszy zasiadł za sterami statku powietrznego wyposażonego w napęd i skrzydło Rogallo. Pilota, który był pierwszym... motolotniarzem.

Udało mi się skontaktować z Davidem. Okazało się, że pieczołowicie zbiera i kolekcjonuje dokumenty i zdjęcia jakie pozostały po jego ojcu. W trakcie obfitej korespondencji David dzielił się ze mną coraz to nowymi materiałami oraz wspomnieniami. Przeglądając udostępnione mi materiały powoli moim oczom ukazywał się obraz niezwykłego człowieka, zaangażowanego w niemniej niezwykłe projekty.

Wspomniany na początku projekt „pierwszej motolotni" nosił nazwę Ryan VX-8. Inna nazwa tego projektu to „Fleep", która po części zdradza jego cel. „Fleep" to zlepek słów „Fly" (latać) i „Jeep". Otóż pierwsza motolotnia miała być połączeniem Jeepa i samolotu. Miała umożliwiać transport niewielkich grup ludzi i sprzętu na terenach, gdzie zwykły jeep nie był wystarczający, a użycie innych statków powietrznych zbyt kosztowne.

Projekt powstawał w firmie Ryan Aeronautical Company, która realizowała go na zlecenie amerykańskiej armii oraz NASA. Lou Everett był wówczas głównym oblatywaczem i głównym inżynierem projektu.

Pierwszy lot prototypu miał miejsce 23 maja 1961 roku. „Fleep" wyposażony w 100 konny silnik oderwał się od ziemi i wykonał całkiem poprawny, krótki lot. Podwozie było wykonane w postaci czterokołowej platformy, a sterowanie opierało się wyłącznie na zmianie środka ciężkości.
 


Fotografia zamieszczona w "Popular Mechanics" opisujące budowę pierwszej wersji Fleepa.

 

Tak Lou Everett opisuje swoje wrażenia z lotu na łamach znanego wówczas periodyku „Popular Mechanics":

„Przesunąłem przepustnicę i maszyna ruszyła po pasie startowym. Na górze materiał wypełnił się i uformował profil skrzydła. Przy prędkości 30 mil na godzinę maszyna stała się lekka, a ja lekko ściągnąłem kolumnę sterową. Lecieliśmy!

Moje wrażenia były zupełnie inne od tych jakie pamiętałem z innych statków powietrznych. Platforma utrzymywała poziom w trakcie wznoszenia przypominając zachowaniem śmigłowiec. W porywistym powietrzu platforma lekko bujała się do tyłu i do przodu lub z lewa na prawo mimo to materiałowe skrzydło cały czas zachowywało stabilność.

Spróbowałem wykonać zwrot skręcając koło sterowe w lewo. Statek powietrzny powoli rozpoczął zakręt w lewo. Platforma sama utrzymywała poziom – skrzydło przesuwało się i zakręcało. Ten statek powietrzny działał cudownie.

Jako inżynier projektu „Flex Wing" i pilot testowy doskonale rozumiałem charakterystykę naszego prototypu i wynikające z tego możliwości utworzenia zupełnie nowych typów pojazdów."

Film z pierwszych lotów Fleepa. 

 

Kolejne miesiące przynosiły sporo niepowodzeń. Powstawały kolejne konstrukcje. W końcu testowano czteromiejscowego latającego jeepa wyposażonego w 180 konny silnik Lycoming. Miał on przewozić czterech pasażerów i ważył około 500 kg. Osiągał prędkość 96km/h, przeciągał przy 39km/h. Kolejne wersje prototypu wyposażono w dodatkowy ster kierunku, który miał poprawić właściwości Fleepa przy lądowaniu z bocznym wiatrem. Zmieniono również układ podwozia na... trójkołowe.
 


Jedna z ostatnicj wersji "Fleepa" z podwoziem trójkołowym i sterem kierunku.

 
Pewnego sobotniego popołudnia Lou Everett przygotowywał się do kolejnego lotu testowego, który miał sprawdzić licznie wykonane modyfikacje. Statek powietrzny poprawnie wystartował około 20.30 z lotniska bazy wojskowej - Langley. Lot miał być dodatkowo pokazem dla pilotów NASA i przez większość czasu przebiegał bez większych problemów. W trakcie powrotu, po ostatnim zakręcie – już na prostej – na wysokości około 30 metrów – „Fleep" nagle wpadł w ostrą spiralę i uderzył o ziemię.

 Trąbka, która byla na wyposażeniu Fleeta. Po wypadku Lou Everetta została przekazana jego żonie.

  

Statek powietrzny został prawie całkowicie zniszczony. Na szczęście pilot przeżył. Był mocno poobijany, miał silne stłuczenia nogi i podbite oczy ale żadnych złamań. Lou Everett trafił do wojskowego szpitala. Obrażenia na szczęście nie były zbyt poważne. Po czterech dniach został przetransportowany do cywilnego szpitala w celu kontynuowania rehabilitacji.

 
Część personelu projektu VX-8.


Program VX-8 został definitywnie zakończony 31 stycznia 1964 roku. Raport przygotowany przez firmę Ryan dla armii wskazuje, że zakończył się on całkowitym sukcesem i spełnił pokładane oczekiwania. Poniżej kilka przetłumaczonych cytatów z raportu:

Statek powietrzny jest bezpieczny i przyjemny w pilotażu dla pilota o średnich umiejętnościach. Pozyskane dane wskazują, że po modyfikacjach koncepcja może zostać przekształcona w projekt latającej ciężarówki kierowanej przez operatora, który nie musi posiadać szczególnych umiejętności i doświadczenia. "

„Charakterystyka sterowania statku powietrznego jest dobra. Równowaga i współzależność pomiędzy sterowaniem podłużnym i poprzecznym jest doskonała co pozwala na sterowanie jedną ręką. Stabilność w każdej fazie jest poprawna przy konieczności stosowania jedynie małych sił. Charakterystyki lotne są zbliżone do konwencjonalnych statków powietrznych o zbliżonej masie."

„W trakcie testów statek powietrzny okazał się bardzo łatwy w obsłudze i utrzymaniu. Kilka operacji było wykonywanych z nieprzygotowanych pustynnych terenów o innej charakterystyce niż tradycyjne lotniska. Jedynie jedna z 47 operacji została odwołana z powodu problemów ze sprzętem."

„Zademonstrowano bezpieczne charakterystyki lądowania przy silniku na biegu jałowym."

„System jest wysoce podatny na turbulencje i niespokojne powietrze co daje poczucie dyskomfortu ale jednocześnie – system - w dużym stopniu sam je wycisza."

Ciekawostką jest to, że program VX-8a zakładał próbę wyszkolenia do lotów Fleepem pilota Armii Amerykańskiej, który nie uczestniczył wcześniej w badaniach. Chodziło o określenie jak dużo czasu będzie potrzebował przeciętny pilot do przesiadki na ten typ statku powietrznego. Trzy ostatnie dni testów były poświęcone właśnie temu elementowi. Wytypowany pilot TRECOM (Dowództwo Jednostki Badawczej Transportu Armii Stanów Zjednoczonych) został uznany za przeszkolonego po 2 godzinach i 50 minutach lotów. Szkolenie obejmowało operowanie Fleepem przy wietrze do 15 węzłów (niespełna 8 m/s).

Projekt VX-8 – mimo wyraźnej rekomendacji firmy Ryan - nie doczekał się kontynuacji. Zdobyte doświadczenia zostały użyte podczas konstrukcji dronów (o tym dalej) ale poza tym rozwiązaniem nie doczekały się na uznanie armii, która była jedyną możliwością na dalszy rozwój.

W trakcie prac nad VX-8 rozważano też inne zastosowania skrzydła Rogallo. Miało być alternatywą dla spadochronowych systemów stosowanych przy sprowadzaniu kapsuł kosmicznych. Innym pomysłem było zastosowanie tego rozwiązania do bezpiecznego odzyskiwania największych części (stopni) rakiet Saturn, które w tradycyjnych startach po odrzuceniu spadały do oceanu i były bezpowrotnie tracone. Zachowały się nawet zdjęcia pokazujące modele takiego rozwiązania. Była to koncepcja bardzo interesująca dla NASA, bo pozwalała na znaczną redukcję kosztów wypraw kosmicznych.


Model prezentujący zastosowanie skrzydła Rogallo do sprowadzania fragmentów rakiet Saturn.


Inwencja firmy Ryan poszła nawet dalej. Bardzo intensywnie trwały prace nad stworzeniem – wspomnianych już - dronów wykorzystujących skrzydło Rogallo. Miały one być wykorzystane do wykonywania zdjęć oraz transmisji telewizyjnej. Przypominam, były to lata 60 ubiegłego wieku!

Właściwie opracowano to rozwiązanie do końca i wybrane jednostki Armii Stanów Zjednoczonych otrzymały kompletne rozwiązania. Lou Everett brał intensywny udział również w tym projekcie. Zachowały się zdjęcia ze szkoleń z obsługi wyrzutni dronów jakie prowadził dla oficerów mających obsługiwać te urządzenia.

  Dron Marynarki Wojennej USA ze skrzydłem Rogallo.

Kolejnym pomysłem było zastąpienie spadochronów dla oddziałów desantowych przez skrzydło Rogallo. Zakładano, że taka modyfikacja pozwoli bardziej precyzyjnie żołnierzom pilotować i łagodniej lądować. Ten projekt nie wyszedł jednak poza fazę testów z fantomami, a wstępne wyniki okazały się mało zachęcające.

  

Tak wyobrażano sobie skoki żołnierzy ze skrzydłem Rogallo. Ilustracja z "Pupular Mechanics" do artukułu napisanego przez Lou Everetta na temat Fleepa.


Cechy „Fleepa" zauważone przez Lou Everetta już w pierwszym locie oraz wstępne testy wykonywane przy użyciu śmigłowców, które ciągnęły model podsunęły jeszcze jeden pomysł. Śmigłowce miały za sobą holować ogromne skrzydła Rogallo, do których miał być podwieszony znaczny ładunek. Wstępne obliczenia wskazywały, że taki zestaw mógłby przenosić czterokrotnie większy ładunek niż sam śmigłowiec.

Lou Everett pracując dla firmy Ryan brał udział w jeszcze innych niezwykłych projektach. VZ-3 Vertiplane to pierwsza próba stworzenia samolotu startu poziomego. Nie bez przyczyny mówiono o tym samolocie, że to pierwszy samolot, który naprawdę ma opuszczone klapy. Patrząc na zdjęcia VZ-3 nie ma wątpliwości co miano na myśli.

 Vertiplane podczas startu.

  
Vertiplane mimo swoich sukcesów nie był w rzeczywistości samolotem pionowego startu. Potrzebował około 9-10 metrów na oderwanie się od ziemi, a użytkowa prędkość i wysokość nie były zbyt obiecujące.

Kolejny niezwykły projekt, w którym jednym z pilotów był Lou to VertiJet. Powszechnie uznaje się, że to pierwsza maszyna w pełni pionowego startu i lądowania. Niestety samolot wymagał niezwykłych umiejętności pilotażowych, a do startu i lądowania konieczna była specjalna platforma. David Everett wspomina jak Pete Girard - drugi poza Lou Everettem pilot programu VertiJet opowiadał, że podczas publicznych pokazów nad wodą właściwie utracił widoczność. Ogromny silnik samolotu skierowany wprost na wodę tworzył ogromną mgiełkę. Pilot prawie nie widząc platformy musiał precyzyjnie wylądować mając tylko resztki paliwa. Poniżej widać fotografię prezentującą wspomniany pokaz, który odbył się w Pentagonie.


VertiJet podczas pokazów w Pentagonie. W tym locie Pete Gerard miał problemy z lądowaniem na platformie.


Ostatnim projektem Lou Everetta był Vertifan. Samolot pionowego startu i lądowania wykorzystujący trzy wentylatory. Ten projekt miał zaowocować powstaniem maszyny, która będzie mogła zostać wykorzystywana operacyjnie przez armię. Doświadczenia zebrane przy wcześniejszych projektach pozwoliły w relatywnie krótkim czasie opracować samolot, którego rozwiązania można znaleźć we współczesnych tego typu konstrukcjach.

 

Niestety Vertifan był ostatnim projektem Lou. Na 27 kwietnia 1965 roku zaplanowano lot pokazowy w bazie Edwards. Miały w nim brać udział dwa samoloty XV-5 Vertifan – jeden pilotowany przez Lou Everetta. Program pokazów zakładał między innymi przejście z lotu poziomego na pionowy w pobliżu zaproszonych gości. W trakcie tego manewru, na wysokości 240m nad lotniskiem, Veritfan pilotowany przez Lou niespodziewanie głęboko pochylił nos ostro w dół. Pilot błyskawicznie zareagował i odpalił katapultę. Niestety ta nie zadziałała prawidłowo, a wystrzelony spadochron zahaczył o ogon spadającego samolotu. Pilot spadł na ziemię razem z samolotem. Lou Everett zginął na miejscu.

David Everett miał wówczas 9 lat. Wspomina niezwykły list ówczesnego prezydenta USA – Lyndona B. Jonsona, w którym ten wyraża kondolencje i słowa uznania dla niezwykłych dokonań Lou Everetta. Ten niezwykły pilot był członkiem elitarnego Klubu Pilotów Eksperymentalnych, który liczył jedynie 17 członków, a wśród nich Neila Armstronga – pierwszego człowieka na księżycu.

 Lou Everett i Neil Armstrong na spotkaniu Klubu Pilotów Eksperymentalnych.

Mimo swoich niezwykłych dokonań Lou Everett był człowiekiem bardzo skromnym, a przy tym o bardzo silnej woli i ogromnej charyzmie. Współpracownicy niezwykle cenili spokój i niezłomność tego pilota i inżyniera, który pomimo licznych niepowodzeń i trudności zawsze potrafił dostrzec szansę na osiągnięcie założonych celów. Wielu z nich było zdania, że bez Lou Everetta, jego niezłomności, wiedzy i ogromnego doświadczenia, wiele z projektów nie zakończyło by się sukcesem.

Ryszard Lewandowski.

Zapraszamy do obejrzenia dodatkowych zdjęć tutaj. 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony