Protest polskich pilotów z Zaolzia - list otwarty
Dzięki uprzejmości Lotniczej Amatorskiej Federacji RP, mamy możliwość publikacji listu otwartego, będącego protestem polskich pilotów z Zaolzia, założycieli Zaolziańskiego Stowarzyszenia Lotniczego im. F. Żwirki i St. Wigury. Korespondencja obnaża i wytyka błędy legislacyjne w odpowiedzi Ministerstwa Infrastruktury na pytanie LAF RP o podjęcie działań które umożliwiłyby uznawanie wzajemnych uprawnień lotniczych wydawanych w Republice Czeskiej.
Czeski Cieszyn , dnia 14.09.2011
Tadeusz Jarmuziewicz
Sekretarz Stanu
Ministerstwo Infrastruktury
Szanowny Panie Ministrze!
Jestem Polakiem, ale urodziłem się po tej lepszej stronie granicy, przynajmniej dla lotników, w Czeskim Cieszynie. My, tu na Zaolziu, tworzymy silne polonijne związki, stowarzyszenia, chóry. Czechy są moją drugą ojczyzną, ale chcę być dumny z mojej pierwszej, polskiej ojczyzny. Marzę też o tym, by narody polski i czeski integrowały się coraz bardziej, współpracowały i autentycznie przyjaźniły.
Pańska odpowiedź, Panie Ministrze, na naszą inicjatywę zawarcia bliskich porozumień z Republiką Czeską wzbudziła nasze głębokie rozczarowanie. Piszę „naszą inicjatywę”, bo jestem jednym z pierwszych członków Lotniczej Amatorskiej Federacji RP i od początku w jej działaniach aktywnie uczestniczę.
Pismo przez Pana podpisane, pełne merytorycznych uchybień, nieścisłości, odbiera mi argumenty, gdy muszę bronić swojej polskości. Krytyczne uwagi na temat Polski, bo i takie pojawiają się w Czechach, muszę ignorować i starać się łagodzić, choć często nie jest to łatwe.
Co do merytorycznych uchybień zawartych w Pana odpowiedzi, przytoczę tylko kilka. Zawarte w Pana piśmie stwierdzenie, że europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) pracuje nad zagadnieniem nadzoru certyfikacji nad lotnictwem lekkim i ultralekkim jest niezgodne z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady 216/2008, gdzie w ust. 5 jest zapisane: „Objęcie wszystkich statków powietrznych wspólnymi zasadami nie byłoby wskazane, w szczególności w przypadku statków powietrznych o prostej konstrukcji lub eksploatowanych wyłącznie lokalnie, a także statków powietrznych budowanych amatorsko lub szczególnie rzadkich albo występujących w niewielkiej liczbie egzemplarzy tego typu. Statki powietrzne powinny zatem podlegać przepisom ustanawianym przez państwa członkowskie, przy czym niniejsze rozporządzenie w żaden sposób nie zobowiązuje innych państw członkowskich do uznawania tych krajowych ustaleń”. Nie zobowiązuje, ale nie zabrania i trzeba odrobinę dobrej woli by uznawać to co uznania jest warte i wydawałoby się, że w ramach prezydencji inicjatywa należy do Polski. Z ust. 5 Rozp. Parlamentu Europejskiego i Rady 216/2008 wynika, że lotnictwo lekkie i ultralekkie nie podlega certyfikacji, a obrona tego typu lotnictwa przed wszelkimi certyfikacjami jest celem nadrzędnym wszystkich europejskich organizacji lotnictwa amatorskiego, w tym EMF. Wszelkie certyfikacje wprowadzone w lotnictwie cięższym ograniczyły jego rozwój do tego stopnia, że do dziś produkuje się i używa certyfikowanych silników zaprojektowanych w latach 40, 50 i 60- tych. Równie kuriozalnie brzmi uwaga zawarta w Pańskim piśmie, że ustanowiona w Republice Czeskiej nowa kategoria lotnictwa lekkiego ELSA do 600 kg, oraz przepisy, które regulują możliwość korzystania z tych statków powietrznych, „uznawane są jedynie w tym kraju”. Otóż my właśnie chcemy, aby i w Polsce wprowadzić i uznać tę kategorię. Taki jest sens naszej inicjatywy, bo skoro możliwe to jest w Czechach, to na pewno jest możliwe i w Polsce. Mają Czesi swoje 600 kg, ma Słowacja 560 kg, a w Polsce nadal uprawia się fikcję upierając się, że można zbudować i eksploatować bezpieczny statek powietrzny, który z niezbędnym zapasem paliwa i dwoma osobami na pokładzie może zmieścić się w wadze 450 kg do lotu. Krótka analiza: dwóch średnio dorodnych mężczyzn ważących do 95 kg = 190 kg, bezpieczny zapas paliwa to ~ 50 kg, w sumie 240 kg, czyli na cały płatowiec, silnik pozostaje 210 kg. Panie Ministrze, 210 kg waży przeciętny motocykl, a nie maszyna latająca. Cała więc troska o bezpieczeństwo zawarta w podnoszeniu kryteriów szkolenia, okazuje się również fikcją, a jeżeli już coś miałoby podnieść poziom bezpieczeństwa, to zadbanie państwa o jakość paliwa przez wprowadzenie skutecznego systemu kontroli. Co trzecia katastrofa lotnicza w Polsce jest spowodowana złą jakością paliwa, w tym również samochodowego.
Niewłaściwe i bardzo niedyplomatyczne jest podważanie kompetencji nadzorów sąsiednich państw i to przez państwo, które wzorcowe w dziedzinie lotnictwa nie jest. Przyjęte w Europie normy szkolenia na samoloty lekkie (20 godzin szkolenia) to nie przymusowa formuła. Taki próg dopuszczalny jest przede wszystkim dla pilotów, którzy przeszli do lotnictwa lekkiego z innych rodzajów lotnictwa. Nie można sztucznie wymuszać 30 godzin szkolenia na samolotach lekkich, tak jak się to dzieje w Polsce, dla pilotów, którzy spędzili np. w szybowcach po kilkaset godzin, albo przeszli z lotnictwa wojskowego. Inaczej mówiąc Panie Ministrze, ktoś umie latać i wystarczy mu 20 godzin szkolenia, a „surowego” kandydata na pilota szkoli się dotąd, aż jest gwarancja, że będzie latał bezpiecznie, ostateczna weryfikacja to egzamin. Nikt w Czechach nie wręcza obligatoryjnie „pilotního průkazu”, czy to pilotowi z Czech, czy z Polski, po 20 godzinach szkolenia. Zasada uznawania uprawnień według jakichś niejasnych i nieprecyzyjnych kryteriów, której broni Pan w swoim piśmie jest niczym innym jak przejawem restrykcji, szczególnie dziwnym, bo dotyczącym tylko pilotów samolotów ultralekkich. Restrykcje te nie obejmują już pilotów motolotni, paralotni, lotni, które są również integralnym składnikiem lotnictwa lekkiego w Polsce. O jakie więc bezpieczeństwo chodzi? Jest to ustawowo zapisane nierówne traktowanie podmiotów, którym to zapisem powinien zająć się Trybunał Konstytucyjny.
A na koniec: powoływanie się na regulacje europejskie, które dopiero mają powstać, lub które nie zostały wprowadzone w życie, ignorując jednocześnie obowiązujące, nie może być traktowane poważnie.
Polska organizacja Lotnicza Amatorska Federacja RP konfrontacji z państwem nie wytrzyma, a jeżeli przetrwa, to tylko w wyniku okazanej przez państwo dobrej woli i poparciu. Czasy, kiedy rząd polski był tylko agendą władz okupacyjnych, mamy nadzieję, minęły bezpowrotnie, ale dla nas tu na dole niewielką jest pociechą, że tym razem nie nęka nas obcy, a polski urzędnik. My po czeskiej stronie będziemy oczywiście latać i korzystać z dobrodziejstw czeskiego prawa, ale co mają zrobić rzesze moich przyjaciół w Polsce? Prezydencja, bezpieczeństwo, demagogia, demagogia....
Z uzasadnieniem zawartym w Pańskim piśmie nie możemy się więc zgodzić i przyjąć je jako w pełni zasadne, nie możemy się też zgodzić z restrykcjami dotykającymi lotnictwa w całości, a w szczególności lotnictwa lekkiego. Prasowe notatki w stylu: „znowu spadła czeska awionetka” są obraźliwą emanacją polityki, która doprowadziła do „emigracji” polskich lotników pod obce znaki. Mało przekonywujące też wydaje się hasło o popieraniu innowacyjności, jeżeli nie popiera się dziedziny lotnictwa amatorskiego, które właśnie w wyniku innowacyjności powstało. Bardzo prosimy więc Pana, Panie Ministrze, o poważne i życzliwe potraktowanie naszej polskiej organizacji i jej oczekiwań.
Z wyrazami szacunku,
Dariusz Cymerys
Do pisma dołączają swe podpisy polscy lotnicy z czeskim obywatelstwem, mieszkający na stałe na terenie Republiki Czeskiej: Tadeusz Czapla, Daniel Jarnot
***
Czytaj również:
LAF RP pyta Ministra Jarmuziewicza o uznawanie licencji wydanych przez LAA CR
Komentarze