Łódź zarobi na remoncie Okęcia
Łódź przejmie samoloty z Okęcia. Prawdopodobnie we wrześniu warszawskie lotnisko będzie remontować pasy startowe. Latający stamtąd przewoźnicy gorączkowo szukają innych miejsc do lądowania, wielu zapukało już do drzwi łódzkiego portu.
Niestety, nie wszyscy chętni się zmieszczą, więc i zarobek nie będzie zbyt wielki. Ale i tak jest szansa, by wypromować latanie z Łodzi...
Remont Okęcia ma zająć trzy weekendy we wrześniu tego roku, mimo że mocno przeciw temu protestują latający z Warszawy przewoźnicy i touroperatorzy. Dla nich to wciąż środek sezonu turystycznego. Wygląda jednak na to, że wyjścia nie ma - linie lotnicze muszą szukać na ten czas innych lotnisk.
- Łódź może bardzo wiele wygrać na remoncie w stolicy - mówi Leszek Krawczyk, prezes łódzkiego lotniska. - Przewoźnicy już się do nas zgłaszają. Chętnych jest tak wielu, że nie wszystkich będziemy mogli przyjąć. Na przykład na godzinę 6 rano linie chcą do nas "wstawić" sześć samolotów. Nasze ograniczenia sprawiają, że nie możemy aż tylu przyjąć. Na płycie lotniska zmieści się jednocześnie pięć boeingów, ale tylko do dwóch możemy podstawić schody. Z kolei nasz terminal może odprawić jednocześnie pasażerów tylko trzech samolotów typu Airbus. Może być też i czwarty, ale z półgodzinnym opóźnieniem - dodaje Krawczyk.
Prezes portu im. Reymonta zdradził nam, że chęć latania z Łodzi we wrześniu wyraziły m.in. linie Wizzar, które w ciągu weekendu chcą "wstawić" do Łodzi cztery samoloty. Lotnisko rozmawiało też m.in. z Triadą, AirItalia Polska oraz Norwegian Air. Jeśli wszyscy się nie zmieszczą, port ma w pierwszej kolejności obsługiwać stałych klientów bądź tych, których chce zachęcić do regularnego latania z Łodzi.
Łódź może podczas kilku wrześniowych weekendów nieco zarobić, choć nie będzie to wielka kasa. Ceny negocjowane są indywidualnie, ale jak zdradza prezes Krawczyk, średnia stawka za jednego odlatującego pasażera to 5 euro (20 zł). Lotnisko może odprawić trzy tysiące osób dziennie - zgarnie za nich 60 tys. zł. Do tego dochodzą opłaty za nietypową obsługę samolotów, np. sprzątanie czy wywożenie fekaliów.
Wydaje się, że ważniejszy od finansowego jest aspekt marketingowy. Łódzkie lotnisko, które dziś odprawia 300-400 tys. pasażerów rocznie, zaczęło kilka dni temu budowę terminalu, który zwiększy przepustowość do 3 mln osób. Skąd wziąć tylu klientów?
Czytaj całość artykułu na stronie Dziennika Łódzkiego.
Komentarze