Przejdź do treści
Źródło artykułu

Socatą Rallye do Afryki. Relacja z przelotu na trasie Radom - Tangier - część druga

Plan lotu na przelot w Hiszpanii jest obowiązkowy, a lotnisko zapasowe jest obligatoryjne na formularzu planu lotu. W Hiszpanii nie ma służby informacji i kontakt radiowy na przelocie utrzymuję z kontrolerami obszarów TMA znajdującymi się w pobliżu mojej trasy przelotu. Warto mieć na pokładzie GPS z punktami IFR, czasem kontrola obszaru będzie posługiwać się tymi punktami w kontakcie z nami nawet jeżeli wykonywać będziemy lot VFR. Latając w Hiszpanii warto pamiętać o wysokich temperaturach, które nawet na 7000 stóp są na poziomie 20 stopni Celsjusza w środku dnia. Najlepiej wykonywać długie przeloty do południa gdy temperatury są niższe i nie ma bardzo silnej termik,i która w centralnej części kraju jest niemiłosiernie mocna i wymaga ostrej walki w utrzymaniu samolotu na zadanej wysokości.



Centralna Hiszpania

Lecąc samemu czułem już zmęczenie. Nie startuję bez 2 litrów wody do picia na pokładzie. Pierwszy raz pojawiły się problemy z wysokimi temperaturami oleju zaraz po starcie z LEAP do pięknego lotniska Castellon LECN położonego zaraz przy plaży (okolice Walencji). Od tego momentu przed każdym lotem leję oliwę do równych 6 kwart dla lepszego chłodzenia. Jeszcze pozdrowienia od załogi LOT-u która akurat stała na płycie w Gironie, chwila rozmowy na 123,45 i po 3h lotu wybrzeżem docieram do LECN. Następny odcinek mojej trasy ma mnie zaprowadzić przez góry do wybrzeża Costa del Sol (na lotnisko w okolicach Malagi). W biurze załóg spotykam pięciu Anglików których właśnie zawrócili z trasy bo nie mieli planu lotu, też lecą do Afryki na dwóch Piperach. Spotykam tam lokalnego pilota i rozmawiam o mojej trasie, odradza mi lot przez wysokie góry do Costa del Sol tak słabym samolotem, opowiada o lokalnych specyfikach i radzi by polecieć do Cordoby. Zmieniam więc plan i po 2h startuję do Cordoby, jeszcze tylko pokonać niższe góry zaraz koło LECN (około 5.000 stóp) i potem płaskowyż przez 3h. W środku dnia samolot nie chce się wznosić, termika rzuca łupiną we wszystkie strony, po 20-tu minutach lotu jestem ciągle poniżej szczytów, wiatr wieję od gór i obawiam się rotorów, jestem za zmęczony na taką nierówną walkę – zawracam.

Dzień 4

Wykonując przelot do Maroka należy plan lotu złożyć na 24h przed planowanym startem. Lotnisko odlotu musi zapewniać służby celne i paszportowe, podobnie pierwsze lotnisko po przylocie do Maroka.




Pomiędzy Afryką a Europą

Z samego rana w spokojnym i chłodnym powietrzu wystartowałem do Cordoby LEBE i po 4h lotu dotarłem na miejsce bez niespodzianek. Ciekawe lotnisko, dobrze wyposażone, ma własny VOR, własny terminal, służby meteo i briefing, ale żadna linia lotnicza tam nie lata. Niestety nie ma tam służb paszportowych więc nie można wykonać przelotu bezpośrednio do Tangeru. Znów korzystając z lokalnej wiedzy, z pomocą personelu biura odpraw załóg udało się ustalić, że jedyne lotnisko które ma racjonalne opłaty za lądowanie i handling (w granicach 45 EUR) to Jerez LEJR. Pozostałe lotniska w „okolicy” czyli Sevilla, Granada czy Malaga żądały około 200 EUR !!! za MTOW 770KG. Jeszcze tego samego dnia poleciałem na lotnisko kontrolowane Jerez, które stało się moją bramą do Afryki. Byłem już tylko 45 minut lotu od Tangeru i 30 minut lotu od Gibraltaru.

Dzień 5

Hiszpania utrudnia lot na Gibraltar wymagając odprawy na takich zasadach jak lecąc do Maroka, dodatkowo Gibraltar otoczony jest strefą w której często ćwiczą hiszpańscy wojacy. Lądowanie jest dość drogie i nie ma AVGASU.


Jak zwykle start wcześnie rano do upragnionego celu – Afryki. Trasę zaplanowałem po wybrzeżu, chciałem przekroczyć cieśninę w najwęższym miejscu i z daleka podziwiać Gibraltar. Niestety nie dostałem zgody i po prostej z kursem 180 na moim jednym silniczku opuściłem Europę. Lot nad otwartym morzem trwał tylko 20 minut, ale ile myśli przebiega człowiekowi przez głowę. Lotnisko w Tangierze jest położone prostopadle do wybrzeża, a na płycie stał tylko jeden duży samolot.

Płyta postojowa w Tangierze



Stacja paliw - lotnisko Tangier

Kołując dostrzegłem moich angielskich kolegów z LECN, którzy szykowali się do lotu na Gibraltar (dla nich to jak do domu). Po wymianie uprzejmości dowiedziałem się że zatankowali ostatnie litry AVGASU. Zacząłem kotwiczyć samolot, a na płytę przyjechała kontrola paszportowa, zabrali mi paszport i odjechali. Na GMTT nie ma handlingu, więc na piechotę udałem się do biura. Bardzo miłą niespodzianką była opłata za lądowanie i postój 24h – łącznie 5 EUR. Nie planowałem już dalszego lotu do Casablanki, brak map i AVGASU przypieczętował decyzję. Z ciekawych sytuacji na GMTT, wracając następnego dnia na lotnisko spotkałem się z oporem ochrony lotniska, która nie wierzyła że jestem pilotem i nie chciała mnie wpuścić (nie miałem białej koszuli i pagonów). Na płycie lotniska można spotkać sfory psów, ale nie trzeba się ich bać, nie gryzą.

Z Afryki wróciłem następnego dnia znów lądując w Jerez LEJR. Spodziewałem się szczegółowego przeszukania, ale nikt nawet nie zajrzał do samolotu. Ostatnim celem mojej podróży była Portugalia. Pod Lizboną jest piękne lotnisko Cascais LPCS z przyjazną obsługą i pełnym zapleczem. Spędziłem tam dwa dni odpoczywając i przygotowując się na powrót. Wracałem z silnym tylnym wiatrem który pozwolił mi przeskoczyć półwysep Iberyjski w jeden dzień, do Radomia dotarłem po 4 dniach.

Pożegranie z Afryką




Wybrzeże Portugalii (okolice Lizbony)

Jeżeli zdecydujecie się na każdy dłuższy przelot waszą „łupiną” obiecuję wam że poznacie siebie jako pilota z nowej strony. W rękach poznacie limitacje osiągów waszego samolotu w różnych temperaturach i elewacjach, nie tylko startując w Szwajcarii, ale także uciekając na FL przed gorącem w Hiszpanii, kiedy ciśnienie i temperatura silnika podchodzi na koniec skali. Nie wszystko w tak długim przelocie da się przygotować i trzeba być na to przygotowanym.

Chciałbym serdecznie podziękować całej załodze biura ARO w Poznaniu która wspierała mnie i przyjmowała egzotyczne plany lotów dla SP-GCE.

Chciałbym też podziękować szkole Bartolini Air za rzetelną i solidną szkołę latania.

Łukasz Kornacki

Pierwsza część relacji
z przelotu na trasie Radom - Tangier "Socatą Rallye do Afryki"  dostępna jest tutaj.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony