Przejdź do treści
Wspomnienie Piotra Skrzeszewskiego
Źródło artykułu

Wspomnienie pilota Piotra Skrzeszewskiego

Na profilu Aeroklubu Radomskiego zostało opublikowane wspomnienie Piotra Skrzeszewskiego, pilota i członka Aeroklubu, który 3 października zginął w wypadku szybowca k.Żywca.

"Z wielkim bólem zawiadamiamy, iż w dniu 03.10.2015 r. zginął śmiercią pilota nasz Kolega i wieloletni członek Aeroklubu Radomskiego, Piotr Skrzeszewski.

Sobotnie popołudnie, piękny ciepły październikowy dzień. Na lotnisku jak zawsze ruch. Na starcie ustawione szybowce do startu za wyciągarką, latają też samoloty. Nic w tym nadzwyczajnego, typowy obraz aeroklubowego lotniska. Każdy z końcem sezonu pragnie jeszcze trochę polatać, zakończyć rozpoczęte ćwiczenia czy też zwyczajnie naładować akumulatory by wiosna szybciej przyszła.

Latam „małą” Cessną i nagle otrzymuje wiadomość o wypadku na Żarze. Z informacji wynika że pilot zginął, że miał około 57 lat, że leciał Jantarem. Po chwili pada imię i nazwisko, nieco przekształcone, ale dające pewną wskazówkę. Nie, nie jest to możliwe. To nie może być prawda! Kto jak kto, ale On? Nie! Z każdą minutą przybywa więcej informacji, pojawiają się pierwsze doniesienia jak to się stało, w jakiej konfiguracji zderzył się z ziemią. A w głowie zaczyna pojawiać się pustka i jednocześnie pytanie: Dlaczego?

Piotra poznałem przeszło 18 lat temu, przyjechał z Warszawy, miał ukończony kurs teoretyczny, szukał miejsca gdzie mógłby się wyszkolić. Zadzwonił, przyjechał i jak to w jego zwyczaju było ustalił wszystkie szczegóły. Nie pamiętam czy następnego dnia, czy może za tydzień rozpoczął szkolenie szybowcowe pod skrzydłami instr. Kazimierza Piwowarskiego. Piotr bardzo szybko uzyskał III klasę, a następnie kontynuował szkolenie by uzyskać Srebrną Odznakę Szybowcową i II klasę wyszkolenia. W dniu 7.09.2002 roku Piotr wykonał przelot na trasie Leszno - Lubin uzyskując w ten sposób Srebrną Odznakę Szybowcową nr 8374, która otworzyła Piotrowi drogę do uzyskania licencji pilota szybowcowego. Pasję latania dzielił z trudnym, ale jakże szlachetnym zawodem marynarza, ponieważ Piotr był kapitanem żeglugi wielkiej, pływającym po wodach całego świata.

Swoją wiedzą i doświadczeniem dzielił się ze swoimi studentami wszak też był wieloletnim nauczycielem akademickim w Katedrze Eksploatacji Statku Akademii Morskiej w Gdyni. Dwie pasje, dwa żywioły. Z olbrzymim zainteresowaniem Piotr opowiadał nam o swoich przygodach na wielkich akwenach, o współczesnych piratach i o trudnej pracy na morzu. To nie były opowieści z rodzaju, ja wam teraz opowiem, ale zawsze pojawiały się jako pewnego rodzaju porównanie do lotnictwa. Zawsze przymrużył wtedy oczy i tak od niechcenia opowiadał, opowiadał i opowiadał, a my słuchaliśmy …

Piotr kochał latanie na szybowcach, mając czas wolny pomiędzy rejsami, latał w Gdańsku i u nas, był też gościem na Żarze. Zawsze startował jako jeden z pierwszych i lądował ostatni. Czasem aż się chciało ściągnąć wiszącego pod chmurą wysoko Juniora, ale mając świadomość, że następnym razem może przyjechać za rok, instruktorzy często machali ręką na jego wielogodzinne wycieczki po okolicy. Piotr zawsze był dobrze przygotowany do latania, dbał o sprzęt, zawsze starannie dokonywał przeglądów przedlotowych. Taki był, spokojny, pedantyczny i dodatkowo potrafił rozładować atmosferę opowieścią, która zawsze miała morał …

Piotrze, będzie nam Cię bardzo brakowało. Lataj i żegluj wysoko, na niebiańskiej fali".

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony