Przejdź do treści
Pożegnanie Henryka Adama Sienkiewicza
Źródło artykułu

Pożegnanie Henryka Adama Sienkiewicza

We środę 2 stycznia br. rodzina i przyjaciele, zwłaszcza lotnicy i górnicy, pożegnali na Cmentarzu Komunalnym w Katowicach przy Alei Murckowskiej Henryka Adama Sienkiewicza, który zmarł 29 grudnia ubiegłego roku w wieku 81 lat, po długiej walce z nieuleczalną chorobą nowotworową.

Henryk przeżył bardzo zróżnicowane i pracowite  życie, osiągając w działalności zawodowej i społecznej liczne i znaczące sukcesy.

Urodził się 17 listopada 1931 roku w szpitalu wojskowym Lublinie. Ojciec Franciszek był zawodowym podoficerem, z czym  związane były liczne zmiany miejsc zamieszkania rodziny. Do listopada 1939 roku przebywała ona na terenie koszar w Kowlu na Wołyniu, gdzie Henryk skończył dwie klasy szkoły podstawowej. Następnie do roku 1944 przebywał on wraz z rodziną w Kostopolu na Wołyniu, pomiędzy Równem i Sarnami, gdzie uczył się kolejno w szkole rosyjsko-ukraińskiej, ukraińsko-niemieckiej i rosyjskiej. 18 marca 1944 roku ojca wcielono do Wojska Polskiego. Henryk, po interwencji ojca, z matką Anielą z Jaworskich oraz z  dwoma braćmi: Andrzejem, urodzonym w roku 1937 i Władysławem, urodzonym w roku 1941,   zamieszkali od 28 października 1944 roku w Lublinie. Cztery dni później  Henryk był na uroczystościach na Majdanku, gdzie widział dogasające piece krematoryjne.

Jeszcze przed zakończeniem wojny, w kwietniu 1945 roku, matka z synami przyjechała do wsi Strzelce koło Sulejowa. Dwa miesiące później Henryk skończył w Sulejowie   szkołę podstawową. W lipcu 1945 roku jednostka wojskowa ojca (brygada artylerii) wróciła znad Łaby do Pszczyny, gdzie została rozformowana. Ojca przeniesiono do Bielska. Od sierpnia 1945 roku cała rodzina zamieszkała w Pszczynie, a od grudnia 1945 – w Bielsku. 1 września 1945 roku Henryk rozpoczął naukę w Gimnazjum Mechanicznym przy Hucie Kościuszko w Chorzowie. Po półroczu nauki został przeniesiony do Państwowej Szkoły Przemysłowej w Bielsku, gdzie w roku 1950 zdał maturę, po czym przez całe lato pracował jako czeladnik tokarski w fabryce armatury w Białej.  1 października  rozpoczął studia na Wydziale Górniczym Politechniki Śląskiej w Gliwicach, gdzie 29 stycznie 1954 roku uzyskał dyplom inżynierski, a 5 kwietnia 1956 roku – dyplom magisterski. Jeszcze przed uzyskaniem tego dyplomu, we wrześniu 1955 roku,  rozpoczął pracę na pełnym etacie w kopalni węgla kamiennego „Concordia” w Zabrzu. Następnie pracował w Zjednoczeniu Rybnickim Przemysłu Węglowego i w Biurze Projektów Górniczych w Gliwicach. Projektował kopalnie miedzi w Lubinie, skąd pod koniec 1960 roku otrzymał ofertę pracy przy budowie tych kopalń, wraz z zapewnieniem uzyskania mieszkania. Z początkiem następnego roku rozpoczął tam pracę w Przedsiębiorstwie Budowy Kopalń Rud Miedzi. Następnie pracował w Kombinacie Górniczo-Hutniczym Miedzi (KGHM Lubin).

29 września 1973 roku uzyskał stopień doktora nauk technicznych. Na początku roku 1974 przeniósł się do Katowic, gdzie pracował do roku 1986 w Głównym Biurze Studiów i Projektów Górniczych. Dotychczasowe jego funkcje, to: dozór techniczny, projektant, generalny projektant kopalń, doradca i ekspert. Jako doradca i ekspert wyjeżdżał do Kanady, Peru, Boliwii, Nigerii, Argentyny i Wenezueli. W latach 1995 – 2002 był członkiem Rad Nadzorczych w Przedsiębiorstwach Górniczych.

Wracając do lat młodości Henryka warto wspomnieć, że w roku 1946 przyszła na świat jego siostra Helena a w roku 1950 siostra Emilia. Henryk w szkole średniej uprawiał biegi i narciarstwo, które kontynuował  w AZS Gliwice. Zimą 1952/53 przypadkowo zaczął uprawiać saneczkarstwo, jeżdżąc przy okazji na bobslejach. W saneczkarstwie udzielał się przez siedem lat, będąc przez sześć lat członkiem saneczkarskiej kadry narodowej. Na obozach i w zawodach współtworzył wraz z Jerzym Wojnarem, Danutą Zacharą i Antoniną Chmielarczyk zespół, wywodzący się z lotników.

O lataniu marzył od lat dziecięcych. Od roku 1935 chodził z ojcem na lotnisko w Kowlu, położone obok koszar i poligonu. Po wojnie, mieszkając w Bielsku, spędzał dużo czasu na lotnisku Aleksandrowice. W szkole matematyki uczył go przez dwa lata  słynny pilot doświadczalny i instruktor – Piotr Mynarski. Henryk chciał latać już w roku 1948. Niestety, z powodu wypadku jednego z pilotów na aleksandrowickim lotnisku, rodzice anulowali mu  zgodę na latanie. Jako student złożył w roku 1950 podanie o przyjęcie na szkolenie szybowcowe w Wojewódzkim Zarządzie Ligi Lotniczej w Katowicach. Podanie przyjęła pracująca tam słynna później szybowniczka Maksymiliana Czmielówna.

Henryk nie udzielał się w organizacji Służba Polsce, nie odbudowywał Warszawy, nie budował Nowej Huty, więc, niestety, komisja kwalifikacyjna jego podanie odrzuciła. M. Czmielówna, chcąc mu  pomóc, poinformowała go w roku 1952, że w związku z powstawaniem nowych szkół szybowcowych może go zapisać jako rezerwowego na szkolenie podstawowe. Dzięki temu w wakacje 1952 roku skończył kurs szybowcowy w Lesznie. W sierpniu, dwa lata później, zdobył Srebrną Odznakę Szybowcową nr 785, w maju  1959 – odznakę złotą nr 226 i w czerwcu 1961 r. – Złotą Odznakę Szybowcową z Trzema Diamentami nr 70. W sierpniu 1959 roku zajął w Gdańsku VI miejsce w mistrzostwach Polski w akrobacji szybowcowej, rozgrywanych na Jastrzębiach, zaś w roku 1970 wygrał na Foce X Jeżowskie Zawody Szybowcowe o Puchar Skrzydlatej Polski.

Na samolotach zaczął latać w roku 1957. Rok później, po uzyskaniu  III klasy wyszkolenia, wystartował  z wielkim powodzeniem jako nawigator w załodze z pilotem Zbigniewem Rawiczem w Toruniu w Samolotowych Mistrzostwach Polski. Załoga ta zajęła I miejsce. W następnym roku obaj powtórzyli ten sukces w Bielsku-Białej. W maju 1961 roku w załodze z pilotem Edmundem Mikołajczykiem zajęli pierwsze miejsce w Locie Południowo-Zachodniej Polski, rozegranym w Krakowie, zaś we wrześniu tego roku w załodze z Marianem Porwołem byli drudzy w Samolotowych Mistrzostwach Polski, rozegranych w Katowicach. W maju 1964 roku Henryk zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji pilotów w Samolotowym Rajdzie Pilotów i Dziennikarzy, rozegranym we Wrocławiu.

W roku 1966 u instruktora Stanisława Jensena Henryk uzyskał uprawnienie do latania na samolotach wielosilnikowych  a rok później – do wykonywania lotów IFR. W sierpniu 1970 roku po przeszkoleniu u instruktorów: Zdzisława Majewskiego i Herberta Majnusza, uzyskał uprawnienie do lotów agro.

Po utworzeniu Aeroklubu Gliwickiego Henryka wybrano sekretarzem Zarządu. W grudniu 1956 roku został delegatem na Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej, na którym wydzielono ze struktury LPŻ samodzielny aeroklub centralny i nazwano go Aeroklubem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

Henryk Sienkiewicz był kolejno członkiem następujących Aeroklubów: Śląskiego, Gliwickiego, Jeleniogórskiego, Zagłębia Miedziowego w Lubinie, Zielonogórskiego i ponownie Śląskiego. W Aeroklubie Jeleniogórskim był członkiem w latach 1962 – 1968. W Aeroklubie Śląskim przez wiele lat sprawował funkcję  wiceprezesa. Przez kilka lat był członkiem Okręgowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, kierowanej przez Rudolfa Marcaka.

Rozpoczynając pracę w Lubinie przy budowie kopalń miedzi, wiosną 1961 roku, kilka tygodni po opuszczeniu miasta przez wojsko radzieckie, przygotowywał teren pod przyszłe lotnisko. Po pracy, kierując na poligonie obok miasta spychaczem „Staliniec”, równał okopy i różne ziemne budowle, przygotowując pas startowy o wymiarach około 500 x 100 metrów. Zaczęły się przyloty szybowców i samolotów z Aeroklubu Jeleniogórskiego, czemu patronował Tadeusz Kaczmarek. W roku 1963 dyrektor Przedsiębiorstwa Budowy Kopalń chciał korzystać z lotniska i z lotów samolotami. Rok później zakupiono w Mielcu salonkę PZL-101 Gawron o znakach SP-CHC, co  Henrykowi sprawiło wielką radość a władzom Kombinatu i urzędnikom z Warszawy – wzrost zapotrzebowania na latanie. Przy kolejnym współudziale Henryka zakupiono samolot Morawa o znakach SP-NEA, który z czeskiego Treczyna przyprowadził pilot Jerzy Szymankiewicz. Później zakupiono jeszcze dwie Morawy: SP-NEB i SP-NEC. Henryk przez kolejnych 7 lat latał  nimi jako pilot zakładowy, wożąc VIP-ów, poza obowiązkami w swej pracy.

W roku 1980, pracując w Katowicach jako generalny projektant kopalń, Henryk z wielką uwagą obserwował wydarzenia w kraju: w Świdniku, Lublinie, Chełmie, Rzeszowie i w Gdańsku. W listopadzie wstąpił do związku zawodowego NSZZ „Solidarność”, zaś w lutym 1981 roku został wybrany  Przewodniczącym Krajowej Komisji Górnictwa. Do górniczej Solidarności przystąpiło ponad 800 tysięcy członków.

Został delegatem na I Krajowy Zjazd Solidarności w Gdańsku-Oliwie. Pod koniec października 1981 roku oczekiwania i żądania górników oraz działania prowokatorów coraz bardziej różniły się od poglądów Henryka. On miał już 50 lat, większość zaś najaktywniejszych z wymienionych wyżej – po 20 – 30. Różnice wiedzy, doświadczenia i znajomości górnictwa oraz ocena realności żądań były między nimi tak duże, że Henryk ustąpił ze swej funkcji.

W drugiej połowie lat 80tych rozwija się niejawna działalność Solidarności. Na nadzwyczajnym zjeździe nielegalnej Solidarności na Śląsku 26 lutego 1988 roku Henryk został wybrany Przewodniczącym Solidarności Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. 4 czerwca 1989 roku w wyborach do sejmu X kadencji, zwanego „kontraktowym”, został wybrany posłem. Był członkiem komisji sejmowej Systemu Gospodarczego, Przemysłu i Budownictwa, przewodniczącym podkomisji Górnictwa i Energetyki i członkiem Komisji Łączności z Polakami z Zagranicy. Współorganizował Poselskie Koło Lotnicze, które było bardzo aktywne. Wraz z Ryszardem Leją, generałem Jerzym Gotowałą i Tadeuszem Malinowskim współorganizował Krajową Radę Lotnictwa.  Został oddelegowany do grona obserwatorów ONZ na wybory w Chile i przekazanie tam władzy przez generała Pinocheta. Przyczynił się walnie do odwołania decyzji wicepremiera Leszka Balcerowicza o zatrzymaniu (dwukrotnie) zaawansowanej już budowy kopalni Budryk i bloku energetycznego w Elektrowni w Opolu oraz do zakończenia  budowy obu tych inwestycji.  W drugiej połowie roku 1989 sytuacja w aeroklubach regionalnych i w Zarządzie Głównym APRL była trudna i złożona. W kierownictwach dominowały osoby z poprzednich lat. Występowały skutecznie zakusy na wyprzedaż majątku aeroklubów. Ówczesny prezes ZG APRL, generał Jerzy Zych, bardzo odpowiedzialny człowiek, oceniając realnie sytuację zwołał Zjazd Nadzwyczajny APRL. Szukając kandydata na prezesa padła propozycja, aby Henryk kandydował na to stanowisko. Uważano, że jako posłowi będzie mu tę funkcję sprawować łatwiej. W połowie stycznie 1990 roku był jedynym kandydatem na Walnym Zjeździe i został wybrany na czteroletnią kadencję jako Prezes i Administrator. Zabezpieczył majątek Aeroklubu przed rozkradzeniem. Aerokluby regionalne zmieniały zarządy i kierownictwa. Szkolenie lotnicze, latanie w tych aeroklubach i sporty lotnicze nie ucierpiały. Zakupiono nowoczesne szybowce, samoloty typu Wilga i balon. Dofinansowano szkoły lotnicze. Odremontowano Górską Szkołę Szybowcową Żar. Cztery lata kadencji Henryka były czasem przystosowania się Zarządu Głównego Aeroklubu Polskiego i aeroklubów regionalnych do nowych warunków.

Nie wszystkim to jednak odpowiadało. Prezesa niektórzy nazwali dyktatorem i dzierżymordą. Pod koniec kadencji przedstawiciele wielu aeroklubów zebrali się na tajnym spotkaniu w Aeroklubie Włocławskim, ażeby zapobiec wybraniu Henryka na druga kadencję, co im się skutecznie udało. W latach 1991 – 1995 Henryk był tytularnym wiceprezydentem FAI.

Henryk Sienkiewicz ostatnie loty szybowcami i  samolotami jako licencjonowany pilot wykonał na Żarze 23 października 2002 roku. Przestał latać, bo nie było go stać nawet w swoim macierzystym aeroklubie na opłaty za nalot niezbędny do przedłużenia licencji.

24 września 2010 roku miałem przyjemność wykonać z Henrykiem 32 minutowy lot  Puchaczem na Żarze, zapewne Jego ostatni w życiu lot szybowcem.

W sumie szybowcami i samolotami wylatał 6000 godzin. Wykonał również 3 skoki ze spadochronem.

Był Honorowym Członkiem Aeroklubu Gliwickiego, członkiem Wrocławskiego Klubu Seniorów Lotnictwa i członkiem Klubu Lotników LOTECZKA we Wrocławiu. Został zaproszony na XXI Zjazd Aeroklubu Polskiego w dniu 27 marca 2004 roku. Na wniosek Prezesa AP Jana Tadeusza Karpińskiego otrzymał jako jeden z trzech działaczy Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski za całokształt swej działalności lotniczej. Poprzednio został wyróżniony za swoją działalność zawodową w górnictwie: Krzyżem Kawalerskim (2 XII 1984) i Krzyżem Oficerskim (4 XII 1994). Był również odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi. Swoją wielowątkową biografię opisał w książce pt.  „Między niebem, ziemią a polityką”, wydaną w styczniu roku 2011 dzięki kolegom z Gliwic, głównie dzięki Edmundowi Mikołajczykowi. 10 września 2012 roku  na spotkaniu miłośników Żaru za wybitną działalność sportową i organizacyjną w lotnictwie polskim został wyróżniony Złotą Lotką, najwyższym wyróżnieniem KL LOTECZKA.

Będąc byłym: górnikiem, pilotem, posłem i prezesem, mieszkając z rodziną w Katowicach i w Bielsku-Białej, lubił wracać we wspomnieniach do ponad sześćdziesięcioletniej  czynnej działalności lotniczej. Oceniał, że najcieplejsze stosunki koleżeńskie w aeroklubach były w latach 50tych i 60tych. Obserwując aktualne wydarzenia w kraju, dzielił się z przyjaciółmi i kolegami z dawnych lat swymi refleksjami. Jeszcze 9 listopada ub.r., będąc ciężko chory, wziął udział w Walnym Zebraniu Aeroklubu Gliwickiego, na którym przedstawił, ocenione bardzo wysoko, swoje propozycje w związku z aktualną sytuacją tego aeroklubu.

Henryk przez lata walczył z chorobą nowotworową, wspomagany przez przyjaciela, doktora medycyny, znanego pilota Edmunda Mikołajczyka. Choroba okazała się jednak silniejsza. Swoim odejściem do Aeroklubu Niebieskiego pogrążył w smutku szczególnie żonę Danutę, córki: Barbarę i Joannę, wnuczki: Izę i Zofię, braci: Andrzeja (pilota szybowcowego ze złotą odznaką z dwoma diamentami) i Władysława oraz siostrę Helenę Byrdziak. Najmłodsza siostra, Emilia Chrobak, zmarła w roku 2010.

W ceremonii pogrzebowej w kaplicy Cmentarza Komunalnego w Katowicach  mszę świętą prowadził ksiądz Józef Majwald, proboszcz  Parafii Świętych Jana i Pawła Męczenników z katowickiej dzielnicy Dąb, w koncelebrze Ojców Kapucynów  z Krakowa:  Łukasza Steca i Dominika Orczykowskiego, który znał Henryka od pięćdziesięciu lat. O. Dominik wygłosił pełne ekspresji kazanie, przedstawiając koleje życia Zmarłego. Prezes Zarządu Głównego Aeroklubu Polskiego Włodzimierz Skalik podkreślił szczególnie zasługi Henryka dla polskiego lotnictwa sportowego i jego zawodnicze osiągnięcia w wyczynie lotniczym.

Henryka w asyście czterech pocztów sztandarowych: Aeroklubu Polskiego oraz trzech NSZZ „Solidarność” Górnictwa i Energetyki pożegnało liczne grono przyjaciół lotników i górników, wśród nich wielu działaczy związku zawodowego „Solidarność”. W drodze z kaplicy do grobu konduktowi pogrzebowemu towarzyszył wielokrotny przelot samolotu Aeroklubowego Śląskiego Cessna 172, pilotowanego przez świetnego akrobatę Adama Labusa.

Odejściem Henryka Sienkiewicza polskie lotnictwo poniosło bolesną stratę. Bez Niego polskie niebo lotnicze będzie znacząco bardziej puste.

HENRYKU,  CZEŚĆ TWOJEJ PAMIĘCI!

Stanisław Błasiak

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony