64 Puchar Gordona Bennetta - wywiad z Jerzym Makulą i Joanną Wieczorek z Aeroklubu Polskiego
Zapraszamy do lektury wywiadu z Jerzym Makulą – prezesem Aeroklubu Polskiego i Joanną Wieczorek – rzecznikiem prasowym Aeroklubu Polskiego. Całość ukazała się na łamach Grudziądzkich Wiadomości Lotniczych i dotyczy 64 Pucharu Gordona Bennetta, który odbędzie się w Aeroklubie Pomorskim.
Redakcja Grudziądzkich Wiadomości Lotniczych: Panie Prezesie, już niebawem w sierpniu, 64. Puchar Gordona Bennetta. W tym roku to Polska dostąpiła zaszczytu organizacji i przygotowania tego prestiżowego wydarzenia. Czy je-steśmy gotowi sprostać oczekiwaniom FAI?
Jerzy Makula: Zawody są organizowane w Aeroklubie Pomorskim, na jego terenie organizowaliśmy już wiele między-narodowych i krajowych zawodów np. w akrobacji szybowcowej i zawodach rajdowo-nawigacyjnych. Nie boimy się wyzwań chociaż nie ukrywam, iż jest ich wiele.
Mistrzostwa Świata FAI balonów gazowych na długim dystansie to najstarsza tego typu impreza na świecie organizowa-na od 1906 r. Aeroklub Polski pragnie popularyzacji tego sportu wśród Polaków, szczególnie tych najmłodszych. Polscy piloci balonowi od lat nie mają sobie równych. Aż sześciokrotnie, w latach 1933, 1934, 1935, 1938, 1983 oraz 2018 wygry-wali Puchar Gordona Bennetta. Ja osobiście jestem ogromnie dumny z naszych osiągnięć.
Celem wyścigu jest jak najdalszy lot od miejsca startu. Ważnym aspektem jest przechodniość pucharu. Polska, po trzykrotnym zwycięstwie z rzędu, jest w jego posiadaniu od 1935 roku.
Pierwsi w 1933 roku w Chicago zwyciężyli major pilot balonowy Franciszek Hynek i nawigator porucznik obser-wator balonowy Zbigniew Burzyński. Ich balon „Kościuszko” przeleciał 1370 kilometrów, utrzymując się w powietrzu ponad 39,5 godziny. Ten wynik pobił światowy rekord odległości. O tym zwycięstwie można nawet przeczytać w książce Zbigniewa Burzyńskiego „Kościuszko nad Ameryką”, która jest jedyna w swoim rodzaju. A sam Franciszek Hynek doczekał się ulicy w Warszawie, która jest położona blisko Lotniska Chopina.
W 1934 roku Major Hynek odebrał taki sam puchar, reprezentując Polskę w zawodach w Warszawie. Władysław Po-maski pełnił funkcję nawigatora lotu. Polska załoga pokonała odległość 1340 kilometrów i wylądowała po trwającym 44 godziny locie.
Rok 1935 przyniósł kolejne zwycięstwo dla Polaków. Porucznik Burzyński, pilotując balon „Polonia II” razem z Władysławem Wysockim, przelecieli 1650,47 kilometrów w czasie 57 godzin i 54 minut. Pobili w ten sposób rekord świata w długości lotu. Po tym zwycięstwie, trzecim z rzędu, w roku 1935 puchar przeszedł na własność Aeroklubu Polskiego. Można go oglądać w naszych wspaniałych gablotach w Siedzibie Polskich Linii Lotniczych LOT, gdzie odnowiony stanowi świadectwo pięknych sukcesów.
Następne zawody odbyły się w Liege w Belgii w 1938 roku i oczywiście znów triumf rodaków: Antoni Janusz i Franciszek Janik. Ich lot trwał 37 godzin 47 minut. Załoga wylądowała w Bułgarii w miejscowości Troyan (128 km od Sofii), po pokonaniu 1692 km. Ten wynik został zarejestrowany jako rekord Polski w kategorii zasięgu.
Zwycięstwo polskich pilotów spowodowało, że w roku 1939 organizatorem wyścigu miała być Polska, a zawody mia-ły się odbyć 3 września we Lwowie (prezydent RP Ignacy Mościcki objął nad nimi protektorat i ufundował pierwszą nagrodę). Wybuch wojny jednak uniemożliwił ich przeprowadzenie. Po wojnie zawody zostały wznowione dopiero w 1983 w Paryżu. Zdobywcami pucharu po raz kolejny zostali Polacy: Stefan Makné oraz Ireneusz Cieślak.
W 2018 roku w Bernie po tytuł sięgnęli Mateusz Rękas i Jacek Bogdański, którzy w czasie 58 godzin i 28 minut prze-lecieli dystans 1145 km. W ten sposób Polacy wywalczyli już szósty Puchar Bennetta.
Redakcja Grudziądzkich Wiadomości Lotniczych: Panie Prezesie ale baloniarstwo to nie tylko Gordon Bennett...
Jerzy Makula: Zawodów balonowych mamy kilkanaście w sezonie. Mamy też wspaniałych i utalentowanych zawodni-ków. Począwszy od zawodów fiestowych, czyli takich, gdzie każdy pilot posiadający licencję balonową, może wziąć udział i zasmakować rywalizacji sportowej po zawody rankingowe, gdzie przyjeżdżają najlepsi piloci z Polski i ze świata walczyć o punkty. Największe zawody balonowe w Polsce odbywają się na przełomie kwietnia i maja w Krośnie, gdzie widzowie mogą oglądać ponad 50 balonów na niebie.
Z globalnej perspektywy największymi zawodami mogą poszczycić się amerykanie w Albuquerque, tam pojawia się około 500 balonów oraz Francuzi w Lorraine. Albuquerque i Lorraine są niesamowicie istotne dla baloniarzy. Na Mi-strzostwa Świata, które odbywają się co dwa lata, zapraszanych jest około 100 pilotów. Zawody balonowe polegają na lataniu precyzyjnym. Pilot powinien dolecieć jak najbliżej celu, który zakłada dyrektor zawodów. Najbardziej popularną konkurencją jest wykładany biały krzyż z płótna o wymiarach 5 m x 5 m na polu. Pilot dolatując do celu wyrzuca tzw. marker (woreczek z piaskiem i z szarfą 1,5 m z numerem startowym zawodnika). Jako pilot liniowy bardzo często spoty-kałem kolegów zawodników baloniarzy, którzy zarażali pasją do tego typu zawodów. Można tutaj wskazać sławną rodzi-nę Filusów, którzy zaangażowali całą rodzinę w tą dyscyplinę sportową. Lata Witold, Tomasz, Małgorzata i Anna Filus.
Redakcja Grudziądzkich Wiadomości Lotniczych: Na czym polegają zawody GB i na jakiej podstawie oceniani są zawodnicy?
Joanna Wieczorek: Zawody mogłyby się wydawać banalne jeżeli chodzi o cel zawodników, ale to tylko pozory. To bardzo skomplikowana misja, nad którą pracuje zespół. Wszyscy uczestnicy startują z tego samego miejsca, w bardzo niewielkich odstępach czasowych, a wygrywa załoga która pokona największą odległość. Wbrew pozorom, nie jest istot-ny czas lotu, bywało, że załogi, które leciały 70h przegrywały z załogami, które leciały godzin 24h. Naruszenie regulami-nu, przepisów lotniczych lub spowodowanie niebezpieczeństwa w locie może spowodować odjęcie dystansu od ostatecz-nego wyniku zawodników. Zawody Gordona Bennetta to zupełnie inny rodzaj latania jak i sprzętu. Przede wszystkim są to balony gazowe, których wyporność uzyskiwana jest poprzez zastosowanie gazu lżejszego do powietrza. Aktualnie używany jest wodór. Balon unosi się poprzez wyrzucenie balastu – piasku lub wody. Zawody polegają na jednym locie na jak największą odległość liczoną od miejsca startu do miejsca lądowania. Możemy być dumni, że mamy obecnie trzy ekipy z Polski, które biorą udział w tych zawodach i z każdym rokiem osiągają coraz lepsze wyniki.
Redakcja Grudziądzkich Wiadomości Lotniczych: Jakie załogi są konkurencją dla Mateusza Rękasa i Jacka Bogdań-skiego – naszych rodzimych mistrzów z 2018 r.? Kto silny wystartuje w tym roku w Toruniu.
Joanna Wieczorek: W Pucharze Gordona Bennetta aktualnie startują same silne załogi. Zarówno prawdziwe ikony tych zawodów, żywe legendy tego sportu jak i nowi zawodnicy stanowią dla Polaków konkurencję. Gdyby jednak trzeba było wskazać na faworytów to byliby to oczywiście zwycięzcy poprzedniej edycji czyli Szwajcarzy Nicolas Tieche i Laurent Sciboz, a być może również silna załoga francuska.
Redakcja Grudziądzkich Wiadomości Lotniczych: Jak często trzeba trenować aby wygrywać tak jak nasi zawodnicy. Jakie umiejętności są potrzebne?
Joanna Wieczorek: Nasi zawodnicy trenują gdy tylko się da, chociaż nie jest to proste. Aktualnie ze względu na problem z infrastrukturą do tankowania balonów wodorem, zawodnicy muszą wyjeżdżać do Gladbeck w zachodnich Niemczech. Covidowy rok znacznie utrudnił nam treningi, na szczęście od niedawna udało się naszym zawodnikom znowu je wzno-wić. Potrzebne umiejętności to oczywiście meteorologia, nawigacja, ale też chyba szósty zmysł baloniarza i czucie po-wietrza, które da się nabyć tylko w locie – podkreśla zawsze w rozmowie ze mną Mateusz Rękas. Dużą rolę również od-grywa ekipa naziemna, która jest odpowiedzialna za przygotowanie balonu do startu, opracowanie taktyki wraz z pilotem.
Czasami bywają loty, gdzie zespół nie ma wpływu na wynik. Takich lotów piloci balonowi nie lubią wspominać. Jacek Bogdański podkreśla zawsze, że bez 5 osób wspierających jego załogę w trakcie konkurencji, byłoby ciężko. Bogdański wskazuje na Iwonę Lelątko, Jacka Barskiego i Rafała Kielara, którzy wspierają w takich aspektach jak meteorologia, synoptyka i fizyka. Grzegorz Markowski i Jakub Rękas to ekipa naziemna, która jeździ za balonem naszych mistrzów. Bez sprawnej kontroler lotów Katarzyny Klawiter też byłoby ciężko. Potwierdza się zatem teza, że baloniarstwo to naj-bardziej zespołowa lotnicza dyscyplina sportowa. Dla ludzi o osobowości „one man show” nie ma tu miejsca, albowiem sukces jest wypadkową starań i wysiłków wielu osób w łańcuchu. Ale na sam koniec trzeba dodać, iż w baloniarstwie potrzebne jest też trochę szczęścia.
Redakcja Grudziądzkich Wiadomości Lotniczych: Często jest tak, że w lotniczych dyscyplinach sportowych latają piloci linii lotniczych, ale nie zawsze. Kim są nasi narodowi bohaterowie czyli wspomniani Mateusz Rękas i Jacek Bogdański.
Joanna Wieczorek: Zarówno Jacek jak i Mateusz nie lata praktycznie niczym innym niż balonami. Ich pochodzenie jest kompletnie inne, ale zaczęli latać mniej więcej w tym samym czasie kilkanaście lat temu. Jacek zafascynował się balonami gdy zobaczył jeden nad swoją głową, a Mateusz pochodzi z balonowej rodziny i już jako nastolatek zapragnął rywalizować w powietrzu. Tych Panów zjednoczyła miłość do potęgi przestrzeni powietrznej i jako największą przyjemność, rekompensu-jącą cały wysiłek latania, wskazują na piękno tej przestrzeni. Jako rzecznik prasowy Aeroklubu Polskiego czekam z niecierpliwością na zawody i kibicuje trzem polskim załogom, które mają wystartować w tym roku.
Przeczytaj również:
Baloniarze ze świata w Toruniu – rozpoczynamy Międzynarodowe Zawody o Puchar Gordona Bennetta
Komentarze