Przejdź do treści
SP-AAN po kapotażu w Lisich Kątach
Źródło artykułu

Z raportów PKBWL: Pamiętaj o podgrzewie gaźnika...

W związku z nieuchronnie zbliżającą się zimą i zmieniającymi się warunkami pogodowymi, przypominamy okoliczności wypadku, który zdarzył się 3 lata temu...

15 września 2007 roku, z lotniska Lisie Kąty, zaplanowano loty szkolne. Ok godziny 17:00 LMT, po ustaniu silnego wiatru, do lotu sprawdzającego warunki pogodowe wystartował instruktor samolotowy na samolocie Cessna F150L SP-AAN. Przygotowanie i start przebiegły prawidłowo. Pilot wykonywał lot po kręgu. Po 10 minutach w powietrzu, instruktor postanowił sprawdzić turbulencje przy ziemi wykonując niskie przejście. Podczas próby odejścia na drugi krąg, w momencie wznoszenia, instruktor stwierdził zanik mocy oraz spadek obrotów silnika i postanowił lądować awaryjnie. Wybrany w czasie lotu teren przygodny był zaoranym ścierniskiem. Po przyziemieniu, w trakcie dobiegu, złamała się przednia goleń samolotu i płatowiec skapotował. Na szczęście pilot nie odniósł obrażeń i samodzielnie opuścił samolot. Maszyna doznała uszkodzeń typowych dla kapotażu, tj. uszkodzenia śmigła, obudowy silnika i licznych deformacji, m.in. statecznika pionowego.

W trakcie badania, Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, stwierdziła prawidłowość uprawnień instruktora, a także sprawność statku powietrznego. Również miejsce przymusowego lądowania uznano za odpowiednie w tej sytuacji. Jako przyczynę zdarzenia Komisja podała oblodzenie gaźnika. W czasie zdarzenia, na lotnisku panowała temperatura powietrza około 12 stopni Celcjusza.

Powyższy przypadek powinien skłonić pilotów do dokładniejszego zapoznania się z dokumentacją pilotowanych samolotów i przypomnieć o zmieniających się (na gorsze) warunkach pogodowych.

W raporcie o numerze 402 z 2007 roku, czytamy również:

Gwałtowne otwarcie przepustnicy w momencie przejscia na drugi krag spowodowały szybki wypływ paliwa (które parując dodatkowo obniżało temperaturę) oraz zwiekszęnie podciśnienia w gaźniku co jeszcze dodatkowo obniżyło temperaturę na jego wlocie i przyśpieszyło narastanie lodu, pomimo wzrostu temperatury wewnątrz komory silnikowej po przejściu silnika na moc startową.

Kolejnym dowodem potwierdzajacym przyjetą hipotezę był stan rury wydechowej na której wewnetrznych sciankach stwierdzono nalot sadzy wskazujacy, że w ostatnich minutach lotu, silnik pracował na silnie przebogaconej mieszance (za mało powietrza).

Działanie pilota po zaistnieniu zdarzenia było prawidłowe a wykonane podejście dolądowania (pod drutami linii energetycznej i w nierównym terenie), pomimo deficytu czasu, świadczy o jego wysokich umiejętnościach pilotażowych.

Zapoznaj się z całym raportem, na stronie bezpieczenstwo.dlapilota.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony