Urząd Lotnictwa Cywilnego: oślepianie załóg statków powietrznych laserem to plaga
9-latek oślepił wiązką zielonego lasera pilota awionetki podchodzącej do lądowania podczas nocnego szkolenia – poinformowało lotnisko w Nowym Targu. Z danych przekazanych PAP przez Urząd Lotnictwa Cywilnego wynika, że każdego roku odnotowuje się blisko 200 podobnych zdarzeń.
Do incydentu doszło w piątek wieczorem podczas szkolenia samolotowego w ramach lotów VFR noc (Visual Flight Rules night – przepisy regulujące loty wykonywane w nocy – PAP).
Według informacji aeroklubu, wiązka lasera została skierowana z okolic bloków przy ul. Osiedle Polana Szaflarska w Nowym Targu. Pilot, który został chwilowo oślepiony, zgłosił zdarzenie policji. Na miejsce wysłano patrol. Rodzice dziecka poniosą konsekwencje swojego niedopatrzenia, a sprawą zajmie się sąd rodzinny.
Z zestawienia przygotowanego dla PAP przez Urząd Lotnictwa Cywilnego wynika, że w 2023 r. zgłoszono 197 zdarzeń lotniczych związanych z użyciem laserów, w 2024 r. – 195. W tym roku do 3 listopada odnotowano ich 144.
Prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, w rozmowie z PAP podkreślił, że nie ma przesady w twierdzeniu, iż ten samolot mógł się po prostu rozbić. Jak wyjaśnił, po 20–30 minutach następuje pełna adaptacja oka do ciemności. W czasie incydentu w Nowym Targu pilot leciał na przyrządach, a te są podświetlone na czerwono, ponieważ nasze widzenie w nocy jest bardziej wyczulone na światło czerwone. Dlatego m.in. w pojazdach wojskowych, łodziach podwodnych, samolotach czy wieżach obserwacyjnych stosuje się czerwone lampy i filtry.
– Przyświecenie tym zielonym laserem mogło spowodować nagłe olśnienie. Na ziemi nie dałoby to takiego efektu, ale w ciemnej kabinie źrenice są bardzo rozszerzone. Przystosowana do ciemności siatkówka wychwytuje każdy foton – tłumaczył rozmówca PAP i dodał, że nagła, dodatkowa wiązka, nawet białego światła, nie wspominając o tej zielonej lasera, może spowodować dekoncentrację i chwilowe zaburzenia widzenia. A to może spowodować utratę kontroli nad samolotem.
Wylęgała zwrócił uwagę, że laser może doprowadzić do nieszczęścia nie tylko w sytuacjach takich jak ta, do której doszło w piątek na Podhalu. Jeżeli ekspozycja na promień lasera jest długotrwała i odbywa się z bliskiej odległości, może dojść do trwałego uszkodzenia centralnej części siatkówki. Zdarza się to rzadko, ponieważ ekspozycja musiałaby trwać dość długo, a gałka oczna pozostać nieruchoma. – Jednak jeśli dziecko weźmie nawet zwykły wskaźnik laserowy i przez minutę skupi wiązkę na oku, może to doprowadzić do nieodwracalnej martwicy centralnej części siatkówki, a więc fotoreceptorów odpowiedzialnych za widzenie barwne i precyzyjne – przestrzegł lekarz.
Jak czytamy w przesłanym PAP oświadczeniu Urzędu Lotnictwa Cywilnego, „zdarzenia tego typu są ujęte i monitorowane w ramach Krajowego Planu Bezpieczeństwa. Na poziomie krajowym Urząd Lotnictwa Cywilnego prowadzi działania prewencyjne, w tym kampanie informacyjno-edukacyjne mające na celu zwiększanie świadomości społecznej w zakresie zagrożeń wynikających z nieodpowiedzialnego używania wskaźników laserowych. Jedną z takich inicjatyw jest kampania edukacyjna „Laser to nie zabawka”. Ponadto operatorzy lotniczy wdrożyli procedury postępowania w sytuacjach wystąpienia tego rodzaju zdarzeń w celu minimalizacji ich potencjalnych skutków dla bezpieczeństwa załóg i operacji lotniczych”.
Kolejna rozmówczyni PAP, Justyna Sochacka, rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zwróciła uwagę, że tylko w przypadku załóg LPR zdarza się po kilka takich incydentów rocznie. Jak zaznaczyła, policja lub inne właściwe służby nie zawsze są w stanie namierzyć sprawcę. – W ostatnim i przedostatnim przypadku to były dzieci, które po prostu bawiły się laserami – dodała Justyna Sochacka.
Do najpoważniejszego incydentu z udziałem załogi LPR doszło we wrześniu 2019 r. w Starych Babicach pod Warszawą. Nieznana osoba skierowała zieloną wiązkę lasera w kierunku kabiny śmigłowca wracającego z interwencji na autostradzie A2. W wyniku ekspozycji na promień, u pokładowego lekarza doszło uszkodzenie siatkówki oka, co spowodowało poważne problemy ze wzrokiem, nadwrażliwość na światło i ostatecznie uniemożliwiło mu dalszą pracę w LPR.
Pomimo zgłoszenia sprawy policji i wyznaczenia nagrody za ujęcie sprawcy, nie został on zidentyfikowany i zatrzymany, a śledztwo w sprawie trwałego uszkodzenia wzroku lekarza zostało umorzone.
„Kierując wiązkę lasera w kierunku samolotu, można skutecznie oślepić pilota i doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji zagrażającej życiu i zdrowiu. Niestety wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak poważne zagrożenie to stwarza” – czytamy na profilu społecznościowym nowotarskiego lotniska.
Sprawcą incydentu, do którego doszło w piątek na Podhalu okazał się dziewięcioletni chłopiec. Jego rodzice zgłosili się na lotnisko, by przeprosić pilotów za incydent.
„Na pochwałę zasługuje postawa rodziców oraz samego chłopca, którzy mieli odwagę przyjechać na lotnisko, spotkać się z pilotami i przeprosić za swoje zachowanie” – podkreślili przedstawiciele lotniska.
Zgodnie z przepisami Prawa lotniczego (art. 87a) emitowanie wiązki lasera w kierunku statku powietrznego w sposób mogący oślepić pilota jest zabronione i podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku. W skrajnych przypadkach, gdy działanie może doprowadzić do katastrofy w ruchu powietrznym, grozi kara do ośmiu lat więzienia.
Aeroklub zaapelował o rozsądek i większą świadomość społeczną.
„Laser może uszkodzić wzrok nie tylko pilotowi, ale też przypadkowym przechodniom czy kierowcom. Bądźmy odpowiedzialni – jeśli widzisz lądujący samolot nie świeć w niego laserem, ale pomachaj mu, pilot na pewno to doceni” – czytamy w komunikacie. (PAP)
gru/ szb/ bst/ lm/