Szef MSZ Litwy o dronach Rosji nad Łotwą i Rumunią: nie do pomyślenia trzy lata temu, dziś to codzienność
To, co było nie do pomyślenia trzy lata temu, stało się codziennością - napisał w serwisie X minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis, odnosząc się do sobotniego incydentu, kiedy rosyjskie drony wleciały w przestrzeń powietrzną Łotwy i Rumunii.
"To, co było nie do pomyślenia trzy lata temu, stało się codziennością. Nic nie powinno wlatywać (w przestrzeń powietrzną) Ukrainy, Łotwy ani gdziekolwiek na terytorium NATO. Taka jest jednak nowa rzeczywistość, która zaistniała przez naszą bezczynność" – napisał Landsbergis. Zapewnił, że Litwa "będzie oczywiście wspierać swoich sojuszników w silnej odpowiedzi".
Rosyjski dron rozbił się w sobotę w rejonie miasta Rezekne (Rzeżyca) we wschodniej Łotwie. Według wstępnych danych maszyna wleciała w łotewską przestrzeń powietrzną z terytorium Białorusi. Łotewskie siły zbrojne podały, że wykryły wlot drona na terytorium kraju, monitorowały jego ruch i zlokalizowały miejsce katastrofy.
Wojsko i policja prowadzą dochodzenie w sprawie incydentu. Siły zbrojne Łotwy powiadomiły o nim państwa członkowskie NATO.
Również Rumunia poinformowała, że w nocy z soboty na niedzielę w trakcie ataku Rosji na Ukrainę rosyjski dron wleciał w rumuńską przestrzeń powietrzną. Trwa poszukiwanie maszyny.
Już wcześniej zdarzało się, że w przygranicznych regionach Rumunii w delcie Dunaju spadały fragmenty rosyjskich dronów. Według władz w Bukareszcie były to drony używane przez Rosję w atakach na Ukrainę, a Rumunia nie była celem ataku.
Komentarze