Przejdź do treści
Air Defender 23 - samoloty w locie (fot. Air Defender Media Team, Marcin Kurkus)
Źródło artykułu

Polscy lotnicy wzięli udział w ćwiczeniu Air Defender 23

W Niemczech zakończyły się 23 czerwca największe manewry lotnicze NATO od momentu zawiązania organizacji – Air Defender 23.

W tym dwutygodniowym przedsięwzięciu uczestniczyło około 10 000 ćwiczących i 250 statków powietrznych z 25 państw, w tym F-16 z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego, C-130  i C-295M CASA z 3 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego i żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej.

Ćwiczenia objęły między innymi symulację walk z wrogimi odrzutowcami i wsparcie powietrzne dla wojsk lądowych, a także przechwytywanie pocisków. Samoloty wojskowe pojawiły się nad Polską, Czechami, Rumunią oraz krajami bałtyckimi.

Jak mówi jeden z pilotów F-16, biorący udział w ćwiczeniu, "charakter Air Defendera jest dla polskich lotników o tyle wyjątkowy, że było to pierwsze ćwiczenie w 100% organizowane przez środki łączności takie jak VTC czy maile".

"W większości dotychczasowych ćwiczeń, takich jak Frisian Flag, czy Red Flag, ich uczestnicy są dyslokowani w jednym  miejscu, co  bardzo ułatwia proces planowania" – zaznacza pilot 31BLT i dodaje, że w przypadku takim jak podczas Air Defendera, sytuacja robi się nieco bardziej skomplikowana. 

"Jednak nie oszukujmy się, tak wygląda przyszłość" – dodaje. "Gdyby rzeczywiście wybuchł konflikt, to nie znajdziemy się magicznie ze wszystkimi naszymi sojusznikami w jednym miejscu. Tylko właśnie w taki zdalny sposób będziemy koordynować misje. To co przychodzi w ATO (air tasking order) będziemy przedkładać na  produkty i planowanie, ale zazwyczaj nie spotkamy się twarzą w twarz ani razu. Więc to przygotowuje nas do działania w normalnej rzeczywistości" – konkluduje oficer.

Air Defender 23 - F-16 w locie (fot. Air Defender Media Team, Marcin Kurkus)

(fot. Air Defender Media Team, Marcin Kurkus)

Kolejną specyfiką tego ćwiczenia – jak zaznacza pilot – było to, że jego obraz nie był tak łatwy do dostrzeżenia przez osoby postronne.

"Nie dochodziło do sytuacji, w której o konkretnej godzinie z jednego miejsca startowało kilkadziesiąt maszyn, jedna za drugą, co ma faktycznie duży rozmach. W ramach Air Defendera spotykaliśmy się w powietrzu w jednym miejscu, do którego dolatywaliśmy z różnych lokacji, a co za tym idzie obraz tego przedsięwzięcia mógł być zachwiany, gdyż wyglądało ono z pozoru jak każdy dzień lotny" – konkluduje pilot i dodaje, że co bardzo istotne, podczas Air Defendera piloci 31BLT mieli bardzo dużo możliwości tankowania w powietrzu, co jest dla nich zawsze niezwykle cennym doświadczeniem  i praktyką.

Air Defender 23 - samoloty w locie (fot. Air Defender Media Team, Marcin Kurkus)2

(fot. Air Defender Media Team, Marcin Kurkus)

Jak podkreśla pilot – "biorąc pod uwagę założenia Air Defendera, główną misją dla ćwiczących była zawsze misja DCA (Defensive Counter Air), jednak w ramach realizowanych zadań, ćwiczący mogli przetrenować wiele ciekawych elementów takich jak Comabat SAR, czy CAS, przez co ćwiczenie było niezwykle ciekawe i wymagające dla wszystkich jego uczestników. Ponadto niezwykle istotnym elementem Air Defendera była integracja z maszynami V generacji" – zaznacza.

Gospodarzem i liderem Air Defendera byli Niemcy, a jego cel to zapewnienie, że siły powietrzne NATO są wyszkolone i gotowe do wspólnego reagowania. Ćwiczenie rozpoczęło się 12 czerwca i było przedsięwzięciem planowanym od kilku lat. 

kpt. Anna Issel

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony