Mistrzostwa Andów - relacja z piątej konkurencji
Czekamy na wyniki, ale możliwe, że dzisiaj wygrałem. Konkurencję nam wyłożyli w niższe górki bo wystraszyli się niższej podstawy i chmur których przez ostatnie kilka dni nie było. Faktycznie po wykręceniu się na 3800m przed startem patrząc na północ można było mieć wrażenie, że zalega tam stratus. Nie było tak źle, można było spokojnie oblecieć tą samą trasę co wczoraj a tam gdzie lecieliśmy dziś było nawet bezchmurnie. Niestety w okolicy punktu nie nosiło ale wtedy wyprzedzili nas Chilijczycy i polecieliśmy za nimi, dookoła po niskich zboczach na zachodzie. Aha, nie wiedzieliśmy, czy to Rene i Carlos ale w zasadzie, jeśli zobaczy się tu jakiś szybowiec to można śmiało za nim polecieć, bo jest minimalna szansa, że leci on w inne miejsce niż Vitacura. A zwłaszcza coś o kształtach Ventusa. Potem udało się ich wyprzedzić.
Szybowiec miałem czysty, bez kamerek i od razu lepiej latał. Postanowiłem już ich więcej nie naklejać, bo ostatnio tylko jakieś uszkodzone pliki przywoziłem. Wytrzepało je chyba na tym ogonie.
Autor: Sebastian Kawa
skn.szybowce.pl
Komentarze