Przejdź do treści
Źródło artykułu

Blog Sebastiana Kawy: Szybciej niż na latającym dywanie

Tak niewiele upłynęło od czasów Fileasa Fogga, a jak zmienił się świat. Wprawdzie szybowiec w kontenerze płynął  do Kalkuty dłużej niż za czasów słynnego podróżnika i czeka go jeszcze trudna droga przez ludne a rządzące się swoimi regułami Indie, kręte serpentyny Nepalu i meandry instytucji celnych, to  ludziom łatwiej się mogą teraz  przemieszczać  niż bohaterowie bajek latający na dywanach.Wczoraj po południu Sebastian wraz z ekipą odleciał z Warszawy, a nim wstaliśmy oni  zdołali już odwiedzić Katar i wylądowali w Katmandu u stóp Himalajów. Dzięki sieci internetowej można było prześledzić oba etapy lotu. Powitał ich serdecznie i zaopiekował się nimi pułkownik Dipak Karki, który uczył się latania w Polsce pod okiem Tadeusza Franaszczuka z Mielca. Teraz sączą soczek na tarasie hotelowym, podziwiając góry lśniące w popołudniowym słońcu, bo tam było już  ono 5 godzin wcześniej. U nas pod Żarem też pięknie. Słońce rozpoczęło swą wędrówkę po błękicie, a jego promienie pięknie igrają i skrzą się na warstwie mgieł wypełniających szczelnie doliny. TK 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony