Przejdź do treści
Źródło artykułu

Linie biją się o pilotów

Przewoźnicy w Europie gorączkowo poszukują pilotów, zwłaszcza osób, które natychmiast mogłyby usiąść na fotelu kapitana samolotu.

Tylko Norwegian potrzebuje 600 wykwalifikowanych lotników, EasyJet w tym roku chce zatrudnić kolejnych 450. W najgorszej sytuacji jest jednak Rayanir, który też potrzebuje załóg do kokpitu, a brak jest tym bardziej dotkliwy, że piloci zaczęli masowo odchodzić z największej niskokosztowej linii w Europie.

Pierwsza transza odejść, to 140 osób, które tego lata przeszły do Norwegiana. Było to proste, ponieważ obydwie linie latają Boeingami, więc nie było potrzeb płacenia za kosztowne szkolenie. To spowodowało potężne kłopoty irlandzkiej linii, która miała dodatkowo problem, ponieważ musiała wysłać swoich pilotów na zaległe urlopy. Trzeba było odwołać 2 tys. lotów, odszkodowań i przekonać pracowników, by zrezygnowali z brania urlopów akurat w tym okresie. Nie obyło się bez typowych akcji prezesa Michaela O'Leary, który, jak zwykłe prosił, groził i obrażał.

Nie pomogły nawet obietnice wypłacenia bonusów wartych 10 tys. euro tym, którzy zrezygnowali, poszli do Norwegiana, a gotowi byliby wrócić. Kłopoty się nasilają, bo należąca do grupy Lufthansa linia Eurowings zachęca w ogłoszeniach prasowych niedoszłych pasażerów Ryanaira, by wybierali jej połączenia, bo nie będzie ich odwoływać...

Cały artykuł można przeczytać na stronie www.rp.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony