Przejdź do treści
Źródło artykułu

RIAT 2015 na gorąco - część II

Impreza w Fairford znana jako Royal International Air Tatoo to w Europie pokazy lotnictwa wojskowego. Mimo, że kryzys ekonomiczny dotarł i do Zjednoczonego Królestwa, i choć pokazy są mniejsze niż jeszcze 10 lat temu, to i tak robią ogromne wrażenie.

Pierwsza część fotorelacji Ryszarda Jaxy-Małachowskiego, z RIAT 2015.

Vulcan po raz ostatni

Niestety w sobotę i niedziele można było obejrzeć w locie, ten bombowiec okresu histerii atomowej, po raz nieostatni. Na pewno będzie jeszcze lot pożegnalny i przebazowanie do któregoś z muzeów, ale to już całkiem inna historia.

Spitfire i Hurricane w polskich barwach, aż milo popatrzeć. O tym Hurricane Mk XII dlapilota niedawno opublikowało artykuł. Wtedy można go było obejrzeć podczas przygotować, teraz oglądaliśmy go już w działaniu. Szkoda tylko, że nie poleciał razem z innymi samolotami historycznymi.

I znowu historia, ale to był już niemal koniec pokazu wspólny lot historycznego Spitfire i nowoczesnego Typhona, czyli Eurofightera, ale w specjalnym rocznicowym malowaniu z okazji 75. lecia Bitwy o Wielką Brytanię. Samoloty wykonały kilka manewrów, najpierw wspólnie, a potem w lustrzanym odbiciu, co pewien czas krzyżując tory lotu. Niestety większość tych atrakcyjnych manewrów musiało się odbywać w znacznie odległości od publiczności.

Po lądowaniu Typhoon przekołował przed publicznością utrzymując przednie koło w powietrzu, co zawsze wygląda atrakcyjnie.

Polski MiG zrobił ogromne wrażenie. Znakomity pokaz samolotu z 1 ELT z Mińska Mazowieckiego, bardzo dynamiczny i pokazujący na co stać ten samolot. Interesujący dynamiczny start, którego nie wykonał żaden z uczestników i lądowanie z podniesionym przednim kołem i spadochronem.

Na dodatek atrakcyjne malowanie okolicznościowe wykonane z inicjatywy Roberta Gretzyngiera zostało zauważone również przez komentatora, nawiązujące do świętowanej rocznicy.

A400M w barwach RAF. Jest to jeden z pierwszych egzemplarzy, który niedawno rozpoczął operacje w RAF.

Zespół Royal Jordanian Falcons to stały gość na RIAT. Przez wiele lat Król Jordanii, zresztą pilot, był patronem pokazów.

Grecki F-16 kryjący się pod kryptonimem artystycznym „Demo Team Zeus”. Ma bardzo atrakcyjne malowanie, ale sam pokaz raczej przeciętny. Poza tym wspomniane malowanie dało się ująć tylko raz, bo tylko raz pilot leciał skierowany do publiczności grzbietem przez dłuższą chwilę.

Dawno nie widziałem tego śmigłowca na pokazach, ale warto było. Zdjęcia niestety nie oddadzą dynamiki pokazu, ale pilot go wykonujący był najwyższej klasy. Niewątpliwie zna swój fach i jest w śmigłowiec wlatany. Dwa zdjęcia pokazują maszyne wykonującą zawrót bojowy oraz gwałtowne wznoszenie do tyłu. To tylko próbka tego co można było zobaczyć na żywo. Dla ułatwienia dodam, że oba zdjęcia zostały wykonane aparatem ułożonym poziomo i nie były w żaden sposób kadrowane. Ostatnie zdjęcie jedna ze sztuczek wykonywanych przez Chinooki. Śmiglowiec toczy po ziemi tylne koła, a przednie są atrakcyjnie uniesione do góry. Wszystkie manewry mogą być wykonywane dzięki nietypowemu układowi aerodynamicznemu tej maszyny.

Red Arrows, czyli klasa sama dla siebie. W klasycznym rombie, który jest ich wizytówką od lat i nowym układzie poziomej rozety wykonanej przez pięć samolotów i przecięciem torów lotu przez cztery samolotu. Atrakcyjne.

 

Czeski Mi-24 – dobry profesjonalny pokaz tego co może ta maszyna, choć na naszym zdjęciu bardzo statyczny tuż przed podejściem do lądowania.

Belgijski F-16 latał ładnie, ale ubarwienie choć okolicznościowe, było dyskusyjne. Niestety nie wszystkim się spodobało. Przeciwnie do samego pokazu.

V-22 jest stale ogromna atrakcją na wszelkich pokazach. Nito śmigłowiec, ni to samolot startuje pionowo jak śmigłowiec, a lata szybko jak samolot, potrafi zawisnąć w powietrzu niczym wielka ważka. A przy tym miło popatrzeć. Na razie zawsze są one pomalowane regulaminowo, ale pewnie niedługo pojawi się jakieś malowanie rocznicowe.

Zjednoczone Emiraty Arabskie to dla nas folklor. Człowiek z kobzą na tle Herkulesa wydaje się potwierdzać to przeświadczenie, ale oni traktują swoją służbę bardzo poważnie. Ze względu na odległość i problemy logistyczne ZRA jest zawsze reprezentowane przez duże samoloty transportowe.

Dwa razy to samo. Dornier Do-228 w wersji wojskowej z Niemiec i Holandii. Mimo, że producent zbankrutował kilkanaście lat temu same samoloty mają się całkiem dobrze i wszystko wskazuje na to, że polatają jeszcze kilka, a może kilkanaście lat.

Polska CASA, a za nią czeska.



JFS czyli F-23 tylko jako makieta, ale i tak wzbudzał ogromne zainteresowanie. Teraz nawet kilka minut przed zamknięciem bram lotniska stale stoi kolejka, aby zajrzeć do kabiny myśliwca.



Trzy rocznicowe Tornado z drugiej strony oświetlone zachodzącym słońcem, które nas uraczyło ostatnimi promieniami, ot tak na dowidzenia. Wcześniej przez parę godzin kryło się za chmarami znacznie utrudniając fotografowanie.



Red Arrows i Partulla Aguila odpoczywają do jutra, gdy odlecą wreszcie do domu.



Weterani też już śpią. Do zobaczenia na RIAT 2016 od 8 do 10 lipca 2016 r.

Tekst i foto: Ryszard Jaxa-Małachowski 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony