Przejdź do treści
Źródło artykułu

Z załogami W-3 Sokół szkolili się terytorialsi. Czego uczyli się od specjalistów powietrznego ratownictwa?

Przygotowanie lądowiska, odgrodzenie go od ruchu drogowego, zabezpieczenie przed wtargnięciem przypadkowych osób czy zwierząt – terytorialsi z Siedlec uczyli się, jak przygotować miejsce dla śmigłowca ratunkowego i współpracować z jego załogą, by akcja zakończyła się sukcesem. Zajęcia prowadzili żołnierze 2 Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Mińska Mazowieckiego.

Terytorialsi z 3 kompanii 53 Batalionu Lekkiej Piechoty w Siedlcach przeszli szkolenie z załogą śmigłowca W-3 Sokół z 2 Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Mińska Mazowieckiego.

Moi żołnierze są w trakcie szkolenia zaawansowanego, w ramach którego skupiamy się na kilku obszarach, wykorzystujemy przy tym uwarunkowania i specyfikę naszego rejonu odpowiedzialności. Są to przede wszystkim działania nieregularne, czyli patrolowanie rejonu na rzece z użyciem kajaków czy działania niekonwencjonalne – mówi por. Beata Noskowicz, dowódca 3 kompanii. Oficer podkreśla, że równie ważne ze względu na zdobywanie nowych umiejętności jest współdziałanie z wojskami operacyjnymi i układem pozamilitarnym. – Zajęcia z załogą W-3 Sokół wpisywały się w ten program – dodaje.

Porucznik Noskowicz zaznacza, że wiedza uzyskana podczas szkolenia może się przydać terytorialsom w każdym momencie, nie tylko na poligonie.

Możemy sobie wyobrazić wypadek na autostradzie, którego żołnierze są świadkami albo zostają o nim poinformowani, gdy znajdują się w pobliżu – mówi oficer. – Po takim szkoleniu będą wiedzieć, w jaki sposób zareagować, by ułatwić pracę załodze śmigłowca – dodaje por. Noskowicz.

Kpt. Kamil Słowiński, lekarz i członek załogi śmigłowca, przyznaje, że rzeczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy śmigłowiec wojskowy dyżurujący w ramach systemu SAR (search and rescue) jest wzywany do wypadków nie tylko lotniczych.

Zwykle są to sytuacje, gdy jest wielu poszkodowanych – przyznaje kpt. Słowiński. – Jedna z ostatnich takich akcji odbyła się w Chrcynnem pod Warszawą, gdzie samolot typu cessna uderzył w hangar pełen ludzi. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie nie ma wystarczająco dużo ratowników cywilnych i sprzętu – dodaje kapitan.

Oficer zaznacza, że najważniejszym zadaniem służb pracujących na ziemi jest przygotowanie lądowiska dla śmigłowca i na tym przede wszystkim skupili się w czasie szkolenia z terytorialsami.

Ogólna zasada dotycząca tego, gdzie możemy wylądować, jest prosta: musi to być miejsce bezpieczne – mówi członek załogi. – Lądowisko powinno się znajdować z dala od infrastruktury: budynków, latarni, słupów nadawczych, wszystkiego, o co moglibyśmy zaczepić podczas lądowania lub lotu na małej wysokości – wyjaśnia oficer. Jak tłumaczą eksperci z załogi, ważna jest również nawierzchnia lądowiska. – Musi być odpowiednio twarda, nie może być bagnista i zalesiona. Dobrym przykładem są szkolne boiska lub wielopasmowe drogi publiczne.

Teytorialsi podczas szkolenia dowiedzieli się, jak przygotować miejsce lądowania.

Trzeba je odizolować od ruchu drogowego, ale też zabezpieczyć przed wtargnięciem przypadkowych ludzi czy dzikich zwierząt – wyjaśnia por. Noskowicz. Takie miejsce trzeba również właściwie oświetlić. – Zadanie to zwykle wykonuje straż pożarna, która dysponuje odpowiednim sprzętem. Istotny jest też kontakt wzrokowy, który ktoś na ziemi powinien non stop utrzymywać z pilotem lub technikiem śmigłowca, tak by w porę ostrzec, że, na przykład, na teren lądowiska wtargnęło dzikie zwierzę. Mamy wówczas czas, by zareagować – mówi kpt. Słowiński.

(fot. WOT)

Podczas szkolenia terytorialsi zapoznali się również ze sprzętem ratowniczym, który znajduje się w wyposażeniu śmigłowca.

Załoga pokazała nam, jak się nim posługiwać. Mieliśmy możliwość przećwiczenia procedury pomocy poszkodowanemu, która obejmowała zabezpieczenie i umieszczenie rannego na noszach oraz wciągnięcie go na pokład śmigłowca – opowiada por. Beata Noskowicz.

Kapitan Kamil Słowiński przyznaje, że nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się współpracować z żołnierzami WOT-u podczas akcji ratunkowych. Natomiast 2 Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza oraz wojska obrony terytorialnej przeprowadzały wspólne akcje poszukiwawcze.

Co prawda taka współpraca podczas wypadku drogowego byłaby raczej efektem zbiegu okoliczności, ale już wspólne poszukiwanie zaginionych jest wpisane w zakres naszych działań – wyjaśnia kpt. Słowiński. – Zdarzyło mi się, że brałem udział w akcji poszukiwania zaginionego mężczyzny w terenie lesistym. Nasza załoga prowadziła działania z góry, a inne służby na ziemi – opowiada oficer.

Zapewnia, że przeszkolone przez nich osoby dokładnie wiedzą, w jaki sposób pomóc. Kiedy służbom na ziemi uda się odnaleźć zaginionego, który zwykle potrzebuje pomocy medycznej, są w stanie nie tylko wskazać miejsce lądowania, lecz także pomóc wciągnąć poszkodowanego na pokład.

Dobrze mieć wsparcie na dole, resztą zajmiemy się już na pokładzie śmigłowca – podsumowuje kpt. Słowiński.

53 Batalion Lekkiej Piechoty w Siedlcach wchodzi w skład 5 Mazowieckiej Brygady OT

Ewa Korsak

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony