Przejdź do treści
Wyniki ankiety: Gdybyś zobaczył taki opsi lądowiska ewidencjonowanego, to...
Źródło artykułu

Wyniki ankiety dotyczącej lądowisk. Jest nieźle, ale ciągle duża grupa, która ... Dodatkowo niektóre wpisy ciekawe

Znajomy pilot, przedsiębiorca i właściciel już kilku lądowisk zadzwonił któregoś dnia, z pytaniem: 

Założyłem lądowisko (ewidencjonowane) w bardzo atrakcyjnym miejscu (przypis redakcji: póki co, na prośbę właściciela nie publikujemy nazwy i lokalizacji). Udało się tego dokonać dzięki dobrym relacjom z mieszkańcami i gminą. Oczywiście, bardzo chciałbym, aby z tego wyjątkowego miejsca mogło korzystać wielu pilotów, ale z uwagi na długo i wytrwale budowane zaufanie sąsiadów i samorządu, obawiam się, że nagłe, masowe przyloty, mogą w konsekwencji odwrócić, awansem dany dobry stosunek mieszkańców do małego lotnictwa. Dodatkowo, z uwagi na lokalne uwarunkowania lądowisko jest raczej wymagające. Niestety z moich doświadczeń na innych swoich lądowiskach, wynika, że niewielu pilotów respektuje wymóg kontaktu przed przylotem, o czytaniu NOTAMów nie mówiąc. 

Ostatecznie, pytanie znajomego, brzmiało: Czy jest sens, aby w opisie lądowiska zrobić następujący zapis:

Lądowisko użytkowane wyłączenie przez Zarządzającego oraz jego specjalnych gości posiadających uprzednie zezwolenie. Lądowisko położone jest na terenie prywatnym i jest monitorowane. Każde nieuprawnione lądowanie i „low pass” stanowią naruszenie przepisów prawa lotniczego oraz prawa własności i będą zgłaszane władzom lotniczym oraz policji.

Mając doświadczenia, ze współpracy z wieloma zarządzającymi lądowisk w Polsce, stwierdziliśmy, że raczej nie potrafimy rzetelnie odpowiedzieć zadane pytanie. Dodatkowo, odkopaliśmy, ankietę: „Czy tak trudno zadzwonić przed lotem?” z lipca 2019 roku z której jasno wynika, że jest grupa pilotów która świadomie, nazwijmy to mocno „pakuje się w kłopoty”.

Ostatecznie i tym razem postanowiliśmy poprosić Was, naszych czytelników o pomoc. Opublikowaliśmy ankietę, w której oddaliście w sumie 421 zakwalifikowanych odpowiedzi. Bardzo za nie dziękujemy i zgodnie z obietnicą Wasze głosy zagregowaliśmy a ich internetowe źródło skasowaliśmy (czyli nie wiemy kto i jak oddał głos z jakiego IP adresu). 


Zanim jednak zaprezentujemy wyniki ankiety, o komentarz do samego zapisu, który właściciel lądowiska chce opublikować, poprosiliśmy, znanego w środowisku lotniczym prawnika, Mikołaja Doskocza o komentarz:

Zacznijmy od tego, że przepisy zawsze wymagają zgody na wykonanie operacji na lądowisku. Jest to bezwzględny przepis określony w art. 93 ust. 4 Prawa lotniczego. Natomiast w sytuacji, kiedy zgłaszający lądowisko oficjalnie komunikuje, że ogranicza wykorzystanie terenu (a ma do tego pełne prawo) – bezwzględnie musimy się temu podporządkować. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zadzwonić do zgłaszającego i uzyskać zgodę na lądowanie.

Warto mieć świadomość, że poza łamaniem dobrych obyczajów lub ewentualnymi roszczeniami ze strony zgłaszającego lądowanie czy wykonanie low-passa w podanej sytuacji naruszamy przepisy ruchu lotniczego. Konkretnie chodzi o minimalne wysokości lotu wynikające z SERA oraz rozporządzenia o zakazach i ograniczeniach lotów na czas dłuższy niż 3 miesiące. Przepisy pozwalają na zejście poniżej określonych wysokości w sytuacji wykonywania lądowania na lotnisku/lądowisku. Natomiast nie mając zgody zgłaszającego lądowiskiem nie może być mowy o wykonaniu lądowania innego niż awaryjne.

Wyniki ankiety – krótka analiza

W sumie oddaliście 421 kwalifikowanych głosów. Z uwagi na niewykluczające się pytania, w ankiecie można było zaznaczyć kilka odpowiedzi jednocześnie. 
Wnioski:
Jednoznacznie „Nie lecę” odpowiedziało średnio 33%. „Nie lecę, gdyż domyślam się, że właściciel lądowiska nie chce irytować mieszkańców” odpowiedziało 9%. „Sam mam lub zarządzam lądowiskiem i świetnie rozumiem ten zapis. Oczywiście go respektuje” odpowiedziało 5% i „Nie lecę, bowiem rozumiem, że takie nieodpowiedzialne zachowanie nas pilotów, prowadzi do znienawidzenia branży lotniczej wśród społeczeństwa” zaznaczyło 17% ankietowanych. W sumie oznacza to, że średnio (niezależnie od posiadanych uprawnień i doświadczenia) 64% pilotów raczej by nie poleciało i raczej nie podjęło by próby kontaktu celem negocjacji i otrzymania statusu „gościa specjalnego”.  Wyniki ankiety z podziałem na doświadczenie i posiadane uprawnienie lotnicze, zilustrowaliśmy poniżej.

Sami nie wiemy, czy cieszy czy nie cieszy fakt, że średnio aż lub tylko 63% pilotów zadzwoniłoby i zapytało o co dokładnie chodzi lub zadzwoniłoby, aby negocjować warunki przyloty.

Co do odpowiedzi na pozostałe pytania, to oceńcie sami. Pytań o buca i lotniczą arogancję nie wymyśliliśmy, tylko zapisaliśmy je na podstawie przejrzanych forów dyskusyjnych i profilów facebookowych.

Podsumowując, jest chyba nieźle ze świadomością, ale można jeszcze wiele poprawić. Pytanie, jak anonimowa deklaracja internetowa ma się do rzeczywistości, pozostaje otwarte. Jeśli możemy coś zasugerować, to proponujemy zawsze zadzwonić i zawsze sprawdzić dostępne źródła informacji (oficjalne i nieoficjalne) aby było bezpieczniej. Ale to chyba oczywiste i nie ma o czym przypominać. Przynajmniej większości! Wysokich i bezpiecznych lotów! Z drugiej strony wystarczy pewnie dwóch trzech pilotów dziennie aby wkurzyć mieszkańców. Więc chyba nie jest idealnie. 

 

Głosujący z podziałem na uprawnienia

Głosujący z podziałem na uprawnienia

Uśrednione wyniki głosowania, niezależnie od posiadanych uprawnień

Uśrednione wyniki głosowania, niezależnie od posiadanych uprawnień

Wyniki ankiety z podziałem na posiadane uprawnienia

Wyniki ankiety z podziałem na posiadane uprawnienia

Wasze "inne" propozycje:

  • Nie lecę, ale jakby mi zależało to zapytałbym na forum/facebook o to co to za lotnisko i jakie są praktyczne możliwości lądowania
  • Jeśli lecąc szybowcem to będzie jedyne w okolicy miejsce do lądowania z powodu braku termiki to wyląduję.
  • Zapytam o zgodę przed planowanym przylotem 
  • Zapoznam się z instrukcją operacyjną i zadzwonię do właściciela z pytaniem czy i na jakich warunkach zezwoli mi na lądowanie.
  • "Nie zapraszają - nie lecę. A za straszenie policją (nieuprawnione, skoro lotnisko jest ewidencjonowane) - w odwecie ban dla właściciela na odwiedzanie mojego lądowiska. Też jest monitorowane. Pozostałych zawsze serdecznie zapraszam! 
  • Jeśli nie ma strefy, która zabraniałaby przelotu to mogę wykonać lot NAD lądowiskiem zgodnie z minimalną wysokością lotu, ale ogółem jeśli mi zależy na lądowaniu to ustalę z zarządzającym w czym rzecz
  • Może nie "doniosę", ale dopytam w ULC, czy lądowanie/low pass na lotnisku "prywatnym" jest tożsame z "naruszeniem prawa lotniczego", bo coś mi tutaj śmierdzi
  • Jeśli mam potrzebę załatwienia czegoś w okolicy to zadzwonię do zarządzającego i się dowiem co i jak, może jednak można. Jak nie mam tam żadnego interesu to się nie pcham
  • Zwyczajnie zapytałbym o pozwolenie...
  • Zapytam jak zostać specjalnym gościem :)
  • Lotnisko Obajtka
  • Zaznaczając pierwszą odp "nie lecę" mam na myśli nie ląduję - ale jeżeli taki obiekt jest na mojej trasie, to w sąsiedztwie bez krępowania się przelatuję
  • Zadzwonię do właściciela i zapytam czy jest szansa dostać zgodę na przylot/lowpass
  • Jak nie mogę wylądować to nap….lam kamikaze mu w chatę. Jak to nie wystarczy do dodatkowo zrzuce mu obornik nad domem. Jeśli to nie pomoże to będę mu robić lowpassy o 5 rano codziennie nad jego zasranym domem. Mam takiego jednego ch…, ląduję i tak.
  • Co za dzban to wymyslil
  • W razie pytań zawsze dzwonię to nic nie kosztuje
  • Przecież to jest oczywiste, lądowiska są prywatne, zawsze należy spytać o zgodą zarządzającego, to samo tyczy się lotnisk użytku wyłącznego. W tym przypadku zarządzający ma prawo zadzwonić  na policję. Może czas zacząć edukować pilotów?
  • Zadzwonię do właściciela i poinformuję o zamiarze wykonania lotu.
  • Generalnie uważam, że słabo u nas z respektowaniem prawa własności na każdym poziomie, ale do szału doprowadzają mnie dziwne ograniczenia na lotniskach, zwłaszcza takie, które nie są jasno umotywowane i wyjaśnione. Dlatego starałbym się wyjaśnić via tel. 
  • Albo mam zgodę właściciela albo min.500 ft. alt. na przelocie
  • nie ląduje, jednakże jeżeli nie ma nad lotniskiem aktywnego TRA to low pass można zrobić.
  • Zadzwonię do właściciela i uzgodnię z nim lądowanie. 
  • Jak potrzebuje tam akurat lecieć to dzwonię do właściciela i pytam.
  • takie agresywne szczucie służbami spowoduje, że pilot dwa razy się zastanowi, zanim podejmie próbę lądowania nawet w syt potencjalnie niebezpiecznej np mało paliwa
  • Postaram się stać się specjalnym gościem właściciela, jeśli tak bardzo zależy mi lądowaniu tam.
  • Zadzwonię i zapytam czy zechce autoryzować mój przylot. Jeżeli nie to zrozumiem ale od tego momentu będzie obowiązywała zasada wzajemności i nie wydam zgody na ewentualny jego przylot na moje lądowisko
  • Just culture. Własne dobre wychowanie każe mi uszanować czyjąś prywatność. Tylko ważny powód życiowy uzasadniłby niepokojenie właściciela / administratora prośbą o zgodę na konkretny przylot w konkretnym celu.
  • Bombardowanie
  • Przykosiaczę na pełnej kur…e
  • A nie można po prostu zadzwonić i ustalić jak stać się "jego specjalnym gościem"?
  • Wyląduje i powiem że mi jeden iskrownik nie działał, rozejrze się zapale papieroska pogrzebie pod maską i polece dalej, podziękuje że mogłem skorzystać z tak pięknego lotniska 
  • Zadzwonię u poproszę o zgodę na lądowanie
  • Sprobuje nawiązać łączność przez radio, jak nikt się nie odezwie to kontynuuje podejście do lądowania.
  • po prostu zadzwonię i zapytam o możliwość ?
  • Sam jako operator małego lądowiska spotykam się z problemami wśród sąsiadów...wszystkie operacje wykonujemy na ograniczonej mocy starając się respektować antyhałasowe procedury.

Link do ankiety (już zamkniętej): https://dlapilota.pl/wiadomosci/polska/ankieta-calkowicie-anonimowa-gdybys-zobaczyl-taki-opis-ladowiska

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony