Wymyślona recenzja książki „Kłamstwo Smoleńskie? Cała prawda nie tylko o katastrofie”
Po przeczytaniu tej książki jestem wściekły. Wściekły bezradnością, jawnym łamaniem procedur przez decydentów, bylejakością i magicznym myśleniem że musi się udać. Co gorsza, nie ma wyciągania wniosków z incydentów i katastrof. Raporty Komisji trafiają do kosza lub są utajniane. Wartości takie jak ciężka i uczciwa praca, lojalność, zaangażowanie, honor znikają w odmętach cynizmu politycznego.
Sensem badania wypadków lotniczych jest dotarcie do przyczyn katastrofy. Stąd w systemie prawnym istnieje rozdzielenie badania przyczyn przez PKBWL od śledztwa prokuratorskiego. Innymi słowy lepiej aby nie zginęła kolejna osoba, lub kolejne 10, 100 czy więcej, niż ukarać winnego katastrofy, który zatai lub nie powie co było istotą tej pierwotnej katastrofy, wypadku czy incydentu. Niestety w Polsce, z przyczyn politycznych i finansowych, to rozdzielenie jakby przestało obowiązywać.
Mój nieżyjący dzisiaj Tata, powtarzał mi: "Paweł, lepiej być idiotą wśród królów, niż królem wśród idiotów". Zgadzam się i po latach nieco bym rozszerzył to powiedzenie, że najgorzej, to służbowo musieć być ekspertem dla idiotów. Tak mniej więcej w dwóch zdaniach zrecenzowałbym książkę.
Przepraszam również na wstępie za prywatną dygresje, ale chciałem się choć troszeczkę zrewanżować Maciejowi (jesteśmy na Ty) za jego biografię z pierwszych rozdziałów książki. Maciej Lasek nie boi się i wydaje się z pełną szczerością opowiada o swoich życiowych sukcesach i porażkach. Książka jest poniekąd biografią człowieka z pasją do latania który zderzył się z machiną bezwzględnej polityki.
A gdyby, wylądowali? Chociaż na chwilę...
Robert
Tak?
Udało się. Wylądowaliśmy.
Faktycznie, nie było łatwo, choć nie wierzyłem do końca.
Widzisz coś?
Nie, mgła dalej spowija pas. Chyba przyziemiliśmy trochę z boku i przed pasem. Podejście nieprecyzyjne, ale udało się. Grubo poniżej minimów.
He, pięciokrotne nie było minimów.
(...)
Arek
Co?
Coś cicho tam z tyłu.
Pewnie nie mogą uwierzyć, że daliśmy radę.
Robert.
Co znowu?
W sumie to nie wiem, czy był sens tak ryzykować. A gdyby nam się nie udało?
Arek, wyluzuj. Takie wypadki się nie zdarzają. Czy słyszałeś kiedyś o podobnej katastrofie?
W sumie tak. Tylko niestety polityka wmieszała się w wyjaśnianie przyczyn.
I co?
Nic, sprawa podzieliła naród. Powstały jakieś teorie spiskowe. To był samolot wojskowy. W konsekwencji pozmieniali procedury w wojsku, ale nie na długo. Wiesz, pańskie oko konia tuczy.
Ale przecież my mamy procedury
Wiem, tylko nikt ich nie przestrzega
Czasami się zastanawiam, czy to wszystko ma sens. U cywila, monitorują to wszystko. Symulatory, sytuacje awaryjne…
Jest taka teoria, że podobno ludzi ogarnia taka „niemoc”. Kontrolerzy boją się pod presją polityczną zamknąć lotnisko, piloci podejmują irracjonalne decyzje o podejściu do lądowania w warunkach pięciokrotnie gorszych od dopuszczalnych przepisami.
Czyli jakby źle wyszkoleni piloci spotykali się ze źle wyszkolonymi i niewłaściwie przygotowanymi kontrolerami. I jedni i drudzy działali pod presją.
Najdziwniejsze w tym wszystkim okazało się, że prawda o katastrofie nie miała żadnego znaczenia. Podobno jakaś polityczka stwierdziła, że liczy się Polska racja stanu. Innymi słowy tylko to co jest zgodne z polską racją stanu należy traktować jako prawdę. Reszta się nie liczyła, szczególnie niewygodne fakty.
O jakim wypadku mówisz?
O katastrofie w Smoleńsku
A to czasem nie my?
My
Książka nie powiela raportu, za to jest napisana w zgodnie z jego zasadami. Maciej Lasek nie wini pilotów. Obnaża system. Nie ocenia, stwierdza fakty.
Ale przejdźmy do recenzji. Przyznam, że po raz pierwszy nie mam pojęcia jak ją napisać. Bo jak napisać recenzje faktów?
Książkę czyta się bardzo lekko. Właściwie, gdyby nie inne obowiązki przeczytałbym ją na raz. Jest spójna i logiczna. Grzegorz Rzeczkowski, bardzo sprytnie prowadzi rozmowę. Chronologia wydarzeń jak u Hitchcocka. Wielu pilotów, szczególnie tych nie najmłodszych odnajdzie w biografii Macieja Laska wiele podobieństw. Aeroklub, badania w GOBLL we Wrocławiu, setki godzin czekania i czyszczenia kibli. Z drugiej strony szacunek i poważanie do instruktorów, starszych doświadczeniem. I podkreślam, wyraźnie, nie chodzi o to, że kiedyś to było lepiej, bo się nie płaciło. Nie płaciło się pieniędzmi, bo zaplata następowała w poświeceniu. Było inaczej. Nie było pieniędzy, było się na garnuszku aeroklubu, który z punktu widzenia państwa był wyłącznie wylęgarnią pilotów wojskowych. Jednak wolność latania rekompensowała szarość i beznadziejność. Może właśnie ta wolność tak kłuje w oczy, gdy niczym nie skrępowana napotyka na kłamstwo i obłudę.
Czytelnik znajdzie w lekturze książki wiele odniesień do innych wypadków, zdarzeń i incydentów. Pozna zasadę funkcjonowania Komisji, współpracy z policją i prokuratorami. Zrozumie na czym polegało wieloletnie budowanie zaufania do PKBWL i dlaczego to zaufanie zostało nadwyrężone. Momentami, czyta się tą książkę jak dobry kryminał.
Makiaweliczny Antoni, robi w Polsce co chce i jak chce. Maciej Lasek rozkłada na czynniki pseudo hipotezy ministra. Stosuje w tym celu swoje analityczne i poparte dowodami podejście. Przyznam, że ta część książki jest wybitnie interesująca.
Wszystkim, niezależnie od strony politycznej, wieku, nalotu, doświadczenia życiowego i lotniczego polecam lekturę tej książki. Warto.
Gdybym kogoś namówił do lektury, to książkę można kupić u nas w sklepie na lotnisku (Księżycowa 3/19) lub przez internet klikając w link.
Paweł Korzec
PS
W postkatastroficznej inscenizacji wykorzystano fragmenty książki „Kłamstwo Smoleńskie? Cała prawda nie tylko o katastrofie”.
Komentarze