Środowisko, a budowanie silnego rynku lotnictwa lekkiego
Zapraszamy do zapoznania się z zapisem wystąpienia Zbigniewa Kędziory, które miało miejsce na konferencji „Bariery Rozwoju Polskiego Lotnictwa”.
Zapis wystąpienia Zbigniewa Kędziory na konferencji „Bariery Rozwoju Polskiego Lotnictwa”.
Ogólnie o przemyśle lotniczym państwowym mówili moi przedmówcy. Tu nie będę się powtarzał. Ja się skupiam na przemyśle, którego klientami jesteśmy my jako osoby prywatne i niezależnie czy to jest samolot objęty nadzorem EASA czy też nie.
Środowisko, a budowanie silnego rynku lotnictwa lekkiego.
Dwa hasła kluczowe to: Atrakcyjność i łatwość dostępu.
Można to ująć jeszcze w następujące podpunkty :
- Ogólne łatwe i zrozumiałe przepisy.
- Moc i siła sprawcza środowiska.
- Kreowanie pozytywnego wizerunku.
- Sport jako promocja.
- Łatwy dostęp do informacji.
- Korzystanie z doświadczeń innych branż.
- Rynek jako motor promocji (producenci handlowcy szkoły lotnicze i inni).
Te punkty przenikają się nawzajem. Co wykażę dalej.
Atrakcyjność i łatwość dostępu. To są warunki brzegowe. Są one jak naczynia połączone. Zależne od siebie. Spełnienie ich generuje zapotrzebowanie a na to ma odpowiedzieć rynek czyli powstający przemysł.
Mówiąc o środowisku warto przypomnieć, że w Polsce nie ma jako takiej ogólnopolskiej organizacji skupiającej pilotów lotnictwa tz. ultralekkiego. Było kilka prób, ale się nie udało. Bardzo szkoda, że jej nie ma. Niemniej wierzę, że taka organizacja wkrótce powstanie bo jest bardzo potrzebna chodź by po to aby była sprawna łączność z pilotami z najdalszych zakątków kraju. Właściwa informacja, właściwy kontakt na czas, ma kolosalne znaczenie szczególnie w aspekcie bezpieczeństwa i profilaktyki w tym zakresie.
Ale do rzeczy.
Jak powstają różne formy aktywności pozazawodowych takich jak np. żeglarstwo latanie strzelectwo inne to państwo czuje się w obowiązku objęcia tego w jakieś ramy prawne. I słusznie. Tak jest wszędzie. Ale jak jest sprawne nie koniecznie duże środowisko i co ważne potrafi porozumieć się z administracją państwową, a ta nie staje okoniem i współpracuje, to te regulacje są prorozwojowe.
Korzystanie z doświadczeń innych branż.
Weźmy przykład z od żeglarzy. Żeglarstwo osiągnęło ogromny sukces, którego możemy tylko pozazdrościć. Żeglarstwo oraz pływanie na wszelkich jachtach jest dobrym przykładem bo tak samo jak lotnictwo lekkie służy głównie tylko wypoczynek rekreacja i dla sportu. Nawet technologia budowy jest podobna.
Polska jest potęgą w produkcji łodzi do tych celów w świecie. A dla czego?
Stało się tak bo w Polsce żeglarstwo jest atrakcyjne poprzez warunki przyrodnicze i kształtowanie przez media dobrego wizerunku, jako coś co jest nowoczesne, piękne, modne stylowe ogólnie fajne.
Druga sprawa co pomogło sportom wodnym to dostępność. Pod koniec ubiegłego wieku w znacznym stopniu zostały zmienione i złagodzone wymagania dotyczące uprawnień żeglarskich. Natychmiastowym efektem tego był nagły wzrost zapotrzebowania na jednostki pływające. Szybko powstały warsztaty w których budowano jachty, które potem przekształcały się duże wyspecjalizowane firmy.
Teraz polska jest poważnym eksporterem na rynki światowe. Zyski z tego eksportu liczone są w dziesiątkach milionów dolarów. Dodam ze ogólnie sport i rekreacja na wodzie to tez potężna towarzysząca infrastruktura . Mariny, plaże, pomosty, restauracje sklepy warsztaty naprawcze, produkcja specjalnych przyczep do wożenia tych jachtów, hotele i tysiące producentów różnych gadżetów. Podobno nawet produkcja instrumentów muzycznych na popularności żeglarstwa zyskała. Szanty stały się bardzo popularne, a prawie na każdym jachcie jest gitara albo przynajmniej flet. W chwili obecnej to już bardzo znacząca gałąź gospodarki. Ciekawostką jest fakt, że w Polsce obsługa administracyjna (taki żeglarski ULC) jest tak sprawny, że oprócz Polaków to wielu żeglarzy z całego świata korzysta z możliwości pływania pod polską banderą - ponieważ jest to najwygodniejsze. Np. na Bahamach można zobaczyć wiele jachtów z Polską banderą mimo ze to wcale nie Polacy. Czyli Polacy potrafią. Skojarzenia z Czechami są nie przypadkowe.
Moc i siła sprawcza środowiska.
Mówiąc o środowisku, na które składają się różnej maści hobbyści entuzjaści zapaleńcy - oni wszyscy razem mają duże wręcz kapitalne znaczenie. A dlaczego ? Bo od nich się wszystko zaczyna. Teraz jest pytanie. Co trzeba zrobić, aby ta grupa była jak największa inaczej mówiąc było dużo przyszłych klientów tego rynku.
Drugie pytanie. Jak poprawić dostępność do ogólnej informacji. Teraz takiej nie ma. Być może dlatego bo nie ma ogólnopolskiej organizacji która na swoich stronach by umieszczała takie informacje. Dziś niewiele można się dowiedzieć z zakładki „urządzenia latające” na stronach ULC. Szczególnie dla tych co chcieli by rozpocząć przygodę z lataniem.
Ale dobra informacja to też odczarowanie mitów, że latanie to tylko dla orłów, wybrańców narodu. W naszym społeczeństwie słowo „pilot” kojarzony jest co najmniej z pilotem Miga , teraz Efa - albo kapitana w Locie, no i gościa o jakieś wiedzy tajemnej. Nie. Pilotem w tym naszym lotnictwie może być przeciętny Kowalski i to jeszcze w okularach jak denka od musztardówek. To wszystko - to mity.
Ale tak jak u żeglarzy, dostępność też zaczyna się od dobrego prawa. Dobrych zrozumiałych czytelnych przepisów. Nieprzeregulowanych , nie nadmiernie restrykcyjnych.
Państwo musi skończyć z nieufnością do własnych obywateli. Nie traktować ich jako potencjalnych przestępców. Utarła się jakaś dziwna nie prawdziwa opinia, jakieś przeświadczenie, że Polacy to niby jacyś sami kombinatorzy i nie można im wierzyć. Nie - Polacy są tacy sami jak większość nacji w Europie. Niczym się nie różnimy. Nie jesteśmy ani lepsi ani gorsi.
Pilnie potrzeba nam przyjaznej kompetentnej sprawnej administracji. Takiej, co do której byśmy mieli pełne zaufanie. Takiej, z którą razem byśmy rozwiązywali problemy, a nie pod byle pretekstem ta administracja je tworzyła. Jeżeli to zaufanie będzie co raz podważane ze strony urzędu - czego przykładem są rozmywane ustalenia i obietnice po zlocie w Łomży - to tego zaufania nigdy nie będzie. Według mnie dochodzą ewidentne działania w celu skłócenia środowiska.
Minister Lasek w Łomży mówił o włączeniu różnych środowisk lotniczych do wspólnego kształtowania rzeczywistości prawnej.
Spotkanie w Łomży - fragment wystąpienia Macieja Laska
Z tym o czym mówił minister Maciej Lasek zgadzamy się w 100% To jest konieczność! Tylko żeby ta rada jak najszybciej powstała, bo jest pilnie potrzebna. W państwach gdzie przedstawiciele środowiska mają wpływ na rzeczywistość prawną i ta współpraca układa się dobrze, przemysł kwitnie i się rozwija.
Naprawa relacji administracja - środowisko to pilna teraz potrzeba, bo inaczej nie ma co marzyc o zbudowaniu silnego przemysłu. I jak mówił klasyk NICZEGO NIE BĘDZIE.
Trochę wyjaśnień co do pogłosek, że środowisko jest skłócone. To jest nie prawda. My jako zespół konsultacyjny ds. lotnictwa lekkiego organizujemy już po raz czwarty takie duże spotkanie koleżeńskie i nie widzę - aby koledzy jakoś pałali do siebie nienawiścią. Owszem były przypadki kolegów przeważnie w jakiś sposób zaangażowanych biznesowo i oni dopuszczali się pewnych nieuczciwych praktyk co wzburzało niezadowolenie. Ale większość tak jak my, którzy w żaden sposób nie są zaangażowani materialnie i nie aspirujący do jakiś stanowisk, latamy tylko sportowo hobbystycznie to nie mamy się o co kłócić. Pogłoski o skłóconym środowisku są dalekie od prawdy. Dodam tylko i przestrzegam że NIE DAMY SIĘ SKŁÓCIC i będziemy ujawniać wszelkie próby w tym kierunku i ich autorów.
Kreowanie pozytywnego wizerunku.
Powszechny wizerunek ukształtowany przez media przeciętnego fana lotnictwa nie kojarzą się z uśmiechniętą twarzą na tle pięknej maszyny. W podświadomości społecznej to najczęściej wypadek. A jak już żywy pilot to ten, który przeżył. Albo jakiś amator konstruktor coś tam dłubiący śrubokrętem. Z takim wizerunkiem to daleko nie zajedziemy. To nie sprzyja budowaniu dużego silnego środowiska. Na bazie tylko zawziętych tak jak my, którzy pomimo licznych przeciwności i podkładania nogi - rynku się nie zbuduje, bo po prostu jest nas za mało. W państwach bardziej rozwiniętych lotniczo i ogólnie, tam latanie rekreacyjne jest jedną z wielu aktywności. Narciarstwo, muzyka, turystyka, latanie i pływanie - tam idą w parze. Jakoś sobie z tym wszystkim ludzie radzą. Bo nie są tak zaabsorbowani swoim lataniem tak jak my. Tym samy baza potencjalnych klientów przemysłu jest dużo większa.
Przyglądam się z uwagą tym ludziom, którzy chociażby przychodzą na moje lotnisko - zainteresowani lataniem Wniosek jest taki. To nie są ludzie z ambicjami zostania pilotem zawodowym, a nawet nie chcą być od razu asami przestworzy. To są ludzie już życiowo ustabilizowani więc już nie za młodzi. Też nie są jacyś bossowie finansjery. Przeciętni, ale aktywni. Może realizują swoje młodzieńcze marzenia albo kiedyś mieli okazję się przelecieć i im się to po prostu spodobało. Ale przeważnie są bardzo otwarci na nowości , na różne inne aktywności. Nie chcą po prostu przesiedzieć życia przed telewizorem z puszką piwa w ręku.
Kwestia teraz jak pozyskać te osoby, aby ich nie przestraszyć na samym początku. Teraz jak im opowiadam o rzeczywistości, o tych problemach to im się włos jeży na głowie. Przecież wszelkie rozporządzenia są mało czytelne i nie zrozumiałe - chociażby ostatnie najnowsze, z tego roku o klasyfikacji statków powietrznych. Na domiar złego są one gotowym prezentem dla firm ubezpieczeniowych no i oczywiście prokuratora. Zasada daj mi pilota, a kij w tym gąszczu przepisów na niego się znajdzie.
Promocja.
Mam wrażenie, że większość z nas, w tym także nasi zduszeni przepisami rodzinni producenci sprzętu lotniczego nie bardzo rozumieją na czym to polega. Organizowanie pikników lotniczych, których nawet jest sporo w skali kraju są przeważnie pretekstem aby na miejscowej ludności zrobić jak największą kasę. I to wręcz na wyścigi. Rozumiem, że w tym wypadku kluby stowarzyszenia potrzebują finansów na utrzymanie lądowisk i hangarów. Natomiast duże pokazy jak Radom, Giżycko czy Suwałki są, ale trochę przypominają odpusty ze straganami . W niektórych rejonach Polski mimo, że są organizowane od wielu lat to i tak nie przełożyło się to w żaden sposób na rozwój lotnictwa lekkiego. Tam środowisko lotnicze się nie zwiększyło, nie przybył żaden samolot. To wcale nie oznacza, że przekreśla sens ich organizacji bo są też inne cele społeczne. Ale biorąc doświadczenia innych państw chociażby Anglii gdzie jest bardzo dużo klubów - to raczej bezpośredni kontakt z latającymi, łatwość dostępu no i promowanie pozytywnego obrazu jak w żeglarstwie - odgrywa ważniejszą rolę niż ilość organizowanych dużych imprez lotniczych. Mam wrażenie, że na niektórych lotnictwo i piloci są tam tylko takim pretekstem i magnesem aby straganowo odpustowy biznes dobrze się kręcił. Nic więcej.
Są pozytywne wzorce na świecie. Takim przykładem jest największy zlot prywatnego lotnictwa nie zawodowego w Oshkosh na świecie, organizowanego przez Amerykańską Federację Lotnictwa Eksperymentalnego. Tam dla zainteresowanych lotnictwem jest wszystko. Od wystaw producentów po prelekcje na różne tematy teoretyczne jak np. aerodynamika, przepisy, meteorologia po liczne warsztaty gdzie pod okiem instruktora można nauczyć się np. naprawy poszycia skrzydła albo obsługi silnika, a nawet spawania rurek do kratownicy. Po kilku dniach wyjeżdża się mocno pogłębioną wiedzą i nowymi praktycznymi umiejętnościami.
Aspekt ekonomiczny. Oshkosh.
W kilkunastu potężnych halach wystawowych. Setki firm produkujących nie tylko różnisty sprzęt do latania od motolotni, paraglajtów samolotów ale i też różnych gadżetów od hełmów słuchawek transponderów koszulek po rękawiczki i nawet skarpetki z motywem lotniczym. Dosłownie wszystko. Być może nie jest to dużo w ogólnym budżecie Stanów, ale mimo wszystko daje pracę setkom tysiącom ludzi, a wielkość tego przemysłu i całej otoczki szacuje się w miliardach dolarów. A pokazy to są przy okazji, a nie głównym celem. Życzyłbym sobie aby w Polsce choćby ułamek tych miliardów był.
Sport jako promocja.
W obecnym wydaniu też nie jest najlepszą promocją. Co z tego, że polscy piloci przywożą garść medali. Niedawno Aeroklub Polski chwalił się ile to medali zdobyto w 2024 roku. Podejrzewam, że nawet tu - teraz na tej sali nie znajdzie się nikt co by wiedział za co te medale. A przecież jesteśmy lotnikami. Co z tego ze Sebastian Kawa po raz 18 został mistrzem świata i uzyskał unikalny złoty medal FAI. Kto o tym wie po za nami. Ale to ze latał nad molem w Sopocie, o tym ze latał nad Himalajami - już wiedzą wszyscy. Wszystkie media o jego wyczynach bębniły. Nawet moja żona, która nie interesuje się lotnictwem, wie o tym. Wygląda na to, że Sebastian znalazł świetny sposób na promocję lekkiego lotnictwa! I wcale nie miał zamiaru się zabić.
Ja nie twierdzę, że trzeba zaraz latać nad Himalajami i molem w Sopocie, ale przyznam, że dla mnie żenujące jest jak nasi mistrzowie chwalą się medalami, stojąc na podium. Tylko, że oprócz garstki ich kolegów którzy też startowali w tych zawodach, nikogo więcej tam nie ma. To tak jakby Iga Swiątek dostała medal w zaciszu gabinetu, a mecz odbywał się w głębokiej dżungli afrykańskiej. Może nawet i bardzo dobry - i co z tego. Nic.
Wielokrotnie uczestniczyłem w pokazach w Góraszce. Rozmawiałem z dziennikarzami, którzy powiedzieli mi tak: Nie wierzcie w to, że media czekają tyko na to jak ktoś się zabije. To nie prawda. Media nie chcą pokazywać latających skrzynek. Potencjalny widz przed telewizorem lub czytelnik prasy musi wiedzieć o co chodzi w tych latających zawodach. Media chcą pokazać twarze zwycięzców, bohaterów, emocje związane z zawodami. No i oczywiście oklaskiwanych i podziwianych mistrzów przynajmniej przez garstkę widzów. Bo jeżeli nikogo to nie interesuje – to po co mają pokazywać.
Rynek jako motor promocji
Jestem umiarkowanym optymistą. Być może w niedalekiej przyszłości nasze wspólne działania wymuszą pozytywnie zmiany w administracji państwowej. Natomiast jeśli nie to wszelkie nasze wysiłki będą warte co psu na budę. Jeżeli w jakimś stopniu nasze wspólne działania przyniosą pozytywne zmiany, o które walczymy - to może w tedy wspólnie razem, my jako środowisko pod przywództwem podkreślam przywództwem producentów i innych zaangażowanych w ten biznes, - siądziemy, zastanowimy się jak zacząć właściwie promować lotnictwo lekkie. Tak aby dało to wymierne korzyści. Może trzeba skorzystać z doświadczeń innych podobnych dziedzin. Być może trzeba będzie skorzystać z fachowców od promocji.
W świecie jest tak, że znaczący producenci wymuszają na związkach sportowych zmiany w regulaminach aby to było bardziej emocjonalne, bardziej widowiskowe. I to jest dwustronna korzyść: dla sportu bo ma pieniądze i dla biznesu bo ma klientów.
Na koniec - mam pytanie do władz - czy jesteście gotowi na zmiany? Jak mówi prezes Kotwica - żeby w samym urzędzie przedstawiciele środowiska przejęli część zadań. I jak mówił minister Maciej Lasek, razem wziąć się za ręce i wznieść polskie lotnictwo na nowe wysokości.
Spotkanie w Łomży - fragment wystąpienia wiceprezesa Andrzeja Kotwicy
Podsumowanie:
Przyszłość lotnictwa lekkiego w Polsce zależy od zdolności administracji do otwarcia się na współpracę i stworzenia przyjaznych, przejrzystych przepisów. Tylko dzięki dialogowi i wspólnym działaniom możemy przełamać biurokratyczny impas i sprawić, że nasz sektor nie będzie już muzeum przeszłości, ale dynamicznym hubem innowacji i rozwoju.
Czytaj również:
PFL: Tomasz Siembida „Polski sektor lotniczy na tle Europy”



Komentarze