Przejdź do treści
Źródło artykułu

Spadochroniarze NATO desantują się w Polsce

Największe manewry wojsk powietrznodesantowych NATO odbędą się w Polsce. Na początku czerwca nad Toruniem pojawi się około 30 samolotów, z których desantuje się 2 tys. żołnierzy. Będą np. zdobywali most w centrum miasta. W ramach ćwiczeń „Swift Response” wspólny trening z polską 6 Brygadą przejdą m.in. Amerykanie i Brytyjczycy.

Do tego wydarzenia przygotowujemy się już kilka miesięcy. Ćwiczenia „Swift Response” będą największą od kilkudziesięciu lat operacją powietrznodesantową przeprowadzoną w naszym kraju – mówi kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6 Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie. Manewry wojsk powietrznodesantowych NATO zostaną podzielone na dwa etapy. Pierwszy będzie rozegrany w Polsce, drugi – na terenie Niemiec. Szacuje się, że w szkoleniu weźmie udział ogółem około 5 tys. żołnierzy.

Wojskowi do akcji ruszą już za kilka tygodni – w nocy z 5 na 6 czerwca. Na początek, na poligonie Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu, desantuje się tzw. grupa awangardowa 6 Brygady Powietrznodesantowej. Będą to żołnierze z kompanii zabezpieczenia desantowania, pododdziały rozpoznawcze i inżynieryjne. – Z pokładu samolotu C-295M CASA, lecącego na wysokości 4 tys. m, desantują się skoczkowie wyposażeni w spadochrony AD-2000. Zadaniem żołnierzy będzie przygotowanie zrzutowiska do przyjęcia sił głównych. Będą musieli także prowadzić rozpoznanie i zabezpieczyć teren przed przenikaniem oddziałów przeciwnika – opowiada kpt. Marcin Mikołajewski, szef zespołu zabezpieczenia spadochronowo-desantowego z 16 Batalionu Powietrznodesantowego. Razem z „awangardą” w tandemach wyskoczą także JTAC-y, czyli żołnierze, którzy naprowadzają lotnictwo bojowe na cele naziemne.

Scenariusz ćwiczeń zakłada, że jeden z krajów sojuszniczych został zaatakowany. Wobec takiego zagrożenia NATO kieruje do działania siły szybkiego reagowania, czyli pododdziały, które w krótkim czasie można przerzucić drogą powietrzną – wyjaśnia kpt. Marcin Gil.

Kulminacyjny moment operacji będzie 7 czerwca. Wówczas nad toruńskim poligonem pojawi się około 30 samolotów transportowych, m.in. polskie C-130 Hercules, C-295M CASA oraz amerykańskie C-17 Globemaster. Z pokładu transportowców w ciągu dwóch godzin desantuje się 2 tys. żołnierzy. Będą to Amerykanie z 82 Dywizji Powietrznodesantowej, którzy na ćwiczenia przylecą prosto z Fortu Bragg w Północnej Karolinie, Brytyjczycy z 16 Brygady Desantowo-Szturmowej oraz żołnierze 16 Batalionu Powietrznodesantowego. – Zanim na zrzutowisku wylądują pierwsi żołnierze, Amerykanie zrzucą z pokładu C-17 haubice. Kilkanaście minut później przylecą polskie Herculesy i rozpocznie się desantowanie – mówi kpt. Mikołajewski. – W kilkuminutowych odstępach na niebie pojawi się dziewięć Globemasterów i dwa brytyjskie Herculesy. Chwilę później z pokładu dziesięciu C-295M desantuje się nasz batalion powietrznodesantowy – dodaje.

Spadochroniarze podkreślają, że przeprowadzenie tak skomplikowanej operacji wymaga doskonałej koordynacji sił. To wyzwanie dla lotnictwa transportowego i spadochroniarzy. – Żołnierze muszą wiedzieć, jak się zachować w samolocie, w trakcie desantowania i już na zrzutowisku, by jak najszybciej połączyć się w pododdziały i ruszyć do dalszych zadań – mówi kpt. Gil.

Ich celem będzie opanowanie oddalonego o 17 km mostu na Wiśle. Gdy do niego dotrą, zmierzą się z przeciwnikiem (w tę rolę wcieli się 18 Bielski Batalion Powietrznodesantowy wyposażony w wozy HMMWV). – Naszym zadaniem będzie zdobycie półkilometrowego mostu w centrum Torunia i utrzymanie go do czasu przybycia kolumny transporterów Stryker z 2 Regimentu Kawalerii USA – wyjaśnia rzecznik 6 Brygady. Przejazd amerykańskich wozów odbędzie się w ramach organizowanego po raz drugi w naszym kraju Marszu Dragonów. Transportery USA będą się przemieszczać w tym czasie z niemieckiego Vilseck do bazy Tapa w Estonii.

W drugiej części ćwiczeń „Swift Response”, która będzie rozgrywana w Niemczech do 24 czerwca, wezmą udział Amerykanie, Hiszpanie, Belgowie, Niemcy, Francuzi, Włosi, Holendrzy, Portugalczycy i Polacy. Do Niemiec ruszy grupa powietrznodesantowa z 6 Batalionu z Gliwic, która na czas manewrów wejdzie w podporządkowanie amerykańskiej 82 Dywizji.

Ćwiczenia „Swift Response” odbywają się co roku, by potwierdzić zdolność sił Sojuszu do natychmiastowej reakcji i wspólnego działania w razie pojawienia się sytuacji kryzysowej w Europie. Polska w manewrach bierze udział po raz drugi. Przed rokiem w operacji powietrznodesantowej Sojuszu uczestniczyło około 5 tys. wojskowych z 11 krajów. Polską stronę reprezentowali żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej (z batalionów w Gliwicach i Bielsku-Białej). Spadochroniarze szkolili się na terenie Niemiec i w Rumunii.

Magdalena Kowalska-Sendek

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony