Pożegnano III zmianę PKW Turcja. W jej składzie są głównie żołnierze Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej
Będą patrolować wody Morza Śródziemnego pomiędzy Turcją a Cyprem, zbierać dane na temat pojawiających się tam okrętów spoza NATO i statków podejrzewanych o przemyt – dziś rano, po uroczystym pożegnaniu na lotnisku 43. Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni-Babich Dołach, do bazy w tureckim İncirlik odlecieli żołnierze III zmiany PKW Turcja. W natowskiej inicjatywie TAMT Polska bierze udział od wiosny ubiegłego roku.
– Mamy w kontyngencie doświadczonych żołnierzy. Większość lotników była już na dwóch, trzech misjach. Realizowali zadania nad Morzem Śródziemnym. Wiedzą, jaka jest specyfika działań w tym rejonie świata – mówi kmdr ppor. Tomasz Kozłowski, dowódca III zmiany PKW Turcja.
Dziś dowodzony przez niego kontyngent odleciał do bazy İncirlik, gdzie przez najbliższe pół roku będzie pełnił misję w ramach natowskiej inicjatywy TAMT. Polega ona na patrolowaniu z powietrza wód Morza Śródziemnego, które stanowią element południowej flanki NATO. Do zadań przygotowywali się przez kilka ostatnich miesięcy. Szkolenie zwieńczyła certyfikacja, która odbyła się w bazie lotnictwa morskiego w Siemirowicach.
– Podczas sprawdzianu największy nacisk położony został na lot patrolowo-rozpoznawczy. Odpowiadał on zadaniom, które będziemy wykonywać w Turcji – wspomina kmdr ppor. Kozłowski.
Zgodnie ze scenariuszem załoga patrolowo-rozpoznawczej Bryzy dostała polecenie, by zebrać jak najwięcej informacji o jednostce, która pojawiła się na polskich wodach Bałtyku. Lotnicy zgromadzili wiele materiałów, a po powrocie do bazy opracowali dokumentację. Certyfikacja została zaliczona.
Przez najbliższe dni żołnierze III zmiany będą współdziałać z kolegami, którzy służą już w İncirlik. – Chodzi o płynne przekazanie obowiązków. Czekają nas więc loty adaptacyjne, musimy się też dokładnie zapoznać z sytuacją panującą w rejonie naszego działania – wyjaśnia kmdr ppor. Kozłowski. Zaraz potem odpowiedzialność za powierzone Polsce zadanie przejmie III zmiana kontyngentu.
Tymczasem powoli dobiega końca służba II zmiany PKW Turcja. Do tej pory załogi spędziły w powietrzu 140 godzin. – Z bazy İncirlik startujemy dwa, trzy razy w tygodniu i kierujemy się nad Morze Śródziemne, w rejon pomiędzy Turcją a Cyprem – wyjaśnia pilot-dowódca załogi, który służy w kontyngencie (póki jest na misji, nie można podawać jego nazwiska ani stopnia). – Misje trwają zwykle ponad trzy godziny – dodaje.
Lotnicy obserwują akwen i zbierają dane na temat znajdujących się tam okrętów spoza krajów NATO, a także statków podejrzewanych o przemyt. Sporządzają dokumentację fotograficzną, a jednostki cywilne wywołują przez radio, by zweryfikować oficjalnie podawane przez nie informacje o celu podróży czy ładunku. Potem materiały trafiają do MARCOM-u, czyli Sojuszniczego Dowództwa Sił Morskich NATO, gdzie zajmują się nimi analitycy.
Loty często odbywają się w rejonie zakłóceń elektromagnetycznych. – W takich sytuacjach wykorzystujemy wiedzę zdobytą podczas szkoleń – przyznaje pilot. Problemem bywa też pogoda. – Część służby naszej zmiany przypadła na zimę. Doświadczyliśmy burz, ulewnych deszczy. Wiosną z kolei zrobiło się bardzo gorąco. Podczas kilkugodzinnych misji w niewielkiej kabinie samolotu wysokie temperatury są mocno odczuwalne – tłumaczy nawigator. Za kilka tygodni żołnierze zameldują się w kraju.
Polski kontyngent w Turcji liczy około 60 osób. Wywodzą się one przede wszystkim z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Żołnierze mają do dyspozycji samolot Bryza. Polacy służbę w İncirlik rozpoczęli w kwietniu ubiegłego roku. Tym samym dołączyli do natowskiej inicjatywy TAMT (z ang. Tailored Assurance Measures for Turkey), której początki sięgają 2015 roku. Polega ona na wzmocnieniu kontroli południowych granic Turcji, które jednocześnie są zewnętrznymi granicami Sojuszu. To reakcja na przedłużającą się wojnę w pobliskiej Syrii, gdzie swoje przyczółki tworzy Rosja, i ciągle niestabilną sytuację w Iraku. Do tej pory polscy lotnicy wykonali w rejonie loty patrolowo-rozpoznawcze, które łącznie trwały 325 godzin.
Łukasz Zalesiński
Komentarze