Przejdź do treści
Port Lotniczy Gdańsk - widok z góry na terminal i pas nocą (fot. airport.gdansk.pl)
Źródło artykułu

Ogromne ceny prądu zjadają zyski polskich lotnisk

Skokowo wzrastające ceny prądu powodują, że sytuacja finansowa polskich portów lotniczych zamiast polepszać się, zaczyna się stopniowo pogarszać. Tegoroczne rachunki za energię elektryczną, jakie porty będą musiały zapłacić, są kilkukrotnie większe niż rok wcześniej, a rząd w żaden sposób nie pomaga ograniczyć wzrostu wydatków.

Lotnisko we Wrocławiu płaciło za prąd 4 mln złotych, teraz musi zapłacić aż 16. Prezes Kuś nazywa wzrost „dramatycznym”. Krakowskie lotnisko zapłaci kilkukrotnie większy rachunek. Port w Gdańsku zamiast 11,9 mln złotych, za prąd zapłaci aż 21,5 mln. W jeszcze gorszej sytuacji są najmniejsze lotniska w Polsce, które nigdy nie prowadziły rentownej działalności. Czy wzrost opłat lotniskowych będzie lekarstwem?

Rozpoczęty ponad dwa tygodnie temu 2023 r. miał być pierwszym pełnym rokiem po pandemii koronawirusa, w którym branża lotnicza odzyska utracone przez restrykcje i ograniczenia w podróżowaniu wyniki tj. liczbę wybierających podróż lotniczą pasażerów, przychody z działalności lotniskowej, jaki i tej pozalotniczej, ale przede wszystkim przedstawiciele branży będą mogli osiągane zyski przeznaczać na inwestycję.

Niestety nowy rok nie będzie do końca tak wyglądał. Oczywiście, lotniska będą osiągać coraz lepsze wyniki pod względem liczby obsługiwanych pasażerów, zwiększać się będą dochody, ale zyski czy posiadane oszczędności będą musiały zostać przeznaczone na pokrycie rachunków za energię eklektyczną. Rachunki za prąd, jakie otrzymują polskie porty lotnicze za 2023 rok, są kilkukrotnie większe niż te, które lotniska zapłaciły w roku ubiegłym, nie mówiąc już o latach wcześniejszych.

Z kilkukrotnie większymi rachunkami za energię elektryczną będą musiały się zmierzyć się wszystkie działające w Polsce porty lotnicze, zarówno te duże, jak i małe. Wzrost cen prądu obejmie więc Lotnisko Chopina, większe lotniska regionalne, takie jak m.in. Katowice, Kraków, Gdańsk. Ale także te małe porty, np. Lublin czy Olsztyn, które z powodu małej oferty lotniczej nie prowadziły nigdy działalności rentownej. Dobrym przykładem jest port Olsztyn-Mazury, który od momentu inauguracji swojej działalności nie zanotował żadnego zysku, a rocznie samorząd dopłaca około 20 mln złotych, aby port mógł być operacyjny.

Cały artykuł czytaj na stronie www.rynek-lotniczy.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony