Przejdź do treści
Źródło artykułu

Odkopać się

Odkopać się

Sobotni poranek. Za oknem 30 cm puchu … i sypie. Intensywnie sypie. Nastolatek pokazuje mi zdjęcia ze sparaliżowanego przez atak zimy lotniska w Monachium. Spektakularne foty dużego samolotu pasażerskiego, który miał zawieźć pasażerów na szczyt klimatyczny w Dubaju, ale przymarzł na płycie lotniska, smutne zdjęcie Cessny Citation przechylonej na ogon pod naporem śniegu. „Tata, to działajmy.” - Syn pokazuje mi zaspy śniegu za oknem. 

Przy śniadaniu ustalamy plan działań; na zewnątrz cały czas sypie intensywnie.

Po pierwsze: przebić się przez metrowe zaspy i dotrzeć na nasze lotnisko. Po drugie: RWY.  Po trzecie: TWY. Po czwarte: APRON. Po piąte wyjazdy z hangarów. 

Brniemy mozolnie na lotnisko. Nasz sprzęt dyszy, boksuje, ale daje radę. Zastajemy pas całkowicie zasypany. Metrowe zaspy nawiane przez północny wiatr. Będzie się działo. 

Sprzęt na lotnisku to podstawa. - Zabawki dla małych i dużych chłopaków. Cały rok czekamy na ten poranek! To nasz czas. Żona zostaje w domu i kręci z politowaniem głową, a my w naszym żywiole. 

Zabawa na całego!

Odkopać się - Tomasz Major

Jest śnieg – jest zabawa

Wyznaczamy pierwszy, środkowy ślad. Stopniowo poszerzamy RWY. 

Po godzinie jesteśmy odgarnięci z grubej warstwy śniegu. News z Balic: Międzynarodowy port lotniczy zamknięty! 

Teraz czas na prawdziwą zabawę dla chłopaków. – Gaz do dechy i z prędkością 60km/h rozkurzamy resztki śniegu. Następnie TWY i APRON. Po kolejnej godzinie wracamy do domu i jemy obiad rechocząc podczas lektury newsa z Balic: „u Was to zdecydowanie bardziej profesjonalnie wygląda, niż tutaj”.

Wieczorem powtórka, cała godzina zabawy w puchu. Zapalamy wszystkie światła na lotnisku. W śnieżycy wygląda ono jak stacja polarna na Antarktydzie. 

Odkopać się - Tomasz Major

W niedzielę kolejny, godzinny, rajd pługiem po RWY i TWY. Wszak my nie czekamy do końca opadu. Odgarniamy na bieżąco, nawet kilka razy jak w ubiegły weekend. Cała akcja to w sumie 4h netto i koszt ok. 80 PLN, tyle na paliwo poszło.

Zabawa była przednia! Tata i syn. Dwóch chłopaków. Odgarniamy Nasze Lotnisko. Nasze dzieło. 
Nasz skarb. 

No to fru!

Poniedziałek rano: syn biegnie do szkoły i woła: „Tata, baw się dobrze!”. Ostatnie telefony służbowe, odwołuję wszystkie spotkania. „Będę wieczorem. I jutro będzie tak samo. Nie ma mnie dla nikogo.” – informuję żonę. Żona rozumie, ponieważ też ma swoją wspaniałą pochłaniającą ją pasję. 

To są te dwa moje dni początku grudnia. Stratocumulus blokuje wilgoć. Widzialność 2500m. Dzwonię na Balice na IMGW i pytam, dlaczego w tych porannych TAF-ach porannych taki brak optymizmu. „A właśnie puściłam nowy TAF, od 9 powinno być dobrze. Może trochę zbyt optymistycznie, zobaczymy jak będzie…”. – uśmiecha się przesympatyczna pani. Widzialność za oknem 2000m, ja też optymistą jestem, spakowany już od pół godziny. 

Przebijam się quadem na lotnisko. Wczorajszy ślad zasypany – wietrzysko nawiało śnieg. Jeszcze mgła, ale … oto pierwszy prześwit słońca nad hangarem! Teraz już szybko, brama, hangar, przegląd, walk around, grzanie, zrzucam polar, włączam podgrzewanie siedzeń, gaźnika i nawiew ciepłego powietrza na szybę i do kabiny. Rzut oka na Metar Krakowa, bo u mnie jak zawsze pięknie na wierzchowinie jurajskiej – moje lotnisko wyniesione jest na ponad 1300 ft., … żeby woda miała gdzie spływać, żeby słońce szybko wytapiało śnieg, żeby lotnisko było używalne 365 dni w roku... 

Jest! Visibility 5000m. Ogień do góry. 

Zgłaszam na Kraków Info: „lot lokalny, pod TMA, trasa w zależności od warunków, bo miejscami jeszcze widzę, że kiepsko.”. „Przyjąłem. QNH 1025. Zgłoś zakończenie.” „Zgłoszę”. Jest piękny wyż, rozpoczyna się piękny dzień. Mój Dzień.

Baśń

Na rozgrzewkę kółeczko dookoła Ojcowskiego Parku Narodowego (EPR). Zamek w Ojcowie i w Pieskowej Skale, skałki, Dolina i Skała Zachwytu. Defilada nad naszą winnicą, foty dla syna, bo to nasze lotnisko „przydomowe” to jego dzieło. Nasze wspólne dzieło. Pamiątka po pandemii, kiedy zamiast siedzieć i złorzeczyć, stworzyliśmy cztery lądowiska!

Odkopać się - Tomasz Major

Chwila namysłu i informuję FIS o dalszych zamiarach „Teraz kółeczko dookoła CTR”. A jeżeli kółeczko, to po Beskidzie Małym. Leskowiec, a następnie czerwonym, pełnym wagarowych wspomnień szlakiem Beskidu Małego przez Madahorę, Czarny Groń i nad Potrójną. 

SMS od Maćka z lotniska w Zatorze (EPZT): „poczekaj chwilę, Kuba odgarnia pas”. „Będę za 20’. odpowiadam.” 

Teraz nad UFO. Żar w zimie to białe UFO! I Zjazd w dolinę Soły, trasą spływu kajakowego trzech zapór. Low Pass w Zatorze, na koleżeńskiej separujemy się ze śmigłowcem. Rezygnuję z lądowania. Za chwilkę chłopaki potwierdzają złe warunki, czytam sms: ” jest dużo błota u nas to na razie może nie ląduj”. Kółeczko pożegnalne nad pozytywnymi chłopakami, którzy chcieli dobrze, ale natura nam pokazała, kto tu rządzi. Powrót nad UFO i przeskok nad Skrzyczne. Nad Beskidem Śląskim dyma wiatr i przynosi od Słowacji złowrogie chmury. 

Odkopać się - Tomasz Major

Teraz szybko dolinkami do Zwardonia, a tam Skalanka – za komuny mekka narciarzy. Z Bratysławą Info uzgadniam, że będę też u nich, a w rejonie Babiej tyko u nich – na częstotliwości z Krakowem. 

Oto początek czerwonego szlaku granicznego w Beskidzie Żywieckim. Schronisko na Wielkiej Raczy w chmurkach. Z Wielkiej Raczy zjazd, kiedyś na nartach, a teraz samolotem na Małą Raczę. Potem Przełęcz Przegibek. Rozkochane bacówki na Krawcowym Wierchu i na Rycerzowej. Z Rycerzowej skok w bok na Lipowską i Rysiankę i rura do góry czerwonym szlakiem granicznym nad Pilsko. Tutaj surowo, zimno, wiatr spycha mnie na Halę Miziową. Gaz do dechy i jeszcze dwa kółeczka nad Pilskiem. Rzuca mną strasznie, ale mam wesołe - turbulentne wspomnienia z tego miejsca: Tu dawno temu moja koleżanka rzucała nartami i wrzeszczała na cały stok, jak bardzo mnie nie lubi, gdy przy minus 20stC kazałem jej, w trzeci dzień treningu, zjeżdżać po lodzie z Pilska. Teraz obrywam nad Pilskiem za ten młodzieńczy wybryk. 

Znad Pilska nad Babią, ale po słowackiej stronie, bo w Polsce Park Narodowy i EPR. No i dylemat. Paliwa mało, a Tatry kuszą z niedaleka i czekają z otwartymi dolinami. Liczę i liczę i wychodzi, że dam radę. No i Batman wspina się na FL 80. Tatry (EPR!) to magiczne skitury na Zawrat, wspinaczki w rakach i z czekanami/dziabami po lodospadach pod Mnichem i w rejonie Kościelca. Teraz już szybko zjazd w dół, po prawej Gorce ze ślicznymi biegowymi trasami na Turbacz (EPR!) no i Beskid Wyspowy, gdzie moje dziecko uczyłem na nartach jeździć.  

Odkopać się - Tomasz Major

Lądowanie na oparach. Duże zmęczenie po 4,5h lotu non stop. Ale drugi samolot smutny czeka. Batmana (AP22) dosłownie porzucam w śniegu pod hangarem. Teraz kolej na Żółtka (AP32). Ogień w górę, wszak do zachodu słońca godzinka. Polecę śladami mojej pierwszej samotnej wyprawy rowerowej przed 33 laty i mojego synka rok temu. Na początek Zamek Ogrodzieniec, piękne chateaux w Bobolicach i Mirowie oraz ruiny w Olsztynie. A po drodze śliczne skałki jurajskie, Góry Sowie i dolinki podkrakowskie oraz śladami Afrika Corps, czyli … Pustynia Błędowska (EPD!). Lądowanie w ośnieżonej winnicy kilka minut po zachodzie słońca. 

To był wspaniały dzień. Mój dzień.

Nazajutrz powtórka z wyskokiem Doliną Wisły nad renesansowy Baranów Sandomierski, nad siedem wzgórz (Sandomierz), doliną Nidy nad Chęciny i a drodze do domu nad wszystkie zamki oraz skałki Jury Krakowsko-Częstochowskiej.

Odkopać się - Tomasz Major

Zimowa frazeologia 

Z uśmiechem na twarzy śmigam nad zasypanym i pogrążonym w zimowym śnie EPKP. EPKM chyba też przed wiosną się nie obudzi. Wszak po śniegach przychodzą roztopy. Człowiek wysyła łazika na Marsa, na moim pruskim lądowisku sucho jak pieprz, ponieważ 170 lat temu Prusacy zrobili dreny. Mapa z połowy XIX wieku pokazuje idealne przygotowanie mojej farmy pod działalność rolniczą. Dziś my, lotnicy korzystamy w Radziejach z tych skomplikowanych systemów irygacyjnych, melioracyjnych i retencyjnych – gdy po zimie przychodzą roztopy i lotniska w Małopolsce toną w wodzie i w błocie, w Radziejach jest sucho!

Odkopać się - Tomasz Major

Rozsyłam w przerwie kilka fotek. W odpowiedzi dostaję od kolegów porcję zimowej frazeologii lotniczej: „U nas te (…) czekają na wiosnę”, „NOTAM do 11.12, (….) na pewno przedłużą, odgarniać im się nie chce.”, „(…) zamknęli z powodu śniegu do 10.12, (…) .”, „Szef, (…), pozdrawia Cię i na razie zaprasza Ciebie na kulig, bo roztopy kiedyś przecież nadejść muszą i wtedy grzecznie wylądujesz.” 

Grudniowy entuzjazm polskich lotników, gdy za oknem rzadki w tą zimę CAVOK. 

NOTAM, czyli prześliczne lotniska w zimowym outficie

Uśmiecham się czytając SMS z Balic: „Słyszymy, że zima w Winnicy nie jest przeszkodą do latania. Zamknięte EPNT, EPKM, EPKP, EPKR, EPRG…”

Mały research: zamknięty Muchowiec w Katowicach, Pobiednik w Krakowie, Łososina w Nowym Sączu, Nowy Targ, Krosno, Gliwice, Rybnik i nawet Opole. 

Pięknie „zanotamowane” lotniska wyglądają zimą. - Wielki, płaski teren, niczym pustynia, pokryty równiusieńką, grubą warstwą śniegu. Hangary niczym jurty na Pustyni Gobi czekają na lepszy czas w głębokim, zimowym śnie.  

Koledzy stacjonujący na zamkniętych lotniskach mają chyba rację, że NOTAM staje się u nas czasem synonimem: 

„nie chce nam się odśnieżać pasa – zrobię NOTAM”, 

„nie zrobimy odwodnienia, choć woda stoi po każdej mżawce … i lotnisko z tego słynie … od 30 lat – będzie NOTAM, … bo chmura z mżawką nadchodzi”, 

„Prywatni próbowali coś odgarniać, hihihi, ale dyrektor zrobił notam” - słyszę w słuchawce. 

Sugestia dla zarządzających lotniskami: NOTAM nie musi być zamykający lotnisko. Odgarnijcie pas, a jeżeli zostanie na nim trochę śniegu lub lodu to poinformujcie o tym pilotów właśnie w NOTAM-ie. Niech każdy oceni sam, czy są to dla niego i dla jego maszyny warunki do prowadzenia działalności lotniczej. Dla mnie jako zarządzającego lądowiskami utrzymanie drogi startowej w stanie używalności to punkt honoru. Być może pojawi się na niebie pilot, który będzie musiał awaryjnie wylądować. Nie ma takiego ustawowego obowiązku, ale sam jako pilot nie czuję się komfortowo, jeżeli wszystkie lotniska w okolicy są pozamykane – wszystkie z wyjątkiem mojego małego trawnika.  

Odkopać się - Tomasz Major

Dlaczego warto latać zimą

  • Latamy przez cały rok. Owszem w Prowansji zimą się też da latać, o ile Mistral nie wieje, ale awiacja zimowa w Beskidach, wokół Tatr albo na Mazurach jest baśniowa.
  • Jesteśmy w ciągłym treningu, nie przestajemy latać. Lądowanie na skrawkach śniegu (dzisiaj u siebie), czy resztkach lodu na RWY (kilka dni temu EPGL, gratuluję zarządzającemu, dość szybko uporał się ze śniegiem!), na wodzie (kilka dni temu lądowałem i startowałem z 5-7 cm wody na lądowisku koło Buska Zdroju (aqaplaning to piękna rzecz w samolocie), czy błocie (kilka dniu temu EPZT) to wspaniałe wyzwanie, po którym każde letnie lądowanie na długim RWY będzie bajecznie proste.
  • Samolot jest w ciągłym użyciu. Po prostu latamy od przeglądu do przeglądu. Podgrzew gaźnika włączony, silnik grzecznie pracuje zimą. 
  • Zima to najlepsze widoki. Najlepsze powietrze, zero termiki. Jeżeli zdarzy się rzadko lotny dzień, to jest to dzień niezapomniany. 
  • Cisza w słuchawkach: „jesteś dzisiaj nr jeden” - słyszę w słuchawkach i tak do końca dnia z dwoma ratownikami dzielę niebo od Rzeszowa do Gliwic, od Tatr do Piotrkowa. 
  • Zjawy i zwidy: 1.12. VFR SPEC to czas zwidów, zjaw, to czas kiedy swój pląs zaczynają złudzenia i urojenia, zwłaszcza, gdy w radiu złowroga cisza na zwykle zatłoczonej częstotliwości. VFR SPEC to nie są warunki komfortowego latania. Wszak tuż obok czai się IMC. Trenujemy w trudnych zimowych warunkach granicznych, szykujemy siebie i samolot na wielki skok w przyszłym roku. 
  • Latamy samemu, bo ślisko, bo krótki pas. Żadnych narad biznesowych. Nasze intymne przeżycie. Ja i mój samolot. To baśń. 
  • Dzikie zwierzaki świetnie widać na śniegu. Zimowe latanie w Polsce jest lepsze od lotów nad sawanną, gdzie wszystko się zlewa. 
  • Latamy 600h w roku, ponieważ latamy w zimie. Zgodnie z moimi skrupulatnymi statystykami, prowadzonymi na przestrzeni wielu lat, w „okresie zimowym”, który określam na czas od 15.11 do 15.03 latamy zaledwie o 1/3 mniej, niż zwykle. Mało jest lotów cross country, cross border, ponieważ trudno o warunki vfr w całym kraju, są święta i ferie, a święta i ferie to okres wyjazdów do słońca. Większość lotów to wspaniałe loty widokowe. Życzę Wam wszystkim w Nowym Roku 2024 jak najwięcej tej baśniowej awiacji zimowej!

Ps.

Małe, prywatne lądowisko jest dobrą alternatywą dla uzależnienia się od dużego lotniska z jego notamami, godzinami operowania i innymi ograniczeniami – często położonego kilkadziesiąt minut od miejsca zamieszkania. Sami decydujemy o tym, kiedy latamy i … kiedy lądowisko jest czynne. Dodatkowo, jeżeli lądowisko położone jest przy domu, zaoszczędzamy rocznie setki godzin, które zwykle tracimy na dojazdy, by móc latać. Ceny samolotów poszybowały w górę. Koszt stworzenia własnego lądowiska stal się ułamkiem ceny samolotu. – Warto to zrobić! O planowaniu, tworzeniu i utrzymaniu lądowisk piszemy w książce „Zakładanie lądowisk w Polsce”, pierwsze wydanie 2022. W Polsce jest ponad 500 trawników! My, piloci i jednocześnie właściciele lądowisk jesteśmy wielką siłą i społecznością. Pozdrawiam serdecznie kolegów i koleżanki – właścicieli małych lądowisk w Polsce. Książka dostępna w sklepie dlapilota.pl  (LINK)

Przypis redakcji: Możliwość komentowania została zablokowana z uwagi na powtarzające się naruszenia regulaminu.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony