Przejdź do treści
Źródło artykułu

„Nasze latanie to jest suma błędów, nie jesteśmy za nic nagradzani, a tylko karani” – wywiad z Michałem Wieczorkiem, Mistrzem Świata w Lataniu Precyzyjnym

O zdobyciu tytułu mistrza świata, rywalizacji w zawodach nawigacyjnych, predyspozycjach wymaganych do tego sportu, a także wyzwaniach z nim związanych, z Mistrzem Świata w Lataniu Precyzyjnym, Michałem Wieczorkiem, rozmawia Marcin Ziółek.

Dlapilota.pl: Pod koniec sierpnia podczas 25 Mistrzostw Świata w Lataniu Precyzyjnym we Francji zdobyłeś tytuł mistrza świata. Czy wygranie tych zawodów było trudniejsze niż zdobycie wszystkich poprzednich trofeów w Twojej karierze, czy może już podchodzisz do tego jako kolejnego zadania, bez emocji?

Michał Wieczorek:
Zawsze są duże emocje, ale czy były najtrudniejsze? Z pewnością były to jedne z trudniejszych zawodów. Ciężko mi jednak porównać poprzednie tytuły. W 2019 r. tez było ciężko, a tym przede wszystkim trudny był teren nawigacyjny. Niestety mapy mieliśmy samochodowe, więc nie wszystko na nich było idealnie odwzorowane, nie było widać wzniesień, dolin, co mocno utrudniało nawigację. Częściowo teren był pagórkowaty, także różnica była duża. Pierwszego dnia polecieliśmy na trasy treningowe i wszyscy byliśmy w szoku, jak bardzo to trudny nawigacyjnie teren, gdzie jest dużo dróżek, małych i większych. Część z nich była na trasie, a niektórych nie było więc trzeba było się domyślać, które są które. Można dobrze lecieć na takiej trasie, a kilka sekund nieuwagi i po zawodach.

Dlapilota.pl: Czy to oznacza, że organizatorzy nie zapewnili odpowiednich map?

MW:
Organizatorzy powinni je zapewnić, ale my latamy na mapach w skali 1:200000 i jedyna mapa w tej skali we Francji to była mapa samochodowa. Dlatego właśnie wszyscy zawodnicy na nich latali i każdym miał ten sam problem. Organizacyjnie zawody były na wysokim poziomie, ale w porównaniu z lataniem w Polsce to nawigacyjnie było dużo trudniej.

 

Dlapilota.pl: Jak przebiegała sama rywalizacja? Czy w pewnym momencie czułeś już tę pewność, że nikt Ci nie zagrozi czy może wyniki ważyły się do samego końca?

MW:
Pewności nie było do samego końca. Na początku zaczęliśmy od konkurencji lądowań i w niej znalazłem się dopiero na 19 pozycji. Miałem wtedy chwilę zwątpienia, ale wiara w to, że mogę powalczyć o jakieś wysokie miejsca wróciła następnego dnia, gdy zająłem trzecie miejsce na trasie nawigacyjnej i awansowałem na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Kolejne dni to następne awanse. Po trzech dniach mistrzostw prowadził Marcin Chrząszcz, ja zajmowałem drugie miejsce, a zaraz za mną był Peter Jonas. Potem zaczęła się walka o pierwszą pozycję, a także obrona drugiego przed czeskim zawodnikiem.

Do samego końca nie wiedzieliśmy jaka będzie wyglądała finalna klasyfikacja. Nie było takiego momentu, że byłem pewien swojego wyniku. Dopiero po wylądowaniu z trzeciej trasy ostatnich zawodników, którzy liczyli się w walce o podium i przy porównaniu wyników okazało się, że zdobyłem tytuł. Ale emocje były do samego końca. Stało się tak głównie dzięki organizatorom, bowiem wyniki były na bieżąco publikowane w Interenecie. Standardowo są podawane wieczorem po zawodach, a tu wyszedłem z sali rozliczeniowej i pięć minut później już wiedziałem o zwycięstwie.  

Dlapilota.pl: Jaką będziesz miał dalej motywację w tym sporcie, wszak zdobyłeś już najwyższe trofeum?

MW:
Przede wszystkim lubię latać na te zawody, lubię w nich uczestniczyć i spotykać interesujących ludzi z całego świata. Teraz mam jeszcze bezpośrednią motywację, żeby wyrównać rekord Janusza Darochy, który był czterokrotnym mistrzem świata. W tym momencie w lataniu precyzyjnym brakuje mi jednego tytułu bo w lataniu nawigacyjnym też mam już kilka osiągnięć.

Dlapilota.pl: Polacy od lat osiągają duże sukcesy w lataniu precyzyjnym. Czy mamy jakieś specjalne predyspozycje do uprawiania tego sportu czy może to jednak kwestia ciężkiej pracy, treningów i zaangażowania?

MW:
Myślę, że kwestia dużej ilości treningów i latania. Moje pokolenie miało dużo dobrych nauczycieli. Był to mój tata Wacław Wieczorek, wujek Krzysztof Wieczorek, którzy przekazywali nam dużo informacji, a poza nimi Janusz Darocha czy Zbigniew Chrząszcz. Mieliśmy dużo doświadczonych pilotów z sukcesami na koncie i mogliśmy się od nich uczyć, co bardzo pomagało.

Co roku intensywnie trenujemy, bo konkurencja w Polsce jest bardzo duża więc zawody stoją na wysokim poziomie. Przede wszystkim trening każdego roku, ale też może zdolności narodowe do improwizacji. Czasami trzeba się szybko zaadoptować do nowych warunków podczas lotu. Zrobić coś z niczego.

Dlapilota.pl: Czy samolotowe zawody nawigacyjne mogą stać się bardziej medialne? Dlaczego tak się jeszcze nie stało i co można zrobić, aby tak było?

MW:
Myślę, że zdecydowanie mogą być. Właśnie we Francji starano się to zrobić i po części to im się udawało, ale całość wymaga oczywiście dopracowania. Konkurencja lądowań była transmitowana na telebimy z wynikami przekazywanymi na bieżąco. Co prawda nie było transmisji w Internecie, ale myślę, że tu niewiele trzeba, żeby tak się stało.

Po każdym lądowaniu było pokazywane jak zmieniają się nasze pozycje. Nasze loty nawigacyjne są największą bolączka. Dostaliśmy od organizatorów specjalne loggery, które przez sieć komórkową wysyłały na bieżąco naszą pozycję i trasę, jaką lecieliśmy. Pokazywały też punkty karne, które zbieraliśmy po trasie. Jeszcze nie było to idealnie, ale jesteśmy na dobrej drodze.

Natomiast ostatniego dnia, zainteresowanie zawodami przerosło możliwości organizatorów. Obciążenie serwerów osiągnęło 300% normy i ostatnich lotów nie dało się obserwować bo pozawieszały się serwery. Ale to pokazuje, że w tym sporcie jest potencjał i że jednak ktoś się nimi interesuje.

Dlapilota.pl: A teraz zmieńmy temat. Jak godzisz życie osobiste z zawodowym i lataniem w kadrze? Chyba często przebywasz poza domem?

MW:
To jest ciężki temat. W sezonie udało się mi zyskać urlop bez żadnych większych problemów, ale czasami trzeba wysyłać prośby o specjalne wolne. W domu też nie jest łatwo, ale rodzina mnie wspiera i jest wyrozumiała. Ten rok jest bardzo intensywny, bo w listopadzie są kolejne mistrzostwa świata tym razem rajdowo nawigacyjne, które były przekładane dwa lata z powodu pandemii. Lekko nie jest, ale udaje mi się jakoś to wszystko pogodzić.

Dlapilota.pl: Jaka jest Twoja recepta na osiągnięcie tak wymiernych sukcesów. Które cechy są najważniejsze i które najbardziej pomogły Ci w osiągnięciu tego celu?

MW:
Treningi, wytrwałość i koncentracja. Nie można się poddawać. W ostatnich zawodach zacząłem od 19 miejsca, a skończyłem na 1. Każdego dnia był awans. Zawsze trzeba walczyć do końca, choćby nie wiem co się działo. 

Dlapilota.pl: Są elementy, które chciałbyś poprawić w swoim lataniu? Co jeszcze możesz doszlifować?

MW:
Zawsze jest coś do poprawy i zawsze mogłoby być lepiej. Na obecną chwilę nie mogę narzekać, bo akurat trafiłem z formą na mistrzostwa. Ponad 20 lat latam w zawodach tego typu i każdego roku zawsze się znajdzie jakiś nowy element, który oświeca, że coś można inaczej zrobić. Także cały czas można się czegoś nowego nauczyć.

Dlapilota.pl: Jakich błędów powinni unikać piloci, którzy zmagają się w lataniu precyzyjnym? Jakie czynniki w największym stopniu wpływają na przebieg takich zawodów...

MW:
Myślę, że dla młodych zawodników największym wyzwaniem jest opanowanie stresu. Jednak pomimo tylu lat latania, przed konkurencją lądowań stres jest olbrzymi. Ułamki sekund, decyzji, ściągnąć gaz, dodać gazu i to wszystko dzieje się w krótkim okresie czasu. Ręka zadrży i punkty karne. Nasze latanie to jest suma błędów. Nie jesteśmy za nic nagradzani, a tylko karani. Dostajemy punkty karne za wszystko, za sekundę spóźnienia, za nieznaleziony znak, za każdy metr przelotu. Każdy te błędy popełnia, chodzi o to, żeby ich popełnić jak najmniej. Nie spalić się, nie dać się stresowi. Skoncentrować się i w miarę możliwości zachować spokój.

Dlapilota.pl: Obserwując Twoje sukcesy i czytając opisy samej rywalizacji wielu pilotów amatorów chciałoby zapewne spróbować swoich sił w tym sporcie. Czy bez dużego doświadczenia mogliby oni wystartować w zawodach w lataniu precyzyjnym?

MW: Jak najbardziej. Od czegoś trzeba zacząć, nikt się nie urodził z takimi zdolnościami. My przed każdymi zawodami mamy treningi i zgrupowanie, na które można przyjechać. Na treningu można porozmawiać z jakimś bardziej doświadczonymi zawodnikami, poćwiczyć lądowania i zacząć latać. Mamy co roku kilku młodych adeptów, ale przygodę w lataniu nawigacyjnym zaczynają też osoby w średnim wieku.

Dlapilota.pl: W jakim stopniu i czy w ogóle zawodnicy wykorzystują nowe technologie? Co byłoby bardzo przydatne, a jest zabronione w wybranych konkurencjach lotniczych?

MW:
Jeżeli chodzi o samych zawodników, to nie wykorzystujemy żadnych nowych technologii. Latamy tutaj klasycznie, czyli kompas, mapa, zegarek i czas. Zaawansowana technologia w naszym sporcie jest wykorzystywana od strony sędziowania. Jesteśmy oceniani po danych GPS z loggerów, dzięki czemu sędziowie bardzo dokładnie mogą nas ocenić na każdym odcinku trasy. Nadzór jest coraz dokładniejszy, a latanie odbywa się jak dawniej. Piloci nie mogą używać żadnej technologii bo grozi im dyskwalifikacja.

Dlapilota.pl: I na koniec, jakbyś zachęcił innych lotników do rozwijania umiejętności w ramach latania precyzyjnego…

MW:
Latanie procentuje i myślę, że ważna jest sama konkurencja lądowań, gdzie ćwiczymy lądowania na celność, a także symulowaną awarię silnika, co może się przydać w codziennym życiu lotnika. Samo latanie pomaga w koncentracji, nauce mapy i podzielności uwagi. Możemy wykonywać wiele czynności na raz, zdobyć obycie z samolotem, zgłębić sztukę pilotażu, a także odnajdywać się w terenie. Mapa wtedy już nie jest dla nas opcją. Nawet jadąc samochodem po takim przygotowaniu orientacja w terenie jest zdecydowanie lepsza.

Także może czasami latanie nawigacyjne nie daje bezpośredniego przełożenia na codziennie życie, ale jest to też współpraca w załodze, co może się przydać w przypadku aplikowania do pracy liniach lotniczych. W sumie dużo jest tych pozytywnych cech.

Dlapilota.pl: Dziękujemy za rozmowę.

MW:
Dziękuję.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony