Przejdź do treści
Źródło artykułu

Łukasz Czepiela o spełnieniu marzeń

Zapytaliśmy naszego reprezentanta, czy wizja występu przed własną publicznością nie pozwala mu w nocy zasnąć, czy wprost przeciwnie – dodaje mu skrzydeł.

Jak to jest móc startować przed własną publicznością, w dopiero drugim występie w zawodach Challenger Cup?
ŁC:
To niesamowite uczucie! Latanie w Mistrzostwach Świata od dawna było moim marzeniem. Teraz, nie tylko startuję w Challenger Cup, ale także będę latał u siebie. Nie mogłoby być lepiej.

Czy w związku z tym odczuwasz dodatkową presję?
ŁC:
Staram się o tym nie myśleć! Ale tak, z pewnością. Będzie tam wielu moich przyjaciół, rodzice i tysiące wspaniałych ludzi, którzy mnie wspierają. Z całą pewnością będę miał to gdzieś z tyłu głowy.

Możesz być pewny, że będziesz miał wsparcie publiczności. Czy to Ci pomoże?
ŁC:
Na pewno będzie to bardzo motywujące. Już teraz odczuwam olbrzymie wsparcie od ludzi, którzy mnie otaczają. Wiele osób trzyma za mnie kciuki, dostaję wiele pozytywnych wiadomości na Facebooku, co sprawia, że czuję się fantastycznie.

Czy sądzisz, że mogą być jakieś zalety lub wady tego, że ścigasz się u siebie w kraju?
ŁC:
Bardzo wyraźnie dostrzegam tego zalety i wady. Wydarzenie przyciąga uwagę mediów, co jest wspaniałe i pomoże mi zaistnieć w Polsce jako sportowcowi. Oczywiście takie zainteresowanie może być trochę uciążliwe, gdy otrzymujesz wiele pytań, podczas gdy powinieneś się skupić na treningu i dawaniu z siebie wszystkiego. Ale w sumie, świetnie będzie się ścigać u siebie i chciałbym aby więcej wyścigów odbywało się w Polsce w przyszłości.

Jak przygotowywałeś się do wyścigu?
ŁC:
Niestety nie mam jeszcze swojego samolotu, a mój wolny czas jest bardzo ograniczony. Miałem bardzo mało czasu aby jeździć na południe Polski, gdzie moi przyjaciele mogą mi udostępnić maszynę do treningu. Dlatego starałem się robić wszystko inne, co tylko mogłem, by być w najlepszej formie podczas zawodów w Gdyni! Dużo trenuję na Sali razem z moim trenerem. Wykonuję ćwiczenia na stabilizację i trening mentalny. Wizualizacje pomogą mi zachować odpowiedni poziom dobrej energii, gdy przyjdzie mi się ścigać.

Staram się także latać na symulatorze. Z pomocą polskiego eksperta od symulatorów lotniczych stworzyliśmy wirtualny tor, niemal identyczny z tym, który zostanie ustawiony w Gdyni. To pomaga mi zwizualizować sobie, jak powinienem latać, gdy przyjdzie co do czego.

Czy kiedykolwiek wcześniej byłeś w podobnej sytuacji, gdy musiałeś występować przed własną publicznością, która dopingowała Cię do zwycięstwa?
ŁC:
Nie, jeszcze nie. Polscy kibice są niesamowici, a ja nie mogę się już doczekać, żeby doświadczyć tego uczucia.

Czy do tej pory udało Ci się spotkać wielu swoich fanów?
ŁC:
Tak. Kilka tygodni temu byłem na konferencji prasowej w Gdyni. Z plaży mogliśmy oglądać wspaniały pokaz w wykonaniu Martina Sonki. Stał tam model samolotu Extra 330LX, na jakim będę się ścigał i kilka małych pylonów. Przyszło wiele osób wykazujących wielkie zainteresowanie sportem. Wieczorem uczestniczyłem w wykładzie, razem z Adamem Sieradzkim (doktorem fizyki z Wrocławia) objaśniając, dlaczego samolot lata i jakie prawa fizyki kryją się za Red Bull Air Race. Adam świetnie opowiadał o teorii latania, a ja o praktycznej stronie ścigania się. Było świetnie, a potem mieliśmy wiele pytań na temat wykładu.

I ostatnie pytanie. Jakie są twoje przewidywania co do wyników w Gdyni?
ŁC:
Oczywiście chciałbym skończyć zawody na podium, ale jestem jednym z najmniej doświadczonych pilotów w stawce. Każdy wyścig traktuję jako lekcję dzięki której staję się lepszym pilotem. Będę chciał dać z siebie wszystko w sobotę i mam nadzieję na podium przed własną publicznością. Trzymajcie kciuki...

Łukasza zobaczycie w akcji podczas zawodów Challenger Cup w sobotę 26 lipca, w dniu kwalifikacji do niedzielnego wyścigu głównego Mistrzostw Świata Red Bull Air Race w Gdyni.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony