Przejdź do treści
III Zlot Śmigłowców, fot. Miłosz Rusiecki
Źródło artykułu

Kierowanie lotami – jak w prosty i tani sposób można uniknąć bałaganu i znacząco podnieść bezpieczeństwo imprez lotniczych

Niedawno Zbyszek Dymek opublikował artykuł „Moje marszałkowanie. Kierowanie lotami”. Artykułem tym wywołał mnie niejako „do tablicy”. Nie mam więc wyjścia – podejmuję temat. 

Podobnie jak Zbyszek widziałem wiele imprez lotniczych (rajdów, zlotów, spotkań itp.), podczas których nie występował doświadczony i odpowiednio przygotowany kierownik lotów. Lotami kierowali przypadkowi ludzie, niekiedy piloci sami wykonujący w danej chwili loty, czasami lotami nie kierował nikt. Często „włosy stawały mi dęba” gdy patrzyłem na to co działo się nad lotniskiem. Co ciekawe – było to ZGODNE Z PRZEPISAMI ! Rozporządzenie Ministra Infrastruktury i Budownictwa z dnia 4 października 2017 r. w sprawie kierującego lotami (Dz. U. z 2017 r. poz. 959 i 1089) stanowi: 

Kierującego lotami wyznacza zarządzający lub jego przedstawiciel, kierując się potrzebami i względami bezpieczeństwa, gdy planuje się prowadzenie:

  1. samodzielnych lotów szkolnych nadlotniskowych, wykonywanych na więcej niż jednym statku powietrznym;
  2. lotów łączonych;
  3. szkolnych lotów nocnych;
  4. lotniczych zawodów sportowych;
  5. skoków spadochronowych.

A więc jeżeli organizujemy zlot samolotowy czy śmigłowcowy, nie planujemy lotów szkolnych, latamy z jednego pasa przy rozłożonym jednym starcie (lub nawet bez niego), nie organizujemy zawodów i skoków spadochronowych to nie musimy mieć kierownika lotów. Przepisy przepisami, ale jest jeszcze zdrowy rozsądek ! W niektórych imprezach bierze udział kilkanaście-kilkadziesiąt statków powietrznych, a jeszcze dochodzi do tego „luzackie” podejście niektórych pilotów. W efekcie następuje włączanie się w krąg nadlotniskowy na zasadzie „bo tak mi pasuje”, wyprzedzanie po zewnętrznej i wewnętrznej kręgu, wykołowywanie na pas pod lądujące samoloty, starty i lądowania śmigłowców pod kątem do osi pasa, bezpośrednio na miejscach postojowych (bo ja nie potrzebuję pasa a „pod wiatr” jest wygodniej) i różne inne „cuda”. Nie chcę straszyć, ale taka sytuacja musi, wcześniej czy później doprowadzić do tragedii. 

Ponadto sprawne kierowanie lotami powoduje znaczne zwiększenie „pojemności” lotnisk i przestrzeni powietrznej nad lotniskiem/lądowiskiem. Pisał już o tym Zbyszek. Impreza bez kierowania lotami – na lądowisku mieści się z trudem dwadzieścia parę śmigłowców, w trakcie jest kilka sytuacji, które nieomal doprowadzają do katastrofy. Podczas następnej imprezy bierzemy się za organizację i kierowanie ruchem lotniczym. Efekt – na lądowisku mieści się nam prawie pięćdziesiąt statków powietrznych (w tym oprócz śmigłowców samolot i kilka wiatrakowców), przyloty, loty i odloty przebiegają sprawnie i bezpiecznie, nie ma ani jednej sytuacji niebezpiecznej. Proszę mnie dobrze zrozumieć – Zbyszkowi i mnie nie chodzi o chwalenie się jacy to my jesteśmy wspaniali. Chodzi o to, żeby uświadomić lotnikom, że w prosty i tani sposób można uniknąć bałaganu i znacząco podnieść bezpieczeństwo imprez lotniczych.

Zbyszek pisał o roli Marszałka w kierowaniu lotami. Marszałek to osoba niezbędna kierownikowi podczas lotów zwłaszcza jeżeli w imprezie bierze udział większa liczba statków powietrznych, a piloci nie latają na co dzień na danym lotnisku. Łatwiej wyobrazić sobie kierowanie bez Marszałka na dużym lotnisku o pełnej infrastrukturze. Wystarczy informacja dla pilota: po lądowaniu w prawo w ALFE, następnie BRAWO, DELTA i na centralnej płaszczyźnie stanowisko 5. Każdy pilot sobie poradzi. Ponadto kierownik lotów siedzący wysoko na TWR ma przeważnie widok na całe lotnisko. Niestety, większość naszych imprez odbywa się na trawiastych lotniskach aeroklubowych i małych prywatnych lotniskach/lądowiskach (czasami żartuję, że na pastwiskach).

Mamy tam przeważnie tylko oznaczoną drogę startową (często nie najlepiej). Dróg kołowania i miejsc postojowych przeważnie nie mamy jak oznaczyć lub możemy to zrobić tylko prowizorycznie. W tych warunkach pilot nie znający danego lotniska może się łatwo pogubić. Kierownik lotów siedzi nie na wieży, ale przy stoliku na poziomie ziemi, więc nie ma dobrego wglądu w sytuację na lotnisku. Trudno jest wówczas pomóc pilotowi zwłaszcza przy dużej odległości. W takiej sytuacji pomoc Marszałka jest nieoceniona! Kierownik lotów nadzoruje ruch statków powietrznych w powietrzu i na drodze startowej, a następnie podaje kierunek kołowania (podlotu), po potwierdzeniu przez pilota, że widzi Marszałka, przekazuje statek powietrzny Marszałkowi i przestaje się nim zajmować. Może się spokojnie zająć kolejnym lądującym lub szykującym się do startu.

Kępa (EPPN) III Zlot smigłowców

Kępa (EPPN) III Zlot smigłowców

W ten sposób współpracując ze Zbyszkiem (ja jako kierownik lotów, Zbyszek jako Marszałek) pomieściliśmy w Kępie ponad czterdzieści śmigłowców, samolot i trzy wiatrakowce (a pewnie zmieścili byśmy z 10 więcej). Cały czas trwały starty i lądowania. Wszystko bez jakichkolwiek sytuacji niebezpiecznych. Były tam wyznaczone dwie płaszczyzny postojowe. Jedna mniejsza, dobrze widoczna ze stanowiska kierowania (dla większych śmigłowców) i druga większa dla lekkich śmigłowców. Większą strefę widziałem wzdłuż linii śmigłowców – a więc praktycznie bez możliwości oceny odległości, drugi rząd śmigłowców zasłaniały mi śmigłowce z pierwszego rzędu. Kierowanie ruchem w tej strefie musiałem delegować na Zbyszka.

W tym roku w Płocku niestety nie było Zbyszka ze mną. Byli za to: Kasia, Michał i Łukasz – młodzi, „czujący lotnictwo”, bardzo operatywni, umiejący podejmować samodzielne decyzje, w dodatku przeszkoleni przez Zbyszka. Na lotnisku wyznaczone były dwie strefy postoju śmigłowców (w tym jedna z wydzielonym miejscem dla śmigłowców wojskowych: Mi17, W3, Mi2 i SW4) oraz strefa postoju samolotów. Pomieściliśmy około 70 statków powietrznych, a pewnie można by jeszcze ze trzydzieści dorzucić. Cały czas trwały starty, lądowania, loty, treningi śmigłowcowej kadry narodowej, oraz loty widokowe na samolocie i śmigłowcu. To wszystko na niewielkim płockim lotnisku. Było bezpiecznie, bez większych przestojów. Największym problemem było tankowanie. Stacja paliw lotniska pozwala na tankowanie tylko pojedynczych statków powietrznych, które muszą być dopchnięte pod dystrybutor i wypchnięte po tankowaniu w miejsce uruchomienia silnika.

Sam nie podjąłbym się kierowaniem taki przedsięwzięciem gdyby nie Marszałkowie – Kasia, Michał i Łukasz.

Chciałbym się podzielić kilkoma moimi przemyśleniami na temat kierowania lotami.

Kiedy musimy wyznaczyć kierującego lotami jest określone, w cytowanym już przeze mnie, „Rozporządzeniu … z dnia 03.10.2017 r.”. Rozpatrzmy więc kolejne punkty:

1) samodzielnych lotów szkolnych nadlotniskowych, wykonywanych na więcej niż jednym statku powietrznym. Za samodzielne loty szkolne uważam loty ucznia-pilota podczas szkolenia do licencji PPL, a w dalszym szkoleniu podczas zdobywania nowych uprawnień (akrobacja, laszowanie na nowy typ itp.). Podczas takich lotów, nawet pojedynczego statku powietrznego, powinno odbywać się kierowanie lotami i to przez instruktora szkolącego w danym zakresie na danym typie. 

2) lotów łączonych. Przy czym loty łączone określone są jako: loty lub skoki spadochronowe, odbywające się z dwóch lub więcej startów lub dróg startowych na jednym lotnisku, a start to: wyznaczone i oznakowane miejsce na polu ruchu naziemnego. Wynika z tego, że podczas lotów z jednej drogi startowej, z jednego startu lub nawet bez wyznaczonego startu możemy nie wyznaczać kierującego lotami nawet przy dużej ilości statków powietrznych. Jeżeli latamy dwoma – trzema samolotami to pewnie sobie poradzimy (przy założeniu, że wszyscy będziemy składali meldunki: „startuję”, „z wiatrem”, „na prostej” i będziemy myśleli i analizowali sytuację powietrzną). Ale czy na pewno będzie bezpiecznie podczas lotów 5 – 10 samolotów, śmigłowców plus kilka odlotów i przylotów ? Mam spore wątpliwości ! 

3) szkolnych lotów nocnych. Przy kilku statkach powietrznych na pewno tak, ale gdy latamy tylko na jednym? Wystarczy ktoś kto przypilnuje świateł.

4) lotniczych zawodów sportowych. A gdzie pokazy lotnicze, zloty, pikniki i inne imprezy, których jest coraz więcej? Często bierze w nich udział duża ilość statków powietrznych.

5) skoków spadochronowych. Tu nie mam większych wątpliwości, chociaż dopisał bym, że podczas skoków z jednego statku powietrznego, doświadczonych skoczków obowiązki kierującego lotami i kierownika skoków może pełnić jedna osoba będąca pilotem lub skoczkiem spadochronowym.

Płock EPPL Światowy Zlot smigłowców

Płock EPPL Światowy Zlot smigłowców

Kto może kierować lotami ? Określa to to samo rozporządzenie:

§ 4. Kierujący lotami:

1) w zakresie kierowania lotami, skokami spadochronowymi lub lotniczymi zawodami sportowymi:

a) posiada świadectwo operatora radiotelefonisty stacji lotniskowej lub świadectwo ogólne operatora radiotelefonisty;
b) posiada ważne albo wygasłe uprawnienie instruktora, świadectwo kwalifikacji informatora służby informacji powietrznej, świadectwo kwalifikacji informatora lotniskowej służby informacji powietrznej, licencję kontrolera ruchu lotniczego lub udokumentowane doświadczenie w kierowaniu lotami lub skokami spadochronowymi w lotnictwie państwowym;
c) został przeszkolony przez zarządzającego w zakresie obowiązujących przepisów i procedur w zarządzaniu ruchem lotniczym na danym lotnisku.

2) w zakresie kierowania samodzielnymi lotami szkolnymi wymagającymi nadzoru instruktorskiego z ziemi, oprócz wymagań określonych w pkt 1, posiada:

a) ważne uprawnienie instruktora odpowiadające rodzajowi nadzorowanych lotów wpisane do licencji lub świadectwa kwalifikacji;
b) ważne orzeczenie lekarskie, o którym mowa w art. 106 ust. 1 ustawy z dnia 3 lipca 2002 r. – Prawo lotnicze, właściwej klasy, o ile jest wymagane dla wykonywania czynności lotniczych na podstawie uprawnienia, o którym mowa w lit. a, zgodnie z art. 105 ust. 1–1b tej ustawy.

Moje wątpliwości budzi konieczność posiadania uprawnień instruktorskich przez kierującego lotami. Kierujący lotami ma sprawnie zarządzać ruchem lotniczym na i nad lotniskiem/lądowiskiem, a nie szkolić pilotów wykonujących loty. Nawet w sytuacjach awaryjnych kierujący lotami ma zapewnić pierwszeństwo lądowania, podać kierunek i siłę wiatru, uruchomić akcję ratowniczą itp. ale nie udzielać wskazówek pilotażowych (no chyba, że jest doświadczonym pilotem na danym typie statku powietrznego). \

Kieruję lotami (jestem instruktorem FI od trzydziestu lat), ale latam na śmigłowcach, co mogę podpowiedzieć pilotowi na Cessnie czy Tecnamie? Nikt nie ma nadmiaru instruktorów. Miejsce instruktora jest w kabinie statku powietrznego a nie na ziemi przy radiostacji.

Uprawnienia do kierowania mają informatorzy i kontrolerzy ruchu lotniczego oraz osoby posiadające „udokumentowane doświadczenie w kierowaniu lotami lub skokami spadochronowymi w lotnictwie państwowym”, a przecież nie muszą oni być instruktorami a nawet pilotami ! W tej sytuacji dziwne jest, że lotami nie może kierować po prostu doświadczony pilot. Oczywiście sprawą do dyskusji jest to co znaczy „doświadczony”, czy powinien być stworzony jakiś system szkolenia, kursów itp. 

Co innego podczas samodzielnych lotów szkolnych, ale to określa punkt 2) a) rozporządzenia. Można się tylko zastanowić czy instruktor musi kierować lotami, czy nie wystarczy, że będzie on przy radiostacji w gotowości do udzielenia pomocy pilotom wykonującym loty ? 

I tak na koniec – wiele razy spotkałem się z taką sytuacją:

Lecę sobie na jakieś lotnisko, ATZ nieaktywny (sprawdziłem), FIS informuje mnie, że żaden ruch nie jest tam zgłoszony a radarowo to oni w tym rejonie nic nie widzą. Mimo to na granicy ATZ przechodzę na częstotliwość danego lotniska i zgłaszam się:

  • "WICHURA WIELKA RADIO, SP-…., DZIEŃ DOBRY
  • Odpowiada m cisza
  • Po chwili „WICHURA WIELKA RADIO, SP-…. JAK SŁYCHAĆ ?”
  • Cisza
  • Mimo to gadam dalej „WICHURA WIELKA RADIO, SP-…. DOCHODZĘ DO LOTNISKA OD POŁUDNIA, PLANUJĘ Z LEWYM ZAKRĘTEM DO PASA 27, PEŁNE LĄDOWANIE”
  • Cisza.

Wychodzę w oś pasa i nagle widzę samolot wchodzący przede mną z prawym zakrętem na prostą. 

Na ziemi rozmawiam z pilotem tego samolotu. Pytam dlaczego się nie odzywał i słyszę, że on dopiero co zrobił PPL-kę, chciał tylko przećwiczyć kilka kręgów, nie ma uprawnień do kierowania lotami, a ja wywoływałem RADIO a nie jego, a RADIO nie pracuje. No, ręce opadają ! Tłumaczę, że wystarczyłaby krótka informacja ”RADIO NIE PRACUJE, JA WYKONUJĘ PRAWE KRĘGI DO 27, AKTUALNIE NA TRZECIM”. Wiedziałbym czego spodziewać się w powietrzu, jak włączyć się w krąg i nie stwarzać sytuacji niebezpiecznych. W oczach rozmówcy nie widzę zrozumienia. Czepiam się, bo przecież RADIO NIE PRACUJE.

Niekiedy z rozrzewnieniem wspominam czasy gdy na lotniskach byli zawiadowcy!


Arkadiusz CHOIŃSKI - od 1973 r. lata na szybowcach, samolotach i śmigłowcach. W 1976 r. trafił do szkoły do Dęblina, gdzie przesiadł się na śmigłowce. Do 2003 r. latał i był instruktorem w lotnictwie wojskowym (SM 1, Mi 2, W 3, Mi 8, Mi 24), a także kierował lotami (2 tys. godzin na wieży i "krasuli"). Po odejściu z wojska przez 18 lat latał w LPR jako pilot HEMS (Mi 2, Mi 2 PLUS, EC 135). Ze względu na wiek zakończył już ten etap, ale dalej lata w LPR jako pilot "techniczny" (obloty śmigłowców), a ponadto od wielu lat prowadzi szkolę w GSA na R44.

Jeszcze w Góraszce zajął się organizacją i kierowaniem pokazami i innymi imprezami lotniczymi oraz kierowaniem lotami podczas takich przedsięwzięć. Potem uczestniczył w Płockich Piknikach Lotniczych, AEROFESTIVALu w Poznaniu, AEROBALTIC w Gdyni i wielu, wielu innych. 


Czytaj również:
Lądowiska widziane okiem fisowca - Kierującego Lotami

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony