Zapowiadane są zmiany w szkoleniu pilotów śmigłowców. PZL-Świdnik ma w tej domenie wszystkie atuty?
Szkolenia pilotów, załóg i personelu naziemnego w domenie śmigłowcowej jest od ponad roku przedmiotem analiz decydentów. Konsultacje rynkowe w tym zakresie przyniosły rezultat w postaci projektów ofert złożonych przez przemysł. Teraz oczekiwane są szczegółowe wymagania dla tego programu.
Jednym z ważniejszych wniosków, jakie w kwestii szkolenia pilotów śmigłowców przedstawił resort obrony, jest kierowanie podoficerów, a nie jak dotychczas jedynie oficerów, do służby na wiropłatach. Może to zwiększyć liczebność kadry pilotów, skracając też okres kształcenia. Było to już kiedyś praktykowane w polskim wojsku, a jest obecnie dobrą praktyką w świecie zachodnim.
Szkoła Orląt potrzebuje nowoczesnego systemu szkolenia
Obecnie, polscy piloci śmigłowców przechodzą w dęblińskiej Szkole Orląt wymagającą drogę szkolenia. Rozpoczynają na nowoczesnych śmigłowcach jednosilnikowych, takich jak Cabri G2 czy Robinson R44, które posiadają cyfrową awionikę, następnie przesiadają się na SW-4 „Puszczyk’ i wreszcie Mi-2. Ale ponieważ śmigłowiec ten jest już w służbie ponad 50 lat, jest przestarzały technologicznie (ma m. in. analogowe wskaźniki), wymaga wymiany, nie mówiąc już o kończących się resursach. Oprócz tego wojsko w ogóle zwiększa flotę śmigłowców, dlatego musi pilnie szkolić kadetów, którzy zasilą szeregi eskadr śmigłowcowych.
Przypomnijmy, że PZL-Świdnik dostarcza obecnie nowoczesne śmigłowce wielozadaniowe, których flota do 2029 roku liczyć będzie 32 śmigłowce, a do tego realizowane są jeszcze inne programy śmigłowcowe, m. in. śmigłowców uderzeniowych AH64. Dla tych i innych typów śmigłowców PZL-Świdnik ma, jak podkreślają przedstawiciele firmy, dobre rozwiązanie szkoleniowe, opierające się na trzech filarach: śmigłowcu szkolno-bojowym AW109 TrekkerM, symulatorach i trenażerach oraz sylabusie i pomocach szkoleniowych. Trzecim filarem są usługi logistyczne i serwisowe, które mają zapewnić utrzymanie floty i systemów, a tym samym pełne zdolności szkoleniowe.
Symulatory są dzisiaj właściwie podstawą nowoczesnego szkolenia i dobrze, jeśli te urządzenia są spójne ze śmigłowcem, a to PZL-Świdnik może zapewnić w tak potrzebnym postępowaniu na kompleksowy system szkoleniowy. „Rewolucja w uzbrojeniu wymaga też rewolucji w szkoleniu” – stwierdził podczas rozmowy z okazji 100-lecia Szkoły Orląt rektor-komendant, gen. bryg. pil. Krzysztof Cur.
Śmigłowiec i system szkolenia z jednej stajni jest optymalnym rozwiązaniem
Jak pokazują doświadczenia armii amerykańskiej (US Army) lekki śmigłowiec, przed którym stawia się głównie cel szkoleniowy, musi być w tym zakresie efektywny kosztowo, a jego zdolności bojowe powinny być dobrze zbalansowane pomiędzy potrzebami szkolnymi a operacyjnymi, gdy będzie używany w szeregu zadań stricte militarnych.
US Navy wybrała rozwiązanie Leonardo, rozbudowują z powodzeniem swoją flotę śmigłowców szkolnych do liczby ponad stu wiropłatów TH-73A. Według europejskiego oznaczenia jest to dostosowana do wymagań marynarki USA śmigłowiec AW119 – tj. jednosilnikowego wariantu maszyny AW109. Co warto zaznaczyć, struktury obu śmigłowców są niemal identyczne i powstają w PZL-Świdnik.
AW109 TrekkerM jest nowoczesną konstrukcją, która zapewnia dobre osiągi i wysoką efektywność kosztową połączoną ze zdolnościami uzbrojonego lekkiego śmigłowca wielozadaniowego.
PZL-Świdnik oferuje właśnie taki śmigłowiec AW109 TrekkerM, wraz z kompleksowym systemem szkolenia i całym zapleczem technicznym umocowanym w Polsce. Całość więc od jednego dostawcy, indywidualnie dopasowana i „pod klucz”. To obecnie jedyna tak kompleksowa oferta, a do tego, co niezwykle ważne - śmigłowiec szkolno-bojowy ma tu pochodzić z krajowej, świdnickiej produkcji.
Podczas jednej z konferencji organizowanej przez Portal Obronny na początku tego roku, prezes PZL-Świdnik, Jacek Libucha podkreślał - "Nie wyobrażam sobie, że polskie wojsko posiadając 100-letnie doświadczenie w szkoleniu oraz wciąż pozyskując nowoczesne śmigłowce, miałoby nie stworzyć własnego, prężnie działającego ośrodka szkoleniowego dla pilotów i personelu naziemnego, który zabezpieczy szkolenie tego personelu na przyszłość i trudno sobie wyobrazić, żeby Polska długoterminowo takie szkolenie miała zlecać na zewnątrz. Krajowe zdolności, ich utrzymanie i dalszy rozwój są najlepszą gwarancją bezpieczeństwa.”
Dlatego oferta PZL-Świdnik obejmuje zarówno śmigłowce (według obecnych założeń resortu obrony mają to być 24 egzemplarze), jak i nowoczesny system szkolenia, oparty na własnych rozwiązaniach symulatorowych.
Symulatory i trenażery wykorzystują rzeczywistość wirtualną i rozszerzoną, co pozwala nie tylko podnieść realizm symulacji, ale też zwiększyć dostępność szkolenia. Część urządzeń symulacyjno-treningowych jest mobilna i może być transportowana w standardowych kontenerach, zapewniając dodatkową elastyczność szkolenia. Ponadto symulatory znajdujące się w różnych lokalizacjach można łączyć w sieć między sobą, a także z realnymi statkami powietrznymi oraz inną techniką morską i naziemną, aby ćwiczyć dowolne, wielodomenowe scenariusze operacyjne. Ponieważ PZL-Świdnik może dostarczyć i symulatory i śmigłowce z jednego, własnego źródła, symulatory na bieżąco odzwierciedlają używany śmigłowiec.
Wracając do śmigłowca AW109, lokalna produkcja tego płatowca, mało kto o tym wie, rozpoczęła się w połowie lat 90. w Świdniku i trwa do dzisiaj. Ten śmigłowiec jest już w dużym stopniu spolonizowany i, jak podkreśla producent, obecnie 29 polskich firm znajduje się w łańcuchu dostaw PZL-Świdnik. Docelowo, podobnie jak teraz AW149 i kiedyś Mi-2, AW109 byłby wytwarzany w Polsce i stąd dostarczany jako gotowy produkt dla odbiorców krajowych i zagranicznych.
Czytaj całość artykułu na stronie www.portalobronny.se.pl



Komentarze