Przejdź do treści
W-3A Sokół należący do TOPR w locie - góry w tle (fot. LPR/FB)
Źródło artykułu

Działalność ratownicza TOPR w 2020 roku

Tegoroczne działania TOPR uwarunkowane były pandemią. Mimo ograniczeń z nią związanych po Tatrach wędrowało sporo turystów, wspinało się sporo zespołów taternickich, na trasach narciarskich do momentu ich zamknięcia jeździło sporo narciarzy i snowboardzistów. Szczególnie dużo osób przebywało w Tatrach latem a w pozostałym okresie w prawie wszystkie weekendy.

Ze względu na Covid-19 ratownicy musieli stosować specjalne procedury by uchronić się zarażeniem. Te procedury musiano szczególnie stosować, gdy do akcji ratunkowych używano śmigłowca, tak by nie uziemić śmigłowca i załogi, tak potrzebnych w poważniejszych działaniach ratowniczych.

Od 15.11 do 15.12. br. TOPR-owski Sokół przechodził przegląd. W tym czasie ratownicy TOPR korzystali ze śmigłowca wojskowego i śmigłowca Policji.

W omawianym okresie na terenie działania TOPR: w Tatrach, Paśmie Spisko Gubałowskim, na prośbę GOPR w górach płd. małopolski, i w Tatrach Słowackich (na prośbę Horskiej Zahrannej Slużby). Doszło do 636 działań ratowniczych w tym  do 240 z udziałem śmigłowca. Ratowano 741 osób w tym 290 z udziałem śmigłowca.

W samych Polskich Tatrach doszło do 606 działań ratowniczych ( w tym 229 z udziałem śmigłowca), w których ratowano 709 osób (w tym 278 z udziałem śmigłowca).

W sumie doszło do 25 wypadków śmiertelnych w tym do 21. w Polskich Tatrach. Celem niesienia pomocy zorganizowano 274 wieloosobowe wyprawy ratunkowe i 345 akcji ratunkowych (działania wymagające mniej ratowników i sprzętu).

Jeden dzień działań ratowniczych z udziałem śmigłowca

13.12.2020 r.  O godz. 10.20 powiadomiono Centralę TOPR, że na szlaku z Kasprowego na Halę Gąsienicową, około 200 m poniżej Suchej Przeł. w wyniku poślizgnięcia i upadku, turysta złamał nogę. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu w pobliżu turysty desantowali się ratownicy, którzy przystąpili do udzielenia I pomocy. Turystę włożono do noszy francuskich, w których wraz z towarzyszącym mu ratownikiem został windą wciągnięty na pokład będącego w zawisie śmigłowca i przetransportowany do szpitala.

Po godz. 12.30 powiadomiono ratowników, że na Drodze Klisia w Kościelcowym Kotle doszło do wypadku taternickiego. Prowadzący wyciąg odpadł i w wyniku uderzenia  skały doznał obrażeń. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu nad wiszącego na linie taternika desantował się jeden z ratowników i zbudował stanowisko. Do niego opuszczony został drugi ratownik, który następnie opuścił na linie kolegę do rannego taternika. Ratownik rozpoczął udzielanie I pomocy a śmigłowiec poleciał do bazy zatankować.

W tym czasie po udzieleniu I pomocy taternik został zapakowany do noszy i ratownicy wezwali ponownie śmigłowiec.

Po przylocie śmigłowca taternik wraz z towarzyszącym mu ratownikiem został bezpośrednio ze ściany podebrany windą, wciągnięty na pokład śmigłowca i przetransportowany do szpitala. Jak doszło do wypadku. Prowadząc kolejny wyciąg taternik odpadł wyrywając po drodze przelot (przeloty?). Partner zaasekurował go, tak, że taternik zawisł na linie około 4 m nad stanowiskiem. W wyniku około 20 m lotu doznał chwilowej utraty przytomności, urazu ręki, mocnych otarć i potłuczeń.


(fot. W.Mateja)

W czasie gdy śmigłowiec tankował paliwo, przed godz. 13.50 powiadomiono Centralę TOPR o wypadku w rejonie Buli pod Rysami. W tamten rejon wystartował śmigłowiec zabierając spod Centrali 4 ratowników, którzy desantowali się w rejonie Buli. Stamtąd śmigłowiec poleciał do Kotła Kościelcowego po rannego taternika. W tym czasie ratownicy udzieli I pomocy ratowanemu turyście. Włożyli go do materaca próżniowego i do noszy. Nadleciał śmigłowiec. Turysta wraz z towarzyszącym mu ratownikiem został windą wciągnięty na pokład będącego w zawisie śmigłowca i przetransportowany do szpitala. Jak doszło do wypadku? Turysta powyżej Buli wchodził na Rysy Rysą. Będąc mniej więcej w 2/3 wysokości Rysy, zaczął się zsuwać śnieżno skalnym terenem uderzając po drodze w wystające głazy. Zatrzymał się na wysokości Buli pod Rysami. W wyniku około 400 m upadku doznał poważnych urazów głowy, kręgosłupa, mocnych potłuczeń. Turysta mimo poważnych obrażeń może mówić o sporym szczęściu, że w takich warunkach przeżył 400 m upadek.

Jedna z wypraw ratunkowych, w której ze względu na warunki nie można było użyć śmigłowca

12.10.2020 r. Tuż po 13-tej za pośrednictwem CPR do TOPR zadzwonił niemiecki turysta informując że w 5-cio osobowej grupie schodzili z Rysów. Gdy byli około 200 m poniżej wierzchołka, ich koleżanka spadła ze szlaku. Nie widzą jej i nie mają kontaktu głosowego. Ze względu na zalegający śnieg i brak odpowiedniego wyposażenia i widoczności, boją się dalej schodzić. Ze schroniska w M. Oku w tamten rejon wyruszył pełniący tam dyżur ratownik, zabierając ze sobą pakiety grzewcze, płachtę NRC i apteczkę. O godz. 13.17 kolejny telefon od niemieckiego turysty, który poinformował, że zszedł szlakiem Grzędą Rysów na wysokość leżącej na lewo od szlaku, w stromym Żlebie (Rysa w Rysach) koleżanki. Nawiązał z nią kontakt głosowy. Turystka jest ranna, krwawi, jest jej zimno. Turysta ze względu na zalegające śniegi, stromość terenu  i brak odpowiedniego wyposażenia, nie był w stanie dotrzeć do rannej.

  
(fot. K.Starnawski)                                                               (fot. A.Górka)

Przed 14-tą z Centrali do M. Oka wyjechało 12 ratowników zabierając ze sobą sprzęt transportowy, pakiety grzewcze, liny, sprzęt taternicki. Po godz. 14-tej z Centrali do M. Oka karetką terenową TOPR wyjechało 2 ratowników medycznych (ratowników TOPR) zabierając ze sobą stosowny sprzęt medyczny. O 14.30 z Centrali w tamten rejon wyjechała kolejna 8-mio osobowa grupa ratowników  z zadaniem sprowadzenia czworga niemieckich turystów, zabierając z sobą sprzęt konieczny do ich ogrzania i  sprowadzenia. Przed godz. 15.45 do rannej turystki dotarł ratownik, który jako pierwszy wyruszył z M. Oka i przystąpił do zabezpieczenia cieplnego turystki i powiadomił kolegów o jej stanie. Tuż po 16-tej na miejsce zdarzenia dotarli ratownicy, którzy w pierwszej grupie wyjechali z Centrali. Przystąpili do udzielania zaawansowanej I pomocy, dalszego zabezpieczenia cieplnego turystki. Zbudowano stanowisko, założono poręczówki, zapakowano ranną do noszy i po 17.30 rozpoczęto jej transport, który ze względu na stromy, teren, zalegający śnieg, wagę turystyki i warunki atmosferyczne, stał się dla ratowników niezłym wyzwaniem. O godz. 17.30  z pomocą dla czworga  niemieckich turystów znajdujących się na Grzędzie dotarła ekipa ratowników, którzy o 14.30 wyruszyli Centrali. Dostarczono im kurtki, napojono gorącą herbatą, założono pakiety grzewcze, uprzęże ewakuacyjnie  i raki.


(fot. A.Górka)

Po 18-tej  asekurując rozpoczęto sprowadzanie turystów. O godz.18.30 po opuszczeniu noszy Rysą, po wymianie pakietów grzewczych, podaniu leków i włożeniu noszy z ranną do specjalnych noszy, pozwalających na bardziej komfortowy transport rannej skalno-śnieżnym terenem. Do transportujących dotarła kolejna grupa ratowników, którzy przejęli dalszy transport, dając trochę odpocząć kolegom.  Po godz. 21-szej z Centrali do pomocy w dalszym transporcie rannej, wyruszyła kolejna 9-cio osobowa ekipa ratowników, którzy po 23-ciej przejęli w rejonie Czarnego Stawu dalszy transport. O godz. 23-ciej do schroniska w M. Oku doprowadzono 4-ro niemieckich turystów. O godz. 0.45 do M. Oka dotarła ekipa ratowników transportujących ranną turystkę. Stamtąd karetką TOPR przewieziono ją do szpitala i o godz. 2-giej, przekazano ją na SOR. O godz.2.20 ratownicy powrócili do Centrali TOPR. W sumie w trudnej, ze względu na panujące warunki: niżej intensywny opad deszczu, wyżej opad śniegu, mgły ograniczającej widoczność i  silny. wychładzający wiatr, wzięło udział 41 ratowników, którym należą się wyrazy uznania. Koledzy przed Wami czapki z głów.


(fot. A.Górka)

Jak doszło do wypadku? Niemieccy turyści nocowali w Chacie pod Rysami, gdzie dotarli szlakiem przez Dol. Mięguszowiecką. Stamtąd rano wyruszyli na Rysy. Ponieważ mieli zarezerwowany kolejny nocleg w schronisku w Roztoce, postanowili schodzić z Rysów do M. Oka. Nie mając zimowego sprzętu i odpowiedniego do zimowych warunków ekwipunku, mieli problemy z bezpiecznym poruszaniem się. Po pokonaniu około 150-200 m Grzędy Rysów jedna z uczestniczek wycieczki poślizgnęła się, nie utrzymała się łańcucha i zsunęła się stromymi skałami Grzędy do Rysy i dalej jej zaśnieżonym żlebem, zatrzymując się nad skalnym progiem. W wyniku upadku i uderzeń o skały doznała urazów głowy, klatki piersiowej, nóg i rąk, mocnych potłuczeń. Oczekując na przybycie ratowników mocno się wychłodziła. Na szczęście pozostali turyści widząc co się stało pozostali na Grzędzie.

Opracował: Adam Marasek

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony