Przejdź do treści

Dlaczego latanie z napędem nisko nad ludźmi jest głupie - felieton

Zapraszamy do lektury felietonu „Dlaczego latanie z napędem nisko nad ludźmi jest głupie” opublikowanego przez Mateusza Lubeckiego na stronie Polskiego Stowarzyszenia Paralotniowego.


Jakiś czas temu ‚trochę zmieniły się nam przepisy’. Zaktualizowane zostało ‚Rozporządzenie o Ograniczeniach lotów na okres dłuższy niż 3 miesiące’. Powiedzieć, że zmianie uległy ważne aspekty wykonywania lotów to tak naprawdę nie powiedzieć nic.

Ku mojemu zdziwieniu reszta General Aviation w zasadzie przeszła obok zmian tych rozporządzeń. Z pewną dumą (choć i zmartwieniem) w zasadzie tylko my, tj. Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe podjęliśmy się z tymi przepisywani i sposobem ich wprowadzenia. Jednym z argumentów ULC i Departamentu Lotnictwa przedstawianym w Ich pismach jest to, że do ULC docierały rzekomo liczne skargi na nisko przelatujące statki powietrzne, które emitowały przy tym nadmierny dla ludności hałas. Oczywiście wiara w to, że wprowadzenia drastycznych ograniczeń rozwiąże ten problem jest fatalnym błędem logicznym. Używanie słowa ‚liczne’ bez określenia metryk definiujących co to znaczy ‚liczne’ również nic konkretnego nie mówi. Gdy jednak pisałem kolejne pismo i nawiązywałem do tego argumentu, przez chwilę ręka zadrżała mi na klawiaturze. Wiedziałem, że nawet jeżeli tak naprawdę jest to tylko przerzucanie się argumentami i wcale masowo żadne skargi na niskie przeloty nie wpływały, to urząd ma tak naprawdę rację — Przynajmniej jeżeli chodzi o nisko latających PPGantów.

Zacznijmy więc od początku

Pewna grupa pilotów PPG wyraża opinię, że zawsze można usprawiedliwić niskie latanie „a panie władzo bo ja właśnie podchodziłem do lądowania”. Nie chcę zaburzać waszego spokoju ducha ale niestety tak nie było i nie jest. O ile Urząd Lotnictwa Cywilnego to z nazwy Urząd i istotnie bardzo wiele osób tam pracujących wie o lotnictwie tyle, co pasażer rejsowego samolotu, to już jeżeli sprawa zostanie skierowana do PKBWL to będziecie mieli do czynienia ze specjalistami. Najprawdopodobniej nie będzie to nikt kto w życiu pilotował paralotnie ale na pewno będzie to ktoś, kto latał jakimś typem statku powietrznego. Pilotowi szybowcowemu czy samolotowemu nie wmówicie, że w warunkach VFR, przy pełnym CAVOK i wieczornej ciszy musieliście podchodzić z baaaardzo długiej prostej na wysokości 50 metrów. Naprawdę można próbować robić z siebie durnia ale czasami warto przyznać, że po prostu ‚wleciałem nisko nad domy bo (…)’

To trochę jak tłumaczenia rowerzystów o przepisie zezwalającym na jazdę w peletonie o ile nie powoduję to zagrożenia i nie powoduje zaburzenia ruchu drogowego. Niektórzy kolarze twierdzą, że w związku z tym zawsze jest dozwolona, bo nie da się określić czy stwarza zagrożenia. Otóż odpowiedź na tą wątpliwość brzmi jasno: NIE

Po co jednak w ogóle latać nisko nad domami i nad ludźmi? „Do czego jest ci to potrzebne i co chcesz przez to osiągnąć?”

Kiedyś na moim prywatnym blogu opisywałem mój punkt widzenia na sprawy ‚około psychologiczne’ i będę na tyle bezczelny, że pozwolę sobie podlinkować mój blog (LINK)

Latanie PPG daje niespotykaną w lataniu swobodnym wolność eksploracji. Uriuk nazwał je ‚Najlepszym Enduro na Świecie’ i o ile oczywiście Uriuk jest postacią wysoce kontrowersyjna i wzbudzającą skrajne emocje, to ciężko się w tym przypadku z nim nie zgodzić. Gdzieś w tej eksploracji i daleko posuniętym egoiźmie zapominamy jednak o innych. Zapominamy albo może w ogóle nie myślimy?

Są paralotniarze PPGanci, którzy robią to z chęci poklasku. W ich umysłach zakorzenione jest głębokie przeświadczenie o własnej wyjątkowości i zajebistości. Dość pokaźnemu, chodź ciężkiemu do oszacowania gronu PPGantów mózg przestaje pracować na widok grupki ludzi wpatrujących się na niego z ziemi i czym prędzej zaczynają robić wszystko byle by tylko jeszcze bardziej zwrócić na siebie uwagę. Pół biedy gdy faktycznie potrafią zrobić w miarę poprawnie spiralę a w porywach wingovera. Gorzej gdy nie potrafią, co czasami kończy się wkręceniem w ziemię i katastrofą z ofiarami śmiertelnymi.



Pozwolę sobie więc wyjaśnić pewną kwestię:

Nie, nie jesteś zwycięzcą. Jesteś przegrywem! I przy okazji idiotą.

Tego typu popisy można by przyrównać do agresywnej jazdy sportowym (albo usportowionym przy pomocy wiertarki) samochodem przez środek miasta. Do odcinki spod świateł z nieznośnym hukiem, tylko po to żeby zatrzymać się kilkaset metrów dalej. Czynność sprawiająca przyjemność tylko osobnikowi siedzącemu za kierownicą ale na pewno nie przechodniom i mieszkańców muszącym ciągle słuchać tego wycia w dzień i w nocy. Problem polega na tym, że o ile w przypadku ryku z wydechu jest to tylko projekcja braków inteligencji właściciela pojazdu o tyle w przypadku paralotni może zakończyć się tragicznie i to pół biedy jeżeli tylko dla pilota. Takie wyskoki często kończą się w hucznie medialny sposób.

Tu zaczynają się problemy, bo o ile głupota PPGanta z przerośniętym ego karze jego samego, to w zasadzie można by to nazwać doborem naturalnym. Jeżeli jednak ofiarą jego ego padają postronne osoby a medialna nagonka zaczyna sięgać niewinnych pilotów, którzy nie mają z tym żadnego związku to już mamy problem.

Poziom współczesnego dziennikarstwa w zasadzie można by określić jako dno, w porywach do warstwy okalającego mułu rzecznego. Niczym niespotykanym są artykuły prasowe pełne błędów ortograficznych, gramatycznych, zdań w których kilkukrotnie powtarza się jedno i to samo słowo. Z naszego punktu widzenia gorsze jest coś innego.

Współczesne dziennikarstwo nie ma kompletnie na celu przekazanie jakichś suchych dokumentalnych faktów. Współczesne dziennikarstwo jest nastawione na sensację, clickbait, wzbudzanie w czytelniku, widzu czy słuchaczu skrajnych emocji i ukierunkowanie jego światopoglądu w z góry zaplanowanym kierunku.

Koronaświrus! Zostań w domu! Twoja babcia umrze bo nie zasłoniłeś ust w sklepie! Wszyscy umrzemy! W Śląskiem znowu najwięcej przypadków!!!!! Ilu z was zaobserwowało swoje odruchowe emocję w momencie czytania tego typu nagłówków? Co czuliście? Strach, przerażenie a może gniew i wściekłość? A ile z was wie, że przez pierwsze 15 dni wakacji na polskich drogach śmierć poniosło 100 osób? Nie? Nie słyszeliście? Dlatego, że na kolejnym nieboszczyku na tym samym fragmencie Drogi Krajowej nie można zbić medialnego kapitału. Nie skłoni się czytelnika do kliknięcia w artykuł tak bardzo jak „szokującymi raportami o COVID”. Użytkownik kliknie, wczytają mu się reklamy i może kliknie na jedną z nich.

Czujecie się zmęczeni już tym biciem piany? Jesteście zmęczeni czytaniem setny raz o tzw. „nowej normalności”? O wprowadzanym Nowym Porządku Świata? Mokrym śnie każdej autorytarnej władzy, w zasadzie darze jakim jest ta społeczna histeria z powodu wirusa. Nie widzicie jak bardzo ludzie dają się zastraszyć i wmówić sobie wroga? Dzięki któremu w imię „śledzenia kontaktów i zakażeń” będzie można wprowadzić totalną inwigilację, śledzenie i kontrolę? Co najważniejsze, dzięki któremu można bez problemu i w majestacie prawa załatwiać sobie różne, szemrane interesy, na przykład z różnymi instruktorami sportów zimowych? Nie interesuje już was to? OK to dla odmiany walniemy Wam czymś takim, też chodzi o zasłanianie twarzy także przynajmniej ‚na czasie’.

Powiedzieć, że autor tego artykułu rozminął się z faktami to naprawdę duży eufemizm. Niektóre, co bardziej krewkie lokalne media musiały zresztą zamieszczać sprostowania. Ale czy to sprostowanie cokolwiek dało? Mleko się przecież rozlało.

Ani dziennikarza piszącego ten hm… „artykuł”, ani czytelników tegoż utworu prawda w ogóle nie interesuje . Najważniejsze, że po przeczytaniu tego typu artykułu dowiedzieli się, że tandemiarze latają bez uprawnień, łamią pasażerów i w ogóle ci paralotniarze to podejrzane typy.

I tu jest problem. Seria artykułów na temat bójki na Żarze rzuciła cień na wszystkich paralotniarzy a niektórzy czytelnicy mogli nabrać negatywnego (wrogiego) nastawienia do całej społeczności para.
To co stało się na Żarze (a w zasadzie w Kozubniku) nie miało żadnego związku z czynnościami lotniczymi. Oprócz przestawionych nosów, obtłuczeń i innych obrażeń właściwych dla karczemnych awantur, nic się nikomu nie stało. Obejrzyj jednak sobie jeszcze raz film z PPGantem latającym nad placem zabaw i spróbuj sobie wyobrazić narrację gdyby odcięło mu silnik i zaparkował w huśtawce albo piaskownicy.

Wyobraź sobie, że podczas takiego awaryjnego lądowania obrażeń doznało by jakieś bawiące się dziecko albo matka. Czym ci ludzi by zawinili? Stali by się niewinnymi ofiarami bezdennej głupoty i chęci zwykłego, prymitywnego popisania się ze strony pilota.

Przypomnę i po wtóre odeśle do korespondencji od ULC / Ministerstwa Infrastruktury. Jak mantra powtarza się tam sformułowanie, że przecież problemu nie ma i w ogóle dlaczego my podnosimy te kwestie, skoro można wystąpić do prezydenta miasta o zgodę na wykonanie (wykonywanie?) operacji lotniczych poniżej minimalnej wysokości.

Teraz przeczytaj to sobie jeszcze raz. Zadaj sobie trud intelektualny polegający na połączeniu w jedną całość kilku faktów. Przyjmij trzymanie się oficjalnej linii ULCowskiej i powiedz sobie na pytanie: Co ma pomyśleć i zrobić prezydent miasta X z tego typu podaniem gdy zobaczy w Internecie filmy i zdjęcia takie jak powyżej, chociażby pochodzące z drugiej strony kraju.

Media uwielbiają grać na emocjach. Zwróciliście uwagę na pojawiającego się w telewizji ‚uznanego wirusologa’, człowieka odzianego zawsze w biały kitel i regulaminową zieloną zasłonkę na ustach, który w najczęściej ostrych słowach wypowiada się o „idiotycznym zezwoleniu na wesela 150 osób” i najczęściej cierpko krytykuję wszystkich, którzy odważyli się na publiczne wyrażenie odmiennej opinii. Macie wrażenie, że równie dobrze mógłby być to podstawiony aktor, który odgrywał by zaplanowaną rolę?

Ludzie uwielbiają agresywną retorykę w mediach i prowokujące tytuły. Ludzie uwielbiają oceniać i jednocześnie nienawidzić. Jeżeli więc jakiś „””doktorek o Szymonowatym naziwsku””” oskarża ludzi nie zasłaniających twarzy o roznoszenie zarazy i czyhanie na zdrowie starszego stryjka, to najczęściej spotyka się to z aplauzem. Problem polega na tym, że nie ma tu znaczenia, czy będziemy rozmawiali o starszym stryjku nad którym czyhają „gówniarze z nadmiarem własnego zdania”, czy też pragnący wypoczywać obywatele którym przeszkadza nisko latające PPG.

Jeżeli w tym momencie zacząłeś mną gardzić i najchętniej przeprowadziłbyś mi mechaniczny przegląd mojego uzębienia, to tylko świadczy o tym, że wpadłeś w celowo zastawioną przeze mnie pułapkę.

Cały felieton powstawał przez długi czas i prowokujące sformułowania nie są tutaj dziełem moich emocji ale celowym doborem słów, które ma pokazać jak łatwo można manipulować ludźmi i ich emocjami oraz skłonić ich do przyjęcia „jedynie słusznej wersji” nawet jeżeli myślą kompletnie inaczej.

Po wtóre napiszę: Media nie interesuje tak naprawdę prawda i sama treść artykułu jako taka. Cele są dwa. Po pierwsze skłonienie czytelnika do kliknięcia w link i wyświetlania reklam, co wiąże się z bezpośrednim zarobkiem. Po drugie wyperswadowanie czytelnikowi konkretnego punktu widzenia, na którym być może długofalowo będzie się dało zarobić. Stąd biorą się artykuły na poczytnym portalu, w którym do redakcji rzekomo młoda para odwołała wesele z powodu koronawirusa, straciła 20 tysięcy złotych i teraz płaczę, że rodzina jej nie rozumie ale przynajmniej ma nadzieję, że partia zakaże wesel. Zrozum. To wszystko prawdopodobnie fikcja i kłamstwo. Zaczynając od listu do redakcji, odwołanego wesela itp. Ale napisanie, że ktoś komuś życzy źle (wprowadzenie zakazu) zawsze wywołuje burze emocji i falę kliknięć.


Po co rozwodzić się tak nad jakimiś artykułami prasowymi?

Ludzie to bezwolne stado Owiec z „Folwarku Zwierzęcego” Georga Orwella. Nie jest ważne, że ludzie obecnie nie mają nic do paralotniarzy. Psy muszą najpierw wmówić im, że nienawidzą oni paralotniarzy, oraz że loty PPG są głównym zakłócaczem ich spokoju. Następnie należy ich pokierować tak aby chcieli się tego problemu pozbyć. Wtedy nie trzeba już robić nic więcej. Świnie będą siedziały i tylko patrzyły jak owce robią dokładnie co trzeba. Nie jest istotna skala problemu, ważne jest to że Owce będą zajęte walką z wirtualnym wrogiem i nie będą zwracały uwagę na właściwy problem, na same osoby Świń.

Jezus, znając ich myśli, rzekł do nich: „Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi. Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam ze sobą jest skłócony, jakże się więc ostoi jego królestwo?”

Pomimo tego, że ten cytat z Ew Mateusza ma prawie 2000 lat, to nigdy nie był tak bardzo aktualny jak dzisiaj.

Czy teraz rozumiecie co mam na myśli? Ludzie skaczą sobie do gardeł z powodu wirusa, którego uczynili bogiem swojej nowej religii. Wirus, ich nowy bóg stał się najważniejszą rzeczą i głównym celem ich życia, który przesłania im to co naprawdę dzieje się w na Ulicy. Jeżeli więc wirus skłania ludzi aby sami przez się walczyli ze sobą, to po co w ogóle mówić tu o paralotniarzach? Wirus jest tutaj globalną reprezentacją małoskalowych problemów, które są obecne np na Górze Żar. Tu wirus, tam pieniądze – efekt jest z grubsza podobny.

Każdy z nas, czy to latających swobodnie czy z napędem jest ambasadorem tego zaszczytnego sportu w oczach nielotów.

Wszyscy, którzy byli choć raz na lataniu na Górze Żar zapewne zauważyli, że jako paralotniarze jesteśmy tam główną atrakcją turystyczną. Wielu ludzi podchodzi i się o coś pyta, część jest bardzo zaciekawiona a część przyszła tylko popatrzeć. Ludzie działają na zasadzie pierwszego wrażenia i jeżeli pierwszy kontakt z paralotniarzami i paralotniarstwem będzie pozytywny to i pozytywnie będzie się im to kojarzyło, nawet pomimo późniejszych ‚wpadek’. Gdy jednak nagle o 8 rano w niedziele obudzi ich dźwięk nisko przelatującego PPG, to najczęściej ludzie zapamiętają właśnie to i tak będą to kojarzyli.

Jeżeli jesteś na Skrzycznem czy na Żarze sam na startowisku a dookoła znajduje się 20..30 czy więcej turystów to oczywistym jest, że nie przyszli w to miejsce patrzeć się na widoki, tylko głównie patrzeć na ciebie. Jeżeli widzisz kilkadziesiąt par oczu wpatrzonych w siebie, z czego połowa pewnie trzyma w ręku apart albo komórkę to znaczy, że masz więcej kibiców niż niektóre olimpijskie dyscypliny w Polsce. Wykorzystaj ten fakt dobrze.

Jeżeli jednak różnego rodzaju dywagacje nad wpływem ‚kosiaczenia’ na relację z ludnością oraz zmiany przepisów są kompletnie niezrozumiałą dla Ciebie rzeczą, pomyśl o samym sobie.

Nie każdy zdaję sobie z tego sprawę a dla początkujących PPGantów może to być rzecz nowa ale bez względu na to ile wydałeś na swój wychuchany napęd nie możesz mieć do niego zaufania. Nie ważne, czy masz Motorome, Octagona, Mostera, Thora czy Nirvane. Płacąc duże sumy za swój napęd, kupujesz jakość wykonania, moc i osiągi ale nigdy nie kupujesz niezawodności. Żaden dystrybutor (mam taką nadzieję) nie będzie Ci gwarantował, że ten napęd nigdy ciebie nie zawiedzie. Współczesna motoryzacja bardzo rozleniwiła kierowców i przyzwyczaiła do tego, że każdego ranka udając się do pracy po prostu wsiada się do samochodu, przekręca kluczyk i odjeżdza. Starsi koledzy pamiętający czasy małych i dużych Fiatów, Polonezów, Zastaw, Ład, Wartburgów i Trabantów wiedzą, że nie zawsze tak było.

Napęd PPG to prymitywne urządzenie. Rama może być wykonana z duraluminium albo stopów tytanu, kosz i śmigło z włókna węglowego. Silnik może być wysilony do granic możliwości ale w dalszym ciągu to jednocylindrowy dwusuw z zasilaniem z gaźnika i zapłonem z iskrownika. Tu nie ma ECU sterującego jego pracą w zamkniętej pętli sprzężenia zwrotnego. W swoim Scoucie za prawie 30 tysięcy nie masz sondy lambda, przepływomierza, czujnika położenia wału korbowego i temperatury spalin. ECU nie wylicza po każdym zapłonie dawki i konta wyprzedzenia zapłonu na kolejny cykl. Nie wyliczenia, bo nie ma żadnego ECU.

Istotną przewagą w wyszkoleniu i stylu latania pilotów swobodnych jest to, że każdy pilot lecący bez napędu wie od samego startu do lądowania, że gdyby nie termika i żagiel to jego tor lotu nieuchronnie zbliża się w kierunku ziemi. Nie ma możliwości odlecenia na drugi krąg i poprawienia lądowania jeżeli źle przymierzył. Każdy kto dostał podczas lotu soczystą połówe (albo od razu zero siedem) wie, że to naprawdę może zrobić krzywdę przy niespodziewanym i zbyt dynamicznym zetknięciu z ziemią.

Niestety część PPGantów lata z mylnym przekonaniem, że albo jest nieśmiertelna albo ich napęd zawsze będzie pracował kiedy będą tego oczekiwali. Jeżeli więc zawierzysz zbyt wiele swojemu sprzętowi możesz ściągnąć na siebie wielkie ryzyko w momencie gdy membrana w twoim gaźniku strzeli focha i przy okazji dziurę, gdy wężyk stwierdzi że na tym króćcu przy gaźniku jest mu jednak trochę za ciasno albo gdy po prostu braknie Ci paliwa…. Tak. Takie rzeczy też się zdarzają. Wybita dziura w dachu sąsiada to będzie małe piwo, w porównaniu do śmigłowca LPR zabierającego Ciebie z jego ogródka z połamanym kręgosłupem bo nie udało Ci się dolecieć do bezpiecznego lądowiska.

Epilog

Żyjemy w ciekawych czasach o których jednak zdecydowanie można powiedzieć, że nie są zbyt przychylne naszemu sportowi. Linia trendu będzie się utrzymywała niestety coraz bardziej w dół czy tego chcemy czy nie. Większa ilość osób latających PPG naturalnie powoduje więcej mniejszych, bądź większych incydentów.

Zmienił się też niestety sposób myślenia ludzi. Lata względnej prosperity, w której zamożność społeczeństwa zdecydowanie wzrosła, połączona z marną edukacją sprawiła, że ogół społeczeństwa stał się roszczeniowy. Przykład Lotniska na Babicach jest skrajny ale pokazuje w jakim kierunku zmierzamy. Wirus pokazał nam natomiast, jak bardzo władza może być bezkarna w załatwianiu własnych interesów i sprawowaniu totalitarnego ucisku nad narodem.

Jeżeli więc kopertowe wybory przeszły bez echa, to co tu mówić o niezbyt przejrzystym sposobie zmiany Rozporządzenia?

Smutna prawda jest taka, że jeżeli ktoś będzie chciał się pozbyć PPG z nieba to zrobi to, bez względu na to czy będzie to zgodne z jakimkolwiek prawem czy nawet ogólnie przyjętymi normami legislacji. Jeżeli minister bez zażenowania mówi, że ludzie będą karani przez Sanepid aby uniknąć przewlekłej drogi sądowej to powinno to pokazać, że jakiekolwiek prawo obecnie nie ma już jakiegokolwiek znaczenia. Demokracja jest obecnie tylko pustym hasłem a przypominam, że pomimo tego co może się nam wydawać to pod względem ilościowym jesteśmy marginesem społeczeństwa. Jeżeli sami nie będziemy dbali o nasz wizerunek i jeżeli nie będziemy unikali za wszelką cenę nawet drobnych konfliktów, to bardzo szybko skończy się to źle dla wszystkich. Jedynym problemem jaki widzę tu osobiście, to fakt że sporty motorowe przyciągają do siebie pewien sort ludzi. Identyczne problemy są w relacji żeglarze <-> motorowodniacy, rolnicy/turyści <-> quadowcy/krosowcy itp itd.


Mateusz Lubecki - Sekretarz Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Paralotniowego. Absolwent Politechniki Rzeszowskiej. Na paralotni lata od 2012 r., a od 2017 r. również na PPG. Aktualnie mieszka w Bielsku-Białej gdzie pracuje jako programista C/C++ w przemyśle samochodowym. W zarządzie PSP zasiada od 2014 r. Zajmuje się przede wszystkim przepisami prawa oraz współpracą z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej w zakresie wszelkich zmian dotyczących polskiej przestrzeni powietrznej.

FacebookTwitterWykop

Nasze strony